Sierociniec. Fragment książki „Lustrzane Wzgórze"

Data: 2025-08-20 09:22:01 | aktualizacja: 2025-09-03 13:57:21 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Autorka Bławatka powraca z nową powieścią.

XIX-wieczna Irlandia. Emily O'Donnell, młoda nauczycielka o nieposkromionym duchu, po utracie posady guwernantki trafia do sierocińca „Ogród Nadziei" na tajemniczym Lustrzanym Wzgórzu. Wbrew tyranii despotycznej dyrektorki i z pomocą intrygującego hrabiego Maksymiliana, Emily uczy osieroconych chłopców nie tylko czytania i pisania, ale przede wszystkim odwagi i wiary w siebie. Gdy jednak nad sierocińcem zbierają się czarne chmury, a w jej życiu pojawia się młody hrabia Alexander, zostaje uwikłana w sieć politycznych intryg, szantażu i skrywanych uczuć.

Czy poświęcenie własnego szczęścia dla dobra dzieci to jedyna droga? I czy kobieta wyprzedzająca swoje czasy odnajdzie swoje miejsce w świecie, gdzie każdy człowiek, jak lustro, odbija światło tych, którzy w niego wierzą?

Lustrzane Wzgórze - grafika promująca książkę

Do przeczytania powieści Magdaleny Buraczewskiej-Świątek Lustrzane Wzgórze zaprasza Axis Mundi. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Lustrzane Wzgórze. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii: 

Miała się zjawić w sierocińcu koło południa. Panna Serafina dołączyła do listu ręcznie przygotowaną mapę ze szczegółowymi wskazówkami, by Emily mogła bez problemu dotrzeć do Ogrodu Nadziei. Po kilku godzinach jazdy znalazła się w Willowbridge. Tu przesiadła się w dyliżans i pokazała woźnicy mapę, by się upewnić, czy uda się jej dojechać jak najbliżej sierocińca. Po kilkudziesięciu minutach woźnica dał znać, że są na miejscu, i pomógł jej zdjąć bagaż. Kiedy odjechał, została sama.

Kilkadziesiąt metrów przed nią, na malowniczym wzgórzu, stał stary, lecz piękny budynek. Drzewa pochylone pod ciężarem śniegu, otaczały go z obu stron, tworząc biały korytarz. Ślady ptaków na pokrytym śniegiem chodniku zdawały się prowadzić ją ku celowi, jakby przyrodzie również zależało na tym, by właśnie teraz się tu znalazła. Wokół panowała cisza, którą od czasu do czasu przerywały ostre krakania wron urzędujących w koronach drzew. Budynek wyglądał na opuszczony – a może to tylko zima i pochmurne niebo potęgowały to wrażenie? Wznosił się surowo w zimowym pejzażu, górując nad zupełnie pustą okolicą.

Emily na moment postawiła swoją walizkę na śniegu, poprawiła chustę i zaczęła się przyglądać temu miejscu i okolicy. Przypominała jej widoki z baśni Andersena, które czytała z małą Anastazją. Surowość krajobrazu sprawiała, że bała się, ale zarazem fascynowała ją tajemnicza i nieokiełznana natura, którą zimowa aura zafundowała temu zakątkowi Irlandii. Wzięła głęboki oddech, podniosła z ziemi bagaż i po cichu wypowiedziała zapamiętane kiedyś słowa: „Życie każdego człowieka to bajka napisana palcami samego Boga”. Szukała w tych słowach potwierdzenia, że jej obecność tu ma głębszy sens, że decyzja była słuszna. Z tą myślą ruszyła ku imponującym wrotom sierocińca.

Budynek przypominał pałac, któremu odebrano dawny splendor, ale który wciąż walczył o miano najpiękniejszego miejsca w okolicy. Posesję otaczał mur z metalowym ogrodzeniem – może miał chronić sierociniec przed światem, a może świat przed tym przygnębiającym widokiem, wyrzutem sumienia? Dwupiętrowa kamienna budowla z wąskim portykiem, pod którym stała figura Matki Bożej, górowała nad okolicą. Nad wejściem widniał napis: „Ogród Nadziei” – szlachetna nazwa kontrastująca ze smutkiem emanującym z murów, które skrywały historie dzieci ciężko doświadczonych przez ich krótkie życie.

