kingaczyta.blogspot.com
Jolka Markiewicz, Marta Skałka i Kamelia Padecka. Trzy przyjaciółki i jeden problem - mężowie, z którymi nie da się już wytrzymać. Rozwód? Przeszkodą jest tylko podpisana intercyza, która w takim przypadku pozostawi kobiety z niczym. Jedyny sposób na uwolnienie się od problemu i zapewnienie sobie życia w dostatku to pozostanie wdową. Co jednak zrobić, gdy mężowie są jeszcze młodzi i pełni sił i ani myślą odchodzić z tego świata? Ano trzeba im pomóc i jakoś się ich pozbyć. I najlepiej zrobić to szybko, bo lata uciekają, a urody nie przybywa.
Jolka, Martusia i Kama to główne bohaterki najnowszej powieści Olgi Rudnickiej. Są to kobiety dojrzałe, mające za sobą całkiem konkretny staż małżeński. Każdej z nich w zasadzie dobrze się wiedzie, bo życie u boku bogatych i szanowanych mężów jest po prostu wygodne. Ale każdemu coś więcej od życia się należy, więc pomysł na zostanie bogatą wdową bardzo się trzem przyjaciółkom podoba. Tylko jak to wszystko zorganizować, żeby nikt się nie dowiedział i by zostać na wolności?
Bohaterki bardzo polubiłam. Co prawda, biorąc pod uwagę ich wiek, nie zawsze zachowywały się adekwatnie i rozsądnie, ale za to właśnie kocham postaci tworzone przez panią Olgę.
Kamelia Padecka, zwana też Kamą ma 36 lat i jest żoną stołecznego komornika - Macieja Padeckiego.
Jolanta Markiewicz ma 38 lat, dwójkę dzieci, które za niedługo wejdą w dorosłość i jest żoną radcy prawnego - Tadeusza, zwanego tez przez nią Tadzikiem.
Z kolei Martusia Skałka to wrażliwa kobieta, która bardzo pragnie dzieci, ale jej mąż, Tobiasz Skałka, nie jest chętny do spłodzenia ani jednej pociechy.
Razem kobiety tworzą całkiem niezłą mieszankę wybuchową, a ich pomysły niejednokrotnie zaskakują i wprawiają w osłupienie.
Jednak na tych trzech paniach się nie kończy, bo bohaterów jest dużo więcej i co najważniejsze - są oni równie dobrze wykreowani i wzbudzają emocje. Bardzo polubiłam młodą prawniczkę Sandrę, która z wielkim zaangażowaniem walczy o swoje, by osiągnąć wymarzony sukces w swojej pracy. A do czego zdolna jest kobieta, która bardzo czegoś pragnie, chyba wszyscy wiemy.
"Były sobie świnki trzy" to lektura idealna do czytania o każdej porze. Jest to książka lekka, przyjemna, z dużą dawką humoru i ironii, którą się wręcz pochłania. Fabuła jest oryginalna, dużo się dzieje, akcja pędzi, a napięcie jest sprawnie budowane. Ach, jak ja uwielbiam styl pani Rudnickiej; tę lekkość i naturalność z jaką tworzy swoje historie. Nie czuć tutaj jakiegoś wymuszenia, humor nie jest wplatany na siłę i czyta się tę książkę po prostu genialnie. Dla mnie to idealny poprawiacz humoru. Co jakiś czas wybuchałam śmiechem i z zaciekawieniem śledziłam poczynania głównych bohaterek. Nie obyło się także bez niespodzianek i nagłych zwrotów akcji. Czy może być piękniej?
Kiedyś sądziłam, że dobry kryminał to krwawy i przerażający kryminał. Zdanie jednak zmieniłam, gdy zaczęłam czytać książki pani Rudnickiej. Udowadnia ona, że można napisać powieść na wysokim poziomie, która będzie i bawiła, i trzymała w napięciu. "Były sobie świnki trzy" to kolejny udany jej tytuł, który serdecznie polecam, a zwłaszcza kobietom, bo to taki iście babski kryminał. Wiecie, kobieta kobietę zawsze zrozumie, a zwłaszcza gdy mowa o problemach z facetami. A jeżeli jeszcze nie znacie książek pani Rudnickiej to wiedzcie, że tracicie naprawdę sporo.
Informacje dodatkowe o Były sobie świnki trzy:
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2016-03-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
9788380692664
Liczba stron: 360
Dodał/a opinię:
agnik66
Sprawdzam ceny dla ciebie ...