Wydrzyk. Fragment książki „Aquila"

Data: 2025-10-27 14:53:02 | aktualizacja: 2025-11-05 13:45:59 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 10 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Dalsze losy bohaterów powieści Aythya przenoszą nas w głąb świata, gdzie cienka granica między energią a rzeczywistością zaczyna się zacierać. Choć tym razem to Aquila — wojowniczka o ognistej mocy i siostra Aythyi — staje w centrum wydarzeń, historia rozwija się również wokół pozostałych postaci, odkrywając ich sekrety, słabości i siłę.

Nieznane moce budzą się do życia, a z każdym krokiem trudniej odróżnić, co pochodzi z wnętrza duszy, a co z tajemniczego źródła, którego nie potrafią nazwać nawet najstarsi mędrcy. Przeszłość wciąż nie daje o sobie zapomnieć, a teraźniejszość stawia przed bohaterami nowe wyzwania, sojusze i zdrady.

W świecie przesyconym napięciem, magią i namiętnością, relacje stają się równie niebezpieczne jak walka. Kto przetrwa, a kto zapłaci najwyższą cenę za swoje decyzje?

„Aquila" Paoli Gampo grafika promująca książkę

Jeśli kochasz mroczne sekrety, intensywne emocje i bohaterów, których nie da się łatwo zaszufladkować — powieść Aquila Paoli Gampo porwie cię równie mocno jak Aythya. Zapraszamy do lektury, ostrzegając, że to propozycja dla dorosłych czytelniczek. Powieść zawiera sceny walki oraz treści o zabarwieniu erotycznym. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Aquila. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii: 

Wydrzyk

Kolejny raz obudził się o tej samej porze, tuż przed świtem, kiedy ptaki dopiero zaczynały swoje nieśmiałe trele. Zostało zaledwie kilka godzin po północy, bo latem noce były krótkie, ale Wydrzykowi to wystarczyło, nie czuł się zmęczony, nie fizycznie. Męczyły go sny.

Co prawda nie śniły mu się już koszmary i — jak mu się przynajmniej wydawało — uporał się z tym, co mu się przytrafiło w niewoli u Czarnego Kruka, lecz teraz powracał do niego wciąż ten sam motyw: siedzi na plaży i wyplata bardzo długą sieć, kiedy nagle zrywa się niespodziewany o tej porze roku wiatr, a on wstaje i wpatruje się w morze. Po wodzie, wprost do niego, sunie czerwonowłosa kobieta, a on, nie mogąc się jej doczekać, szybkim krokiem rusza w jej kierunku. Kiedy wreszcie się spotykają, patrzy dziewczynie w oczy i bez chwili wahania ujmuje jej twarz, całuje mocno, wręcz natarczywie… po czym sen się urywa.

Ile to już razy śnił mu się ten sam scenariusz? Za każdym razem tak realny, iż był przekonany, że dzieje się naprawdę: mógł ze szczegółami opisać wygląd kobiety, jej kolor oczu i odcień skóry, zapach włosów, smak pocałunku… Zastanawiał się, czy gdyby dziewczyna pojawiła się naprawdę, nie zrobiłby czegoś głupiego, żeby upewnić się, czy jest prawdziwa. Jedyna rzecz, która nie zgadzała się z rzeczywistością, to że w powtarzającym się śnie nie słyszał jej myśli. Ostatni raz, kiedy żegnali się na klifie, słyszał ją wyraźnie, tak jakby mówiła, bo sam nie potrafił się zablokować. Jednocześnie jego potężna moc sprawiała, że blokady innych były niewystarczające, więc chcąc nie chcąc, czuł jej ból po stracie i tęsknotę za innym, i to nie było coś, o czym chciałby pamiętać.

Zastanowił się chwilę. Dzisiejszy sen nie różnił się niczym od poprzednich, dziewczyna wyglądała w zasadzie identycznie jak wtedy, kiedy się rozstali. Jak w każdym innym śnie nie powiedziała ani słowa, stała tylko i się uśmiechała. Aythya, tak piękna, jak ją zapamiętał. Czy kiedykolwiek ją jeszcze zobaczy?

