Od wieków zastanawiamy się nad sensem życia. Dumamy nad tym kim jesteśmy, dokąd zmierzamy, co jest celem naszej egzystencji... Odpowiedzi na wspomniana zagadnienia poszukiwali już starożytni myśliciele, ale także i dla współczesnych filozofów i pospolitych zjadaczy chleba jest to sprawa raczej ciężka - prawdziwa życiowa zagwozdka. Ale... czy słyszeliście o psie, który szukałby sensu swego żywota?
Był sobie pies to historia opowiedziana z perspektywy nieprzeciętnego czworonoga, którego poznajemy jako małego kundelka, Wychowuje się on na dziko przy kanałach w lęku przed ludźmi, a całym jego życiem jest mama i trójka rodzeństwa, Wkrótce jego spojrzenie na dwunożnych zmienia się całkowicie - szczeniak otrzymuje imię Toby i mnóstwo miłości, ale... nic co piękne nie może trwać wiecznie. Toby umiera, ale niebawem wraca na świat, znów jako szczenię i... rozpoczyna poszukiwania swojego miejsca i celu na świecie. To pierwsze odnajduje w ramionach ośmioletniego Ethana jako Bailey, z którym przeżywa zarówno mnóstwo radosnych, jak i mrożących krew w żyłach przygód. Jednak i to nie jest ostatnia przystań w jego życiu - przynajmniej nie całkiem. Co jest sensem jego żywota? Co Bailey ma tak ważnego do zrobienia, że wciąż się odradza?
(...) naszło mnie pewne niewytłumaczalne pytanie, pytanie o sens życia. Nie wyglądało mi to na kwestię, którą powinien roztrząsać pies, ale wciąż wracałem do niej myślami, zazwyczaj wtedy, gdy odpływałem w drzemkę, której nie mogłem się oprzeć? Dlaczego? Dlaczego znowu byłem szczenięciem? Dlaczego nie odstępowało mnie przeświadczenie, że jako pies mam w życiu coś do zrobienia?
W. Bruce Cameron w humorystyczny - a wręcz miejscami nieco groteskowy - i ujmujący sposób przedstawia psi punkt widzenia na świat. Bailey (pozwólcie, że tym imieniem będę nazywać tego czworonoga) niezupełnie rozumie ludzką mowę, ale potrafi wyłapać niektóre słowa - np. swoje imię lub nazwę jedzenia - oraz doskonale rozpoznaje emocje człowieka w danej chwili. Oczywiście, w książce przedstawione są całe dialogi, dzięki czemu rozumiemy niektóre sytuacje lepiej (niekiedy tylko pozornie) niż główny bohater. Na przestrzeni swoich żyć poznaje on nie tylko masę innych psów, ale przede wszystkim ludzi - tych dobrych i tych złych. Na kartach powieści płata im wiele figlów, doświadcza mnóstwo miłości, ale - niestety - nie tylko. Autor m.in. zamieścił w swojej powieści problem zostawiania psów w autach podczas upałów i tych tresowanych do walk, co - być może - jeszcze szerzej otworzy czytelnikom oczy na niektóre nieodpowiedzialne ludzkie zakochania i ich konsekwencje.
- Nie ma złych psów (...). Są tylko źli ludzie.
Książka ta jest na swój sposób magiczna - płakałam przy niej raz ze wzruszenia, raz ze śmiechu - zwyczajnie nie mogłam się powstrzymać. Jest to jedna z najpozytywniejszych pozycji, jakie udało mi się w ostatnich czasach przeczytać, a jej bohater upewnił mnie w fakcie, że w przyszłości zaadoptuję psa. Lekkość i zręczność z jaką autor opisuje pieskie życie sprawia, że nie sposób się od książki oderwać. Miejscami jest co prawda nieco naiwna, a autor w niektórych fragmentach zbyt mocno fantazjował, ale nie można mu mieć tego za złe - odwalił naprawdę kawał świetnej roboty i jestem pewna, że rzecze czytelników pokochają Bailey'a (w zasadzie - patrząc na jej popularność za granicą- już pokochali) i będą trzymać kciuki za to, aby odnalazł to coś, co ma do zrobienia - swój cel życia.
Był sobie pies pozwala spojrzeć inaczej na świat (szczególnie ten psi) i życie - czasami powinniśmy mieć więcej niż jeden cel. To pozycja nie tylko dla dorosłych, ale też dla młodzieży oraz - wręcz idealna - dla miłośników czworonogów. Polecam serdecznie tą pomerdaną powieść!
Informacje dodatkowe o Był sobie pies:
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2017-02-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
9788365506986
Liczba stron: 392
Tytuł oryginału: A Dog's Purpose
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Edyta Świerczyńska
Dodał/a opinię:
Dizzy
Sprawdzam ceny dla ciebie ...