Urodzić mężczyznę. Fragment książki „Dorosłość. Wyznania" Linn Skaber

Data: 2023-06-01 09:10:19 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 7 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Dorosłość... Kończymy szkoły, pozostawiamy w tyle chaos dorastania, pozbywamy się znienawidzonych pryszczy, zapominamy o szaleństwach młodości. Przed nami całe życie - pewne, stateczne, zorganizowane, ale nie pozbawione zabawy i przyjemności. Tak! Przecież należy do nas! Sami decydujemy, jak będzie wyglądało! Czy aby na pewno?

A może wcale nie jestem ,,dziewiątką", a zaledwie ,,słabą siódemką"? Może gdzieś tam czeka ,,szóstka", z którą ,,moglibyśmy zostać silną dziewiątką, razem". Ale zapatrzeni w swoje wyobrażenie dorosłości, tracimy się z oczu. Chwilę potem los obsadza nas w ,,najromantyczniejszym filmie na świecie", ale nie dostajemy w nim głównej roli, a jedynie ,,niewielką drugoplanową rólkę" i zostajemy ,,w żółtym szeregowym domu z dziecięcymi rowerkami leżącymi na podjeździe", a on pielęgnuje to niezwykłe uczucie, które narodziło się ,,przy barierce nad stawem podczas podróży służbowej do Kopenhagi"...

Dorosłość Lisa Aisato zdjęcie książki

Linn Skaber, norweska stand-uperka, aktorka i pisarka, która tak szczerze i dotkliwie sportretowała Młodość, powraca z równie przejmującym studium dorosłości, które po raz kolejny nabiera głębi i kształtów dzięki niezwykłym ilustracjom Lisy Aisato. Do lektury Dorosłości zaprasza Wydawnictwo Literackie.

„Dorosłość" to proza niespieszna i wymagająca powolnej, uważnej lektury, ale równocześnie nie na tyle trudna, by odrzucić kogokolwiek spośród czytelników.

- recenzja książki „Dorosłość"

W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać premierowy fragment książki Dorosłość. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii: 

Urodzić mężczyznę

Mężczyzna, który idzie w stronę kontroli bezpieczeństwa na Gardermoen, jest dorosły. W bluzie z kapturem, czapce z daszkiem i z plecakiem wygląda jak nastolatek, ale  j e s t  dorosły.

Dobrze go znam i on mnie zna. Dobrze. Widać to w jego spojrzeniu, kiedy odwraca się i zerka na mnie przez ramię. Mruży oczy. Nad plecakiem. Często mruży oczy. Robi to od małego, nawet gdy nie ma słońca. Mężczyzna, który idzie w stronę kontroli bezpieczeństwa, to mój syn.

Dorosły mężczyzna zmierza w stronę kontroli bezpieczeństwa na Gardermoen, sam. A ja szepczę: „Wieczorami w Londynie jest zimno. Wieje wiatr. Londyn jest z tego znany. Musisz zakładać wełnianą bieliznę”. Ale on tego nie słyszy. Dzięki Bogu.

Całe szczęście, że tego nie słyszy. Całe szczęście, że powiedziałam to cicho i z zażenowaniem, bo to jest żenujące. Matka, która trzęsie się nad dorosłym mężczyznę, jest irytująca jak podmuch wiatru w szyję. Matki są z tego znane. Nagle on lekko się odwraca, trochę w moją stronę, ale niezupełnie. Dotyka szyi, zanim włoży laptop do pojemnika, który ma przed sobą. Znowu to robi, znowu muska szyję, jakby coś na niego chuchało. Jakby coś marudnego, troskliwego i wiecznie obecnego chuchało na niego.

Leci do Londynu na studia. Będzie mieszkał na stancji, może ze wspólną kuchnią i kawą mieloną, spał na łóżku pod nową pościelą kupioną w miejscowym sklepie, będzie się spotykać z przyjaciółmi, chodzić do pubu, siedzieć na trawie przed uniwersytetem i rozmawiać po angielsku, może nawet z czasem zacznie po angielsku myśleć. I możliwe, że któregoś wieczoru pojedzie z kimś autostopem, a potem będzie się zwijać ze śmiechu na afterparty i pozna innych, nowych ludzi, nowe dziewczyny.

I to jest mój syn.

Może to tam spotka wyjątkową dziewczynę, w berecie, z wadą zgryzu i ze wzniosłymi myślami na temat kraju, z którego pochodzi, Francji, i ona mu opowie o swoim rodzinnym mieście, przyjaciołach i tamtejszych kawiarniach. Później on zaprosi ją do restauracji ze stołami nakrytymi obrusami w czerwoną kratkę, w centrum Londynu, a ona stwierdzi: „To miejsce bardzo przypomina mi Francję z jej kawiarenkami”. Śmieją się i piją wino, i poznają gości przy sąsiednim stoliku, a potem jest noc, potem następny dzień, potem kolejny rok, i ona go rani albo on ją zostawia, i pojawia się smutek, a po nim ponownie poranek i wkrótce nastaje wiosna przyszłego roku.

A on nadal jest moim synem.

Po jakimś czasie spotyka inną dziewczynę — Dunkę, która go rozśmiesza, z czerwonymi policzkami i ze sztucznymi rzęsami, kochającą duńskie parówki i Tivoli. I on znów się zakochuje. Długo są parą, ona zachodzi w ciążę, przeprowadzają się do Oslo lub do Kopenhagi, mieszkają w szeregowcu, uśmiechają się i rodzi im się jeszcze jedno dziecko, a potem się rozwodzą i on wraca do Oslo, rzadko widuje dzieci, ale one są już na tyle duże, że mogą latać samolotem bez nadzoru, i odwiedzają go w co drugi weekend, a on lata do nich, kiedy tylko nadarzy się okazja.

Tyle że jest mu ciężko. Źle się z tym czuje. Potem jednak poznaje w pracy Lisbeth Danielsen, ona również jest po rozwodzie, z dwojgiem dzieci z pierwszego małżeństwa, i przeprowadzają się do Hadeland, bo być może to jej rodzinne strony, i ona zachodzi w ciążę, późną, ale wszystko dobrze się kończy. Bardzo dobrze żyje im się w Hadeland i często przyjeżdżają do Oslo, gdzie rodzeństwo z Kopenhagi spotyka się ze swoją małą przyrodnią siostrą.

Troje dzieci, a on jest moim synem.

Wnuki lubią być u mnie, pozwalam im bawić się moimi włosami, bawimy się w salon fryzjerski, podczas gdy on i Lisbeth mają czas, żeby wyjść do restauracji. Wybierają się tramwajem do centrum miasta, żeby świętować jego czterdzieste piąte urodziny, a ja stoję w oknie i za nimi patrzę. Śmieją się i wyglądają na szczęśliwych, Lisbeth ma na nogach buty na trochę zbyt wysokich obcasach, wygląda jednak elegancko, i chyba jest lekko wstawiona. On obejmuje ją, żeby nie upadła. Na pewno zaopiekuje się nią tej nocy, myślę. A on, w garniturze, patrzy w górę na dom, macha do mnie i śmieje się, i mruży oczy. Często to robi. Nawet wieczorem. 

W mieście bawią się doskonale, zasługują na to. Dzień później wracają do Hadeland, gdzie trzymają na wsi kury i mają miłych sąsiadów, i ja umieram, a on radzi sobie bardzo dobrze, jego dzieci dorastają i przeprowadzają się do Francji, Londynu i domu szeregowego blisko innego miasta. Kury znoszą jajka, jemu niedługo stuknie osiemdziesiątka, a Lisbeth jest w domu opieki. Mija wiele lat, wydaje się, że sto, aż pewnego dnia on siedzi pod drzewem w ogrodzie, na ławce, i spogląda na jezioro, mrużąc oczy. Jest późne lato, wieczór, ciepło, powietrze nieruchome. A jednak nie.

Wiatr? To był chyba podmuch wiatru? Lewa dłoń z przebarwieniami i obrączką dotyka szyi, pod drzewem, przed jeziorem, za życiem. Muszę zakładać wełnianą bieliznę, myśli.

Wstaje, chwiejąc się, zmysł równowagi już nie ten, co dawniej, lecz on radzi sobie, ma laskę, a poza tym opiera się również o drzewo. Lekki wiatr towarzyszy mu aż do domu, kiedy otwiera skrzypiące drzwi, potrząsając głową.
Dziwne. Bezwietrzny wieczór pod koniec lata, a jednak ten wiatr, który głaszcze go po szyi, jakby coś marudnego, troskliwego i wiecznie obecnego chuchało na niego.

Cytowany fragment pochodzi z książki Linn Skåber Dorosłość. Wyznania w przekładzie Mileny Skoczko-Nakielskiej, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego. Książkę kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Dorosłość. Wyznania
Linn Skaber11
Okładka książki - Dorosłość. Wyznania

Dorosłość... Kończymy szkoły, pozostawiamy w tyle chaos dorastania, pozbywamy się znienawidzonych pryszczy, zapominamy o szaleństwach młodości. Przed nami...

dodaj do biblioteczki
Autor
Recenzje miesiąca
Paderborn
Remigiusz Mróz
Paderborn
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Miłość szyta na miarę
Paulina Wiśniewska
Miłość szyta na miarę
Zagraj ze mną miłość
Robert D. Fijałkowski ;
Zagraj ze mną miłość
Ktoś tak blisko
Wojciech Wolnicki (W. & W. Gregory)
Ktoś tak blisko
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
The Paper Dolls
Natalia Grzegrzółka
The Paper Dolls
Słowa wdzięczności
Anna H. Niemczynow
Słowa wdzięczności
Pokaż wszystkie recenzje