Ciężkie drewniane drzwi pomalowane na szmaragdowy kolor ustąpiły przed Emily. Znalazła się w obszernym holu, gdzie kamienne mury i drewniana podłoga witały chłodem. Na jednej ze ścian dostrzegła tablicę informacyjną z regulaminem sierocińca i planem dnia dla wychowanków. Nie zdążyła się jednak w nią wczytać, bo usłyszała kobiecy głos dobiegający z głębi budynku:

 – Zapraszam tutaj, panno Emily!

Podążyła korytarzem oświetlonym bogato zdobionymi żyrandolami, aż dotarła do niewielkiego, ale przytulnego gabinetu. Drzwi były otwarte. Przywitała ją kobieta w sile wieku, o korpulentnej figurze i srogiej twarzy, ozdobionej na potrzeby chwili wymuszonym uśmiechem, ubrana w stonowane kolory. Spojrzała na Emily z goryczą, choć starała się to ukryć za nienaturalną uprzejmością.

– Dzień dobry. Margaret Sullivan, jestem dyrektorką tego sierocińca – oznajmiła dumnie.

– Miło mi panią poznać. Emily O’Donnell. – Emily skłoniła się lekko, świadoma, że pierwsze wrażenie może zaważyć na wszystkim.

– Panna Serafina przeprasza za swoją nieobecność, zatrzymały ją pilne sprawy. –Kobieta uśmiechnęła się sztucznie, lustrując Emily od stóp do głów. – Mam nadzieję, że moje towarzystwo dziś wystarczy. Pokażę pani najpierw pokój, a potem oprowadzę po domu.

Emily podążyła za panią Sullivan przez wąski korytarz, wsłuchując się w echo własnych kroków odbijających się od wysokich ścian. Jej pokój okazał się niewielką enklawą spokoju – białe ściany kontrastowały z ciepłym drewnem mebli. Starannie zaścielone łóżko, masywna szafa, biurko i dywan tworzyły skromną, ale przyjemną przestrzeń. Na stoliku nocnym, obok lampki naftowej, leżała na haftowanej serwetce książka – drobny gest gościnności i przytulności. Emily nie mogła oderwać wzroku od bogato zdobionych gzymsów i rzeźb – ostatnich śladów dawnej świetności, które zdawały się drwić z obecnej skromności pomieszczenia – te same ornamenty, które niegdyś spoglądały na szampańskie przyjęcia i polityczne intrygi irlandzkiej szlachty. Emily wyobrażała sobie, jak przed dekadami młoda dama siedziała przy tym samym oknie, pisząc listy miłosne atramentem rozcieńczanym łzami. Na suficie wciąż można było dostrzec ślady po kryształowym żyrandolu. Najbardziej jednak intrygował ją wypłowiały fragment tapety przy łóżku – prostokątny ślad po portrecie rodzinnym, który prawdopodobnie sprzedano, by opłacić długi po Wielkim Głodzie, jak wiele innych rodzinnych pamiątek.

– To pani pokój – oznajmiła dyrektorka. – Mam nadzieję, że będzie się tu dobrze mieszkało. Emily postawiła walizkę przy łóżku i podeszła do wysokiego okna. Zimowe niebo zasnuły ciężkie chmury i znów zaczął prószyć śnieg. Wiatr szarpał gałęziami drzew, ale nie mógł zagłuszyć radosnych okrzyków dobiegających z placu zabaw. Grupa dzieci oddawała się zimowym zabawom – jedne lepiły bałwana z zapałem godnym rzeźbiarzy, inne urządziły sobie zawody w celności, bombardując śnieżkami potężny dąb. Przez nieszczelne okno wdzierał się nie tylko chłód, ale i echo ich śmiechu.

W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Lustrzane Wzgórze. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Lustrzane Wzgórze
Magdalena Buraczewska-Świątek 2
Okładka książki - Lustrzane Wzgórze

Autorka m.in. „Bławatka” powraca z nową powieścią. XIX-wieczna Irlandia. Emily O'Donnell, młoda nauczycielka o nieposkromionym duchu, po utracie...

Wydawnictwo
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje