"Banda niematerialnych szaleńców" książka naszpikowana duchami którzy jak się okazuje są wszędzie ale czy to oni są tutaj najważniejsi? Zapraszam na recenzje.
Danny Moon rozpieszczony przez bogatych rodziców czternastolatek nie potrzebuje do szczęścia dużo, wystarczy gra Monopoly i gorzka czekolada, niestety ma w życiu problem, to guwernantki których nienawidzi i ciągle wymyśla najróżniejsze pomysły żeby się ich pozbyć. Pewnego dnia rodzice podejmują radykalne kroki, wysyłają go do Polski do wujostwa, ma chodzić do normalniej szkoły i robić wszystko jak normalny nastolatek. Pomimo że miał prowadzić tam normalne życie to ono skomplikowało się jeszcze bardziej. " Zza starego fotela wyłonił się potężny pirat z największą i najczarniejszą brodą, jaką w życiu widziałem. (...) Wydawało mi się, że przeszedł przez fotel, ale to przecież było niemożliwe." Czy to na prawdę duch czy tylko psikus pięciu kuzynek? Jaką role odegrała w tej historii Aneta? To wszystko w książce.
Danny był normalny jego zdolność widzenia duchów pojawiła się dopiero w Polsce a zdolność widzenia duchów Anety pojawiła się zaraz po Dannym, od tego zaczęła się wielka przygoda zmieniająca bezpowrotnie ich życie. Pomimo nowej sytuacji chłopak niczego się nie obawiał, ryzykował i bardzo łatwo przystosowywał się do nowych ról takich jak prowadzenie ciężarówki a nawet strzelanie z broni do ludzi.
Na początku myślałam że jest to książka dla nastolatków w końcu duchy, nierealne moce ale potem mnie wciągnęła, czytało się ją bardzo łatwo i przyjemnie. Rzadko sięgam po taką literaturę ale tą książkę nawet polubiłam i chętnie sięgną po nią jeszcze raz.
Czy jesteś gotowy na świat duchów? Jeśli tak to ta lektura jest właśnie dla Ciebie.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2018-05-09
Kategoria: Przygodowe
ISBN:
Liczba stron: 384
Dodał/a opinię:
Karolina Radlak
Jeśli jesteś taka jak ja, to masz wielkie marzenia. Chcesz zostać aktorką? Latać w kosmos? Wejść na Mount Everest? Prowadzić firmę? Studiować na Harvardzie...
Nazywam się Danny Moon i chwilowo jestem uziemiony na Saharze. Moi rodzice dostali tu pracę, więc siłą rzeczy przywlekli mnie ze sobą do tego piekła...