Nie było jednak sensu w kółko o tym rozmyślać, trzeba zacząć dzień i zająć czymś umysł, który przez większą część dnia będzie trenował. Choć może „trenowanie” umysłu, a nawet „zajmowanie” go nie było najtrafniejszym określeniem, bo to, co robił, było wręcz tego przeciwieństwem. Skupiał się na tym, czym się akurat zajmował. Jeśli wyplatał sieci, myślał o każdym kolejnym splocie, jeśli patrzył w morze, wdychał jego zapach i czuł słony posmak na języku, kiedy jadł, rozkoszował się smakiem potraw — albo i nie, w zależności od tego, co mu się akurat udało ugotować, a kiedy trenował, był absolutnie skupiony na ruchach i oddechu. W ten sposób praktykował, w ten sposób radził sobie z tęsknotą, tak łagodził wściekłość, która czasami go ogarniała, i w ten sposób coraz lepiej rozumiał moc, która w nim drzemała. Która została wtłoczona w niego bez jego zgody, a na którą on sam nie był gotowy.

W ostatecznym starciu z Krukiem, podczas którego on sam był nieprzytomny, to jego przyjaciele pokonali uzurpatora, odbierając mu energie i przenosząc je na Wydrzyka. Sam Kruk zniknął tuż po bitwie i nikt nie wiedział, gdzie się podziewał ani co się z nim stało. Aquila, jedna z jego córek, przyłączyła się do stronników króla Grzywacza oraz jego brata Słowika, a druga Ardea zginęła z rąk Albatrosa przebita jego szablą.

On sam po otrzymaniu mocy jeszcze długo był zamroczony, dopóki do jego ciała nie przeniosła się Aythya i nie odnalazła go w jego własnych snach. To ona go tu sprowadziła, ta, za którą wciąż tęsknił, a która udała się na Południe, by spełnić ostatnią wolę Kazuara. Pomagała objąć tron jego synowi, bo on sam zginął w ostatecznej bitwie. Wtedy też wszyscy ostatni raz się widzieli. Król wraz z bratem i Aquilą ruszył na zamek, Albatros wypłynął statkami pilnować porządku na oceanie, Aythya podążyła na Południe, a on został sam i powrócił na wyspę.

Czasami się zastanawiał, czy w ogóle jest nadal tym samym człowiekiem, czy nadal jest sobą? Za cokolwiek się zabrał, już to umiał, choć jego umysł lub ciało często nie nadążały za posiadanymi mocami. Któregoś razu obudził się cały w płomieniach i myślał, że zaraz zginie. Okazało się, że to jego własny ogień, który wytworzył podczas śnienia, a który jemu samemu nie robił krzywdy. Co innego otoczeniu. Nie był to pierwszy raz, kiedy musiał wyremontować chatę, w której mieszkał, a że za każdym razem dobudowywał coś nowego, powstała sporej wielkości letnia rezydencja. O ile można tak powiedzieć o domu z bali. Innym znów razem obudził się kilka kroków nad ziemią — najwidoczniej, także podczas snu, uniósł się w powietrze, a gwałtowne przebudzenie równało się gwałtownemu upadkowi. Nie żeby mogło mu się coś stać, leczył się równie łatwo, jak ranił, przez siłę, która teraz była mu dana. Co rusz nie potrafił wyważyć danego ciosu czy ruchu, raz przy rąbaniu drewna o mało co nie zabił jednego z ludzi Albatrosa, który ze swoją załogą akurat odwiedzał go na wyspie.

