Strasznie duży, czarny jakiś taki i płacze. Fragment książki „Stara zbrodnia nie rdzewieje"

Data: 2020-10-29 09:47:19 | Ten artykuł przeczytasz w 5 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Gdyby Agatha Christie pisała komedie kryminalne, wyglądałyby właśnie tak! 

Do eleganckiego hotelu w niewielkiej wsi przyjeżdżają laureaci konkursu literackiego – ambitni pisarze przed debiutem. Niecierpliwie wyczekując ogłoszenia zwycięzcy, odkrywają, że zarówno sam konkurs, jak i miejsce, w którym się znaleźli, są dość podejrzane… i bardzo pechowe. 

Niebawem jeden z jurorów zostaje zamordowany. Sprawę prowadzi aspirant Andrzej Balicki, stary kawaler ze słabością do krwawych kryminałów i brutalnych thrillerów. Problem w tym, że w feralną noc przez pokój ofiary przewinęli się praktycznie wszyscy goście a na dodatek jest wśród nich dawna ukochana Balickiego… Nikt nie może opuścić pensjonatu – wszyscy stają się podejrzani. Tylko kto mógł mieć powód, by popełnić morderstwo? Czy rzeczywiście był to ktoś z gości? I co wspólnego z tym wszystkim ma papuga, która zna tylko jedno (brzydkie) słowo?

Obrazek w treści Strasznie duży, czarny jakiś taki i płacze. Fragment książki „Stara zbrodnia nie rdzewieje" [jpg]

Do lektury powieści Stara zbrodnia nie rdzewieje – nowej komedii krymialnej, której autorką jest Iwona Banach – zaprasza Wydawnictwo Dragon. W ubiegłym tygodniu w naszym serwisie mogliście przeczytać premierowy fragment książki Stara zbrodnia nie rdzewieje. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:  

Posterunkowy Bartosz Krynicki był trochę zakłopotany rozkazem, by „wziąć samochód i gonić tego debila”, bo nie wiedział, jakiego debila ma gonić. Nie widział go, nie wiedział, jak wygląda, nie miał jego zdjęcia, ale z rozkazami się nie dyskutuje, więc postanowił załatwić to jakoś we własnym zakresie.

W końcu chyba rozpozna debila.

Wyjechał na drogę i bardzo powoli rozglądał się po poboczu. Początkowo nikogo nie zauważył. Po chwili jednak dostrzegł kogoś przy samej drodze.

Zadzwonił do Andrzeja.

– Szefie, a szef jest pewien, że to ma być debil, a nie debilka? Bo tu jest taka jedna… Wygląda ciut jak prostytutka. Zabrać ją?

– No, miał być debil, ale… O Boże. Ta Mirella Paciorek. Ona też uciekła? Bierz ją na wszelki wypadek. I szukaj faceta.

– To może ja ją odwiozę i znów pojadę dalej?

– Dobra, dawaj ją tutaj.

Droga powrotna nie zajęła mu dużo czasu. Bartek wyciągnął z samochodu siedzącą z tyłu kobietę, która wcale nie chciała współpracować i została skuta kajdankami.

– Macie tu swoją Mirellę, a ja jadę dalej szukać – oświadczył z zadowoleniem, wciągając dziewczynę do recepcji.

– Kiedy ja nie Mirella! – pisnęła kobieta, która w żadnym wypadku nie wyglądała na Mirellę. – Mietka jestem, Mietka Racuch, grzyby sprzedaję, a ten mnie jak jaką przydrożną prostytutkę wzion i zwinon! Ja na policję na was pójdę!

Nielogiczność tego wywodu wywołała tylko machnięcie ręki.

– A idź, idź, Mietka, gdzie chcesz, tylko mi stąd zniknij! – burknął Andrzej. – A ty, Bartek, myśl trochę, co? Powiedziałeś, że wygląda jak prostytutka?

– No, bo kto w lesie tak o stoi, jak nie prostytutki?

Była w tym jakaś pokrętna logika, której nie zamierzali negować. Bartek wrócił do samochodu i pojechał dalej szukać debila.

Arnold jeszcze trzy razy stosował plan B, słysząc zbliżający się samochód. Za pierwszym razem Bartek przejechał i pojechał dalej. Arnold wylądował w bajorze. Z głową. Ten las albo był całkowicie podmokły, albo Arnold miał paskudnego pecha. Za drugim razem znalazł się w jakichś ściekach, co nawet go ucieszyło, bo gdzie ścieki, tam z pewnością są ludzie, za trzecim razem wpadł w pokrzywy. Był mokry, bosy, utytłany i poparzony. Tego już było za dużo. Nie dał rady. Rozpłakał się jak dziecko. Poddał się. Wyszedł z lasu, stanął na poboczu i machnął do przejeżdżającego samochodu. W takim tempie do miasta mógłby dojść za jakieś dwa tygodnie, a brudne, mokre ubrania, pokrzywy i smród sprawiły, że nie miał już siły się ukrywać.

– Szefie, mam go – zawiadomił Bartek swojego przełożonego. – To może być on. Strasznie duży, czarny jakiś taki i płacze.

– Dawaj go – stwierdził ostrożnie Andrzej, licząc na to, że Sasquatche nie żyją w okolicznych lasach, a niedźwiedzie nie płaczą.

Książkę Stara zbrodnia nie rdzewieje kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Stara zbrodnia nie rdzewieje
Iwona Banach1
Okładka książki - Stara zbrodnia nie rdzewieje

Gdyby Agatha Christie pisała komedie kryminalne, wyglądałyby właśnie tak!  Do eleganckiego hotelu w niewielkiej wsi przyjeżdżają laureaci konkursu...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Jak ograłem PRL. Na rowerze
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na rowerze
Dziewczynka ze srebrnym zębem
Andrzej Marek Grabowski
Dziewczynka ze srebrnym zębem
Mój brat Feliks
Regina Golińska-Barancewicz
Mój brat Feliks
OdNowa
Anna Kasiuk ;
OdNowa
Pies
Anna Wasiak
Pies
Cienie. Po prostu magia
Katarzyna Rygiel
Cienie. Po prostu magia
Opowieści o porach roku
Karine Tercier
Opowieści o porach roku
Dori
Andrzej Kwiecień ;
Dori
Suplementy siostry Flory
Stanisław Syc
Suplementy siostry Flory
Pokaż wszystkie recenzje