Wiosna 1835 r., Podlasie. Młoda wdowa Zofia przebywa w dworze matki, hrabiny Modlińskiej. Pod okiem madame Moreau, francuskiej arystokratki o zagadkowej przeszłości, szkoli się w szermierce i sztuce przetrwania. Zofia szuka zemsty na tych, którzy wydali jej męża Edmunda w ręce rosyjskich zaborców. Pewnej nocy w lesie podsłuchuje rozmowę spiskowców, wśród nich rozpoznaje Linasa, litewskiego arystokratę, niegdyś przyjaciela rodziny. Tymczasem do majątku przybywa tajemniczy Taras, Tatar z Krymu, pragnący odzyskać fragment mapy prowadzącej do skarbów Złotej Ordy. Zainteresowanie poszukiwaniami wykazują również szpiedzy rosyjskiego imperium i rozpoczyna się niebezpieczna gra, od której nie ma odwrotu. Pełna intryg, napięcia i zwrotów akcji fabuła, osadzona w XIX-wiecznej Polsce i na Litwie, gdzie miłość i przeznaczenie walczą z duchami przeszłości. Pościgi, zdrady, niebezpieczne sojusze, nieoczekiwana namiętność i uczucia, które nie powinny mieć miejsca. W tej historii nie wszystko jest takie, jakim się wydaje...

Zofia to pierwszy tom nowej trylogii przygodowo-romantycznej Córki hrabiny Urszuli Gajdowskiej, w której występują postaci znane z Dworku nad Biebrzą. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Zofia. Córki hrabiny. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
– Zofio, córeczko… – zaczęła cicho. – Wiem, że byłaś w starej bibliotece. – Westchnęła i przysiadła na krześle. – Są rzeczy, o których nie mogłam ci powiedzieć. Ale teraz… – Spojrzała kolejno na młodsze córki. – Widzę, że muszę zaufać wam trzem.
Wszystkie spojrzały na nią, oczekując, aż zdradzi im coś, co mogłoby rozwiać przynajmniej część tajemnic.
– Wasz ojciec nie umarł na zapalenie płuc – oznajmiła w taki sposób, jakby zrzucała z piersi ciężar. Eliza i Helena wymieniły między sobą spojrzenia, Zofia zmarszczyła czoło.
– Czyli ty już wiesz? – zrozumiała matka, patrząc na najstarszą z córek.
– Słyszałam waszą rozmowę… Z madame Moreau – przyznała się.
– Och. – Hrabina położyła rękę na sercu. – Powinnam była przekazać ci, to znaczy wam – poprawiła się – to w inny sposób.
– Nic straconego – rzuciła Zofia, unosząc brew. Mimo gorączki potrafiła stawiać na swoim. Nauczyła się tego po śmierci ukochanego.
– Najpierw jednak byłyście za małe, potem nie chciałam robić wam przykrości, a później uznałam, że nie ma to już znaczenia. Miałyście inne problemy – kontynuowała hrabina, ignorując przytyk córki. – To było zimą dwudziestego drugiego roku. Wasz ojciec wybrał się na polowanie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że nie zabrał ze sobą żadnego służącego i wyruszył nagle, bez dłuższych przygotowań, jak to miał w zwyczaju. Uprzedzę wasze pytania. Nie miałam możliwości śledzenia go i nie chciałam tego robić. Ufaliśmy sobie. – Odwróciła twarz i na chwilę wstrzymała oddech. Powracanie we wspomnieniach do tamtych wydarzeń nadal sprawiało jej trudność. Eliza położyła dłoń na ramieniu matki, aby dodać jej otuchy. – Kiedy wrócił, już wiedziałam, że to nie zwierzę go zaatakowało, a człowiek. Był mocno pokiereszowany, ledwo trzymał się w siodle. Niewiele można było się od niego dowiedzieć. Ani medyk, ani miejscowa zielarka nie zdołali mu pomóc. Poprosił mnie, bym strzegła tych dokumentów i przekazała je Tatarowi, który miał się wkrótce zjawić. Od tamtej pory minęło wiele lat i zaczęłam mieć podejrzenie, że wówczas majaczył w gorączce. Przed kilkoma dniami otrzymałam jednak bardzo dziwny list z Krymu, a dom zaczęli obserwować mężczyźni podający się za rosyjskich urzędników. Robi się niebezpiecznie i chciałabym was prosić, abyście nie wychodziły z domu. – Spojrzała kolejno na córki. Eliza i Helena wyglądały na przejęte słowami matki.
– Poprzedniej nocy ci mężczyźni ścigali Zofię, nie wiemy, do czego są zdolni i jakie mają plany – powiedziała na wszelki wypadek. – Żadnego zbierania ziół samotnie w lesie – zwróciła się do Elizy. – I koniec z nauczaniem, dopóki sytuacja się nie uspokoi. – Przeniosła wzrok na Helenę. – Anthony i Maurycy przebywają w Anglii. Wysłałam do nich listy, ale nie zareagują zbyt szybko. Klemens powinien do nas przybyć niebawem, ale do tego czasu zachowajmy najwyższą ostrożność – poprosiła. – Zrobiło się późno. Gdzie są te dokumenty, które wyciągnęłyście spod podłogi w bibliotece? – spytała bez ogródek.
– My… – zaczęła Eliza, lekko się czerwieniąc.
– Podejrzewam, że to ty kamuflowałaś waszą wizytę, bo położyłaś deskę na odwrót.
– Kurza twarz! – wymamrotała Eliza, ale matka zgromiła ją wzrokiem.
– Oddajcie mi te dokumenty, proszę. Trzeba je ukryć tak, aby nie wpadły w niepowołane ręce, nim zgłosi się po nie ten cały Tatar.
Siostry wymieniły się spojrzeniami, ale nie nawykły, by okłamywać matkę w ważnych kwestiach, dlatego Eliza podeszła z ociąganiem do szafy, wygrzebała niedopiętą teczkę spomiędzy sukien Zofii i oddała matce.
– A może mogłybyśmy je przeanalizować, zanim przybędzie ten człowiek z listu? – zaproponowała Helena.
– Lepiej, żebyście nie miały wiedzy na ich temat w swoich głowach, bo wówczas ktoś może zechcieć ją z nich wyciągnąć siłą. Rozumiesz mnie?
– Spojrzała na nią w taki sposób, że dziewczynie włosy zjeżyły się na karku. Można było się domyślić, że ona już tę część dokumentów, które przeglądała, i znaczny zakres mapy miała w swojej głowie. Helena odznaczała się talentem do zapamiętywania tego, czemu się przyglądała, dlatego z pamięci potrafiła odwzorować rysunki budynków czy plany miejscowości, w których przebywała.
Matka podniosła się z krzesła, przytuliła teczkę do piersi, pożegnała córki, ucałowała je kolejno w czoło i życzyła spokojnej nocy.
– Dajcie jej odpocząć – powiedziała już w drzwiach, bo młodsze córki nadal tkwiły w pokoju Zofii. – Gdybyś czegoś potrzebowała, zadzwoń. – Wskazała na sznur od dzwonka. – Przyjdę sprawdzić, jak się czujesz, za dwie godziny – obiecała i wyszła.
Powieść Zofia. Córki hrabiny kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,
Błąd podczas pobierania komentarzy. Spróbuj ponownie.