Wszystko to mogłoby być nawet zabawne, gdyby nie to, że nie wiedział, co ma ze sobą począć. Co powinien zrobić z tymi wszystkimi mocami podarowanymi mu w niechcianym prezencie? Czy powinien służyć teraz ludziom, jakoś się za to odwdzięczając? Jednak nie widział się w służbie ludzkości, w ogóle w niczyjej służbie. Bronić ich albo nauczać? O nauce na razie nie było mowy, sam ledwie sobie radził, a co dopiero pokierować innych do pozyskiwania energii. Zresztą na to też wcale nie miał ochoty, miał gdzieś ludzkość i jej potrzeby. Jedyne, co mu dobrze wychodziło, to właśnie bycie tu i teraz. Instynktownie czuł, że to jest dobra droga, choć nie potrafił tego wyjaśnić nawet przed sobą. I choć nie mógł powiedzieć, że dawało mu to szczęście, zbyt tęsknił za kobietą o czerwonych włosach, to przynajmniej dawało mu spokój, a spokój to już bardzo dużo.

Dziś jednak coś go męczyło. Coś…

Jak co dzień zajmował się bieżącymi sprawami, które zresztą sam sobie wyznaczał, i starał się nie myśleć. A przynajmniej o niczym konkretnym, a im bardziej nie myślał, tym bardziej COŚ stawało się bardziej namacalne. Wyłaniało się z pustki, a może z instynktu albo jeszcze z jakiegoś innego miejsca, ale czuł, że o czymś powinien wiedzieć, i choć nie dotarło to jeszcze do jego świadomości, to wyczuwał to wyraźnie przez skórę. Świat chciał mu coś powiedzieć. Kiedy tylko zaczynał się nad tym zastanawiać i analizować, uczucie się oddalało, a gdy znowu wracał do skupienia na bieżącej chwili, COŚ było jakby bliżej.

Skończył już wszystkie poranne czynności, których nie miał znowu aż tak dużo, i postanowił, że pójdzie na plażę, aby trochę się zmordować porannym treningiem albo pomedytować, a może i jedno, i drugie. Na plaży jak zwykle było bezwietrznie i pomimo że zaczynało się robić gorąco, od oceanu dawało się odczuć przyjemny chłód. Zwykle trenował tak, że jego ciało krzyczało z bólu, a pot lał się z niego strumieniami, ale czuł, że właśnie tego teraz potrzebuje. Po wszystkim zanurzał się w oceanie i potrafił pływać godzinami, co również było doskonałą formą ćwiczeń. Jego ciało, już wcześniej doświadczone latami treningów, teraz jeszcze bardziej się rozrosło, zrobiło twarde jak skała, a każdy mięsień odznaczał się wyraźnie pod skórą w dawnych czasach Wydrzyk chętnie by to wykorzystał do zaimponowania płci pięknej i korzystałby z życia w znany sobie sposób. W dawnych czasach…

Dzisiaj jednak przysiadł pod ulubioną palmą, która o tej porze dnia dawała cień i więcej chłodu, zanurzył się w medytacji oddechu, czując jak każdy wdech i wydech przepływa falą, napełniając go swoją energią.

Oddech… Wdech… Wydech… Oddech! Ona nie oddychała! Ta myśl ściągnęła go z powrotem i otworzył oczy. Dziewczyna z jego snu, Aythya — podczas pocałunku nie czuł jej oddechu! Pierś dziewczyny nie poruszała się, nie oddychała. To było dziwne, bo kiedy sięgał pamięcią do wszystkich poprzednich razów, kiedy śnił ten sam sen, był pewien, że mógł zjednoczyć się z jej oddechem, a teraz tego zabrakło. Zdawał sobie sprawę, że coś było inaczej. Co więcej, wiedział, że to ma znaczenie. Nie wiedział tylko skąd i jak, i dlaczego. Rozumiał jedynie, że to odkrycie było ważne i że w związku z tym nie może dłużej siedzieć i czekać, musi zacząć działać. Gdy tylko o tym pomyślał, wstał i wyruszył prosto przed siebie po wodzie na poszukiwanie swojego przyjaciela. Albatrosa.

W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Aquila. Powieść kupicie na stronie internetowej autorki!

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Aquila
Paola Gampo 3
Okładka książki - Aquila

„Niektóre tajemnice budzą się dopiero wtedy, gdy spróbujesz je zrozumieć.” Dalsze losy bohaterów powieści Aythya przenoszą nas w głąb świata...

Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje