Kontynuacja bestsellerowej „Wnuczki Fabergé"! „W ogrodzie carycy" Moniki Raspen

Data: 2025-08-22 11:23:02 | aktualizacja: 2025-09-02 14:40:54 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 5 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Zima 1904 roku. Ustalenia Ochrany dotyczące tragicznej śmierci Iriny Duminy nie zadowalają jej przyjaciółek. Trzy kobiety: Daria – policjantka, Anna – primabalerina i Nadieżda – dama dworu, usiłują odkryć prawdę na własną rękę. Ze zgrozą odsłaniają kolejne fakty i rozległe koneksje na carskim dworze.

W tym czasie caryca rodzi długo wyczekiwanego chłopca. Rosja szaleje z radości, ale mały Aleksy jest dotknięty klątwą Coburgów – hemofilią. To kolejna mroczna tajemnica Romanowów.

Wybucha wojna rosyjsko-japońska, a zaraz po niej rewolucja, w obliczu których car Mikołaj II staje się tragiczną postacią: każda jego decyzja wzbudza niezadowolenie. Szarą eminencją na dworze zostaje diaboliczny książę zu Kleinitz stojący na czele loży „Feniks”, a niepozorna Anna Wyrubowa rośnie w siłę.

W ogrodzie carycy - grafika promująca książkę

Do przeczytania powieści Moniki Raspen W ogrodzie carycy zaprasza Wydawnictwo Replika. To drugi tom cyklu Kobiety Romanowów, kontynuacja bestsellerowej Wnuczki Fabergé. Dziś na naszych łamach prezentujemy premierowy fragment książki W ogrodzie carycy:

STYCZEŃ

Żałoba

Petersburg, Cmentarz Tichwiński

Wielkie płaty śniegu opadały powoli na ziemię, wydając nie­pokojący odgłos ni to szumu, ni to szelestu. Rzadko o tej porze roku można było doświadczyć w Petersburgu tak niezwykłej aury jak dzisiejszego dnia: bezwietrznej, z intensywnymi opa­dami śniegu, który leciał z nieba tak gęsto, że tworzył białą ścianę utrudniającą widoczność. Niskie ciężkie chmury zda­wały się mieć w swoim wnętrzu jego nieograniczony zapas. Od wielu godzin gromadził się na gałęziach drzew i figurach nagrobków, zmieniając nekropolię w baśniową krainę, w której niepodzielnie królowała śmierć.

Nie było słychać krakania wszędobylskich wron, ćwierka­nia wróbli ani świergotu sikor. Ani jedna wiewiórka nie poja­wiła się na otulonych białym puchem gałęziach.

Pani tego miejsca przykryła białym płaszczem wszystko, co do niej należało, i zawłaszczyła w taki sposób, że nikt nie miał wątpliwości, iż przebywa w królestwie umarłych.

Na tym śnieżnym pustkowiu tylko jeden grób nie był otu­lony bielą. Jakby ta, która w nim spoczęła, nie przeszła jeszcze na drugą stronę, więc władczyni świata umarłych nie mogła jej okryć swoim białym całunem.

– Nie płacz – rozległ się zaniepokojony szept. – Wiesz chyba, że łzy bliskich nie pozwalają odejść duszy. Błąka się i nie zazna ukojenia, dopóki bliska osoba będzie rozpaczała i skupiała się na własnym cierpieniu!

Na płycie grobowca widniał napis Vale! (Do widzenia! – łac.), na tablicy nagrob­nej zaś umieszczona była podobizna wyjątkowo pięknej mło­dej dziewczyny z zagadkowym uśmiechem.

Nad grobem stały cztery młode kobiety i dwie starsze damy. Pod marmurową płytą spoczywało ciało Iriny Duminy, pocho­wanej tu kilka dni temu.

Dwiema starszymi damami były caryca-wdowa Maria Fio­dorowna i jej dama do towarzystwa, ale tak naprawdę przy­jaciółka, Agafia. Do grupki młodych kobiet należały: balerina Anna Pawłowa, pracownica Ochrany Daria Lewkowa, Nadież­da von Zinoff i siostra zmarłej, Apolonia Dumina. Ta, która nie mogła zapanować nad rozpaczą i powstrzymać łez.

– Spotkałyśmy się tu, żeby porozmawiać, nie narażając się na to, że ktoś nas podsłucha. Mam niestety wrażenie, że w Pa­łacu Aniczkowskim coraz częściej ściany mają uszy. – Maria Fiodorowna porozumiewawczo popatrzyła na Agafię, która potakująco pokiwała głową.

– Bądźcie spokojne, moje drogie. Nie będzie łez. Wypłaka­łam już wszystkie – kontynuowała. – Dzisiaj chcę wam tylko obiecać, że zajmę się córeczką Iriny. A pomoże mi w tym oso­ba najlepsza do tego zadania, czyli Lonia. – Wskazała zalaną łzami młodziutką dziewczynę, która próbowała się uśmiech­nąć. – Chcę wam też powiedzieć, że w żadnym razie nie za­niecham poszukiwania winnego śmierci Iriny. Bo nie wierzę absolutnie w to, co ustaliły wspólnie Ochrana i Straż Pałaco­wa, że niby nasza Irina utonęła przypadkowo lub, choć z jeszcze większym przekonaniem o tym mówią, popełniła samobójstwo. Znałam ją. Co prawda niecały rok, ale ufałyśmy sobie, więc od­słoniła przede mną swoją duszę. Wiem, jak kochała małą Ma­rię Dagmar. Jestem pewna, że nigdy, przenigdy nie zostawiłaby swojego dziecka. I nas wszystkich, które ją kochałyśmy również. Nie zniknęłaby bez śladu, nie licząc się z naszymi uczuciami.

Pozostałe kobiety pokiwała głowami. Wszystkie znały i bar­dzo lubiły zmarłą. Dwie z nich, Anna Pawłowa i Daria Lekowa, były jej bardzo bliskimi przyjaciółkami, które dopuściła do swoich najskrytszych tajemnic. Nikomu jednak nie powiedzia­ła, z kim idzie spotkać się tego feralnego wieczoru. Nikomu też nigdy nie wyznała, kto był ojcem jej dziecka… Tego dowiedziały się z przypadkowo odkrytych listów Alberta von Zinoffa do niej i jej do niego.

W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki W ogrodzie carycy. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
W ogrodzie carycy
Monika Raspen 5
Okładka książki - W ogrodzie carycy

Zima 1904 roku. Ustalenia Ochrany dotyczące tragicznej śmierci Iriny Duminy nie zadowalają jej przyjaciółek. Trzy kobiety: Daria – policjantka, Anna...

Wydawnictwo
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje