Wiosna 1835 r., Podlasie. Młoda wdowa Zofia przebywa w dworze matki, hrabiny Modlińskiej. Pod okiem madame Moreau, francuskiej arystokratki o zagadkowej przeszłości, szkoli się w szermierce i sztuce przetrwania. Zofia szuka zemsty na tych, którzy wydali jej męża Edmunda w ręce rosyjskich zaborców. Pewnej nocy w lesie podsłuchuje rozmowę spiskowców, wśród nich rozpoznaje Linasa, litewskiego arystokratę, niegdyś przyjaciela rodziny. Tymczasem do majątku przybywa tajemniczy Taras, Tatar z Krymu, pragnący odzyskać fragment mapy prowadzącej do skarbów Złotej Ordy. Zainteresowanie poszukiwaniami wykazują również szpiedzy rosyjskiego imperium i rozpoczyna się niebezpieczna gra, od której nie ma odwrotu. Pełna intryg, napięcia i zwrotów akcji fabuła, osadzona w XIX-wiecznej Polsce i na Litwie, gdzie miłość i przeznaczenie walczą z duchami przeszłości. Pościgi, zdrady, niebezpieczne sojusze, nieoczekiwana namiętność i uczucia, które nie powinny mieć miejsca. W tej historii nie wszystko jest takie, jakim się wydaje...

Zofia to pierwszy tom nowej trylogii przygodowo-romantycznej Córki hrabiny Urszuli Gajdowskiej, w której występują postaci znane z Dworku nad Biebrzą. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. Dziś na naszych łamach prezentujemy premierowy fragment książki Zofia. Córki hrabiny:
Blask unoszącego się wysoko nad resztkami burzowych chmur księżyca przebijał się przez gęste listowie, tworząc wokół złowrogie cienie. Zofia gnała przez las, czując, jak zimne powietrze przeszywa jej skórę. Warkocz, niedbale ukryty pod kapturem, wciąż się wymykał, a męski strój i obszerna peleryna, choć wygodne, zaczynały krępować jej ruchy. Usłyszawszy za sobą odległe krzyki, odruchowo przycisnęła się bardziej do grzbietu konia.
Gonią mnie. Miałam rację, coś ukrywają. Linas… Ten diabeł wcielony, Linas! Nigdy mu nie ufałam! Zdrajca! – pomyślała z goryczą. Zacięty wyraz jego twarzy wypalał trwały obraz w jej umyśle. Wytężała wzrok, skupiała całą swoją uwagę na wąskiej ścieżce i trzymaniu się w siodle. Tego dnia dosiadła Anubisa, czarnego ogiera czystej krwi arabskiej, sprowadzonego z Konstantynopola. Wiedziała, że zwierzę potrafi poruszać się nocą po bagiennym, niepewnym terenie i nie ulęknie się odgłosów strzałów, ale ścigający ją mężczyźni pędzili na równie silnych koniach, a ich zbliżające się głosy przyprawiały ją o dreszcze.
Po kilkunastu minutach morderczej gonitwy udało jej się w końcu odjechać na tyle, by zniknąć im z widoku. Anubis z pianą na pysku potrzebował odpoczynku po szaleńczej ucieczce, zatrzymała się więc na chwilę w zaroślach. Serce waliło jej niczym młot, lecz nie zdołała opanować natłoku wspomnień. To właśnie Linas Lulejko, ten, który powinien być przyjacielem jej drogiego Edmunda, siedział przy ognisku i mówił po rosyjsku. Czarne cienie drzew ożywały w blasku ognia, a na ich tle on, tak pewny siebie, wśród wrogów…
Jak mógł zdradzić? Jak mógł?! Cztery lata wcześniej Linas był dla niej jak brat. Ktoś, komu Edmund ufał bezgranicznie. Tamtej feralnej nocy, gdy jej męża aresztowano, Linas uniknął schwytania, bo Edmund osłonił go własnym ciałem. To Edmund zapłacił najwyższą cenę za tę zdradę! Zofia zadrżała, widząc w wyobraźni obraz ukochanego prowadzonego w kajdanach na plac straceń. Nie pozwolono jej oglądać jego egzekucji, ale otrzymała szczegółowe sprawozdanie od jednego z urzędników. Wówczas była jeszcze dziewczyną, nieświadomą ciężaru świata. Po śmierci męża przyszło jej zapłacić kolejną cenę. Majątek Edmunda został skonfiskowany na rzecz caratu, a ona sama, jako żona skazańca, mogła spodziewać się zesłania na Sybir lub przymusowego zamieszkania pod stałą obserwacją. Uratowały ją jedynie tytuł jej rodziny oraz wpływy matki, która zdołała wyprosić zgodę na powrót Zofii do rodzinnego domu. Jednak nawet tam nie była bezpieczna. Dwór Modlińskich pozostawał pod czujnym okiem wytrawnych obserwatorów.
Wróciła jako młoda wdowa, w której sercu żal i wściekłość mieszały się z poczuciem winy. Edmund oddał życie, a ona nic nie mogła zrobić, by go ocalić. To wtedy poprosiła madame Moreau, przyjaciółkę swojej matki, o naukę. Kobieta zgodziła się szkolić ją w szermierce, jeździe konnej, strzelaniu z łuku i broni palnej oraz sztuce kamuflażu. Zofia nie chciała już nigdy być słaba. Pragnęła odzyskać choć w drobnej części kontrolę nad swoim losem i w razie czego móc bronić nie tylko siebie, ale i młodszych sióstr. Jej trzej starsi bracia dawno się wyprowadzili i pozakładali rodziny. We dworze zostały same kobiety i one musiały sobie radzić.
Wiedziała, że nie może tu długo zostać. Rosjanie byli coraz bezwzględniejsi, wystarczyło, że ktoś doniósłby, iż Zofia była w lesie tej nocy, a jej rodzinę mogłyby dosięgnąć represje. Kobiety pozostałe w majątku: jej matka, młodsze siostry, a nawet służba, byłyby zdane na łaskę rosyjskich urzędników. Wyrównała oddech, przetarła pot z czoła, a wraz z nim obraz usnuty ze wspomnień i powróciła do rzeczywistego świata mokrych butów, przemokniętej peleryny i obolałego, wyziębionego ciała. Mięśnie Anubisa drżały, jednak musiała zmusić konia do większego wysiłku. Ruszyła. Gałęzie smagały ją po twarzy, szarpane przez gwałtowny podmuch wiatru. Usłyszała szelest liści i głosy z oddali. Nadciągali. Krzyk niósł się echem po lesie:
– Dawaj, dawaj. On bieżał na wostok.
Była pewna, że biorą ją za szpiega. Czyżby podejrzewali, że odkryłam ich plany? – myślała intensywnie. Albo sądzili, że pracuję dla kogoś innego? Niewiele usłyszała poza tym, że wspominali o starej mapie i skarbach Złotej Ordy. Czy wiem coś na temat Złotej Ordy? – próbowała sobie przypomnieć. Uwielbiała historię, kolekcjonowała stare księgi i zwoje, korzystała też z obszernej biblioteki Wigurów, z którymi ich rodzina była zaprzyjaźniona, ale legendy na temat zaginionych skarbów nie leżały w kręgu jej zainteresowań. Zofia starała się twardo stąpać po ziemi. Miała silniejszy charakter, niż można by sądzić, patrząc na jej drobną sylwetkę i delikatne rysy. Nawet śmierć Edmunda jej nie pokonała, choć popchnęła do uczynienia wielu zmian. Jasna poświata księżyca przebijała się przez rozrzedzający się woal chmur, a unoszące się nad mokradłami mgły dodawały krajobrazowi mrocznego klimatu. Zofia znała te tereny zbyt dobrze, by lękać się tutejszej fauny i flory. Owszem, czuła respekt i przestrzegała praw, którymi się rządziły, ale nie wierzyła w metafizyczne bzdury, którymi karmiły się jej siostry. Nie przerażały jej odgłosy kopyt, trzask gałęzi i pohukiwania sów.
Musiała działać, nie myśleć o przeszłości. Las coraz bardziej gęstniał, a ścieżki stały się zdradliwe, jednak znała tę okolicę jak własną kieszeń. Pędziła przed siebie, obierając najtrudniejszą do przebrnięcia trasę. Już dawno upatrzyła sobie wśród tej szmaragdowej gęstwiny miejsca, które stanowiły naturalne pułapki, i nauczyła się zgrabnie je omijać, nawet pod osłoną nocy. Okoliczne bagna bywały śmiertelnie niebezpieczne, ale ten, kto znał ich sekrety, potrafił wykorzystać je dla siebie. W normalnych okolicznościach, gdyby trafiła na zgromadzenie obcych, umknęłaby bez większego wysiłku. Niestety podejrzewała, że mózgiem operacji, którą planowali, musiał być Linas, i to jego obecność budziła w niej największą niepewność. Litwin znał dobrze te tereny, bo jako dzieci on, ona, jej siostry i ukochany Edmund przemierzali lasy w poszukiwaniu przygód. Do dziś miała przed oczami obraz Linasa pochylonego nad bezbronnym, wałęsającym się po lesie psiakiem, a w uszach dojmujący pisk, który raptem ucichł, zakończony brutalnym pchnięciem nożem. Od tamtej pory ostrzegała Edmunda przed przyjaźnią z tym okrutnym człowiekiem, ale jej nie słuchał.
Po śmierci Edmunda Linas przyszedł złożyć jej kondolencje. Skruszony, zbolały, wychudzony, z widocznymi śladami walk, a ona wykrzyczała mu w twarz, że powinien był zająć miejsce jej męża. Powinien był zginąć zamiast niego, bo nigdy nie szanował życia. Szafował nim na prawo i lewo. Nikt by po nim nie Rozpaczał. Żałowała później słów, które padły z jej ust w chwili rozpaczy. Budziła się w środku nocy, nękana wyrzutami sumienia. Życzyła śmierci człowiekowi, który też kochał jej męża i też cierpiał z powodu jego śmierci. Tak przynajmniej sądziła przed czterema laty. Teraz wszystko wydawało się inne…
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Zofia. Córki hrabiny. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,