Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno

Ocena: 4.58 (33 głosów)
opis
Dotyk dzieli się na dwie grupy. Ta pierwsza i ta lepsza mówi o dobrym dotyku, który koi, uspokaja, daje przyjemność, pokazuje uczucia i emocje innych ludzi, nie sprawia bólu. Druga grupa odnosi się natomiast do dotyku złego, kojarzonego z molestowaniem seksualnym bądź przemocą, który pozostawia dożywotne piętno na psychice. Ofiary złego dotyku przez całe swoje życia borykają się z problemem jakiegokolwiek kontaktu fizycznego, ufając tylko dwóm czy trzem osobom. Jak było z główną bohaterką książki Kirsty Moseley? W blogosferze widziałam mnóstwo recenzji "Chłopaka, który zakradał się do mnie przez okno", ale dotychczas omijałam go szerokim łukiem. Wiecie lub nie, ale za nowościami wydawniczymi nie przepadam, chyba że są naprawdę warte uwagi. Może ta akurat książka taką nowością już nie jest, ale wolałam wstrzymać się z zakupem, aby nie zmarnować pieniędzy na tandetną lekturę. Obawiałam się tego, zwłaszcza że autorka odniosła ogromy sukces dzięki publikowaniu pierwotnej wersji tej książki w Internecie, a zdążyłam się już przekonać, że większa cześć opowiadań ze strony Wattpad to zwykły chłam. Sięgnięcie po tę książkę było więc decyzją całkowicie spontaniczną. W jednym momencie stwierdziłam, że może przekonam się, z jakiego powodu chwilę wcześniej moja koleżanka zachwalała i bardzo polecała tę historię. Szesnastoletnia Amber i jej osiemnastoletni brat Jake przeszli w swoim życiu wiele. W dzieciństwie, tuż po tym, gdy ich ojciec zmienił pracę, z kochającego i miłego człowieka stał się, najprościej rzecz ujmując, potworem. Surowe kary i przemoc w domu odbywały się na porządku dziennym. To właśnie wtedy, kiedy dziewczyna miała osiem lat, o trudnej sytuacji rodzeństwa dowiedział się zarówno sąsiad, przyjaciel i rówieśnik Jake'a - Liam. Od tamtej pory co noc zakradał się do pokoju Amber. Tylko on potrafił uspokoić dziewczynę, tuląc ją do siebie, sprawić, aby wszelkie koszmary odpłynęły i stworzyć namiastkę bezpieczeństwa. Kilka lat później, po nieudanej próbie gwałtu na Amber, Jake i Liam pobili oraz wyrzucili ojca rodzeństwa z domu. Mimo to, Liam wciąż odwiedzał dziewczynę, gdyż zasypianie u boku drugiego stało się potajemną tradycją, trwającą aż do dziś. Przez cały ten czas, ich relacja nie wychodziła poza ramy przyjaźni - w końcu chłopak to największe ciacho w szkole. W dzień dupek i amant, w nocy troskliwy, opiekuńczy i czuły. Co połączyło tę dwójkę właśnie teraz? Po przeczytaniu "Chłopaka, który zakradał się do mnie przez okno" doszłam do wniosku, że przysłowie nie oceniaj książki po okładce nie we wszystkich przypadkach jest trafne. Na pierwszy rzut oka, widząc tak tandetną jak na mój gust okładkę, w głowie usłyszałam mały piskliwy głosik, mówiący, by uważać. Zignorowałam go jednak i zagłębiłam się w lekturę. Obiecujący początek narobił mi wielkiej ochoty na zapoznanie się z historią. Czytałam dalej. Zaczęłam przebijać się przez całkiem przyjemny i lekki język, intrygujące postacie, skomplikowaną fabułę i wątek przemocy. Uporałam się z opowieścią dosyć szybko, biorąc ją za jednym zamachem. Powinnam więc spędzić przy niej miło czas, ale nie do końca tak było. Schematyczność, przesadny idealizm i niewiarygodność aż biły po oczach. Nie ma to jak imprezy co piątek u najpopularniejszego chłopaka ze szkoły czy rozwijający się związek największego playboya, który może mieć każdą, ze zwykłą szarą myszką. Autorka poszła po najlżejszej linii oporu i postanowiła pozbyć się matki głównej bohaterki, tłumacząc jej nieobecności pracą. Bo to przecież normalne, że matka zostawia swoje niepełnoletnie dzieci same w domu na dwa, a czasem nawet trzy tygodnie. Nie lubię usuwania "przeszkody", utrudniającej przebieg fabuły, w taki właśnie sposób. To przecież działa na niekorzyść książki. Generalnie, na samym początku spodobała mi się koncepcja powieści Kirsty Moseley. Zaintrygowało mnie to zakradanie się Liama przez okno oraz powody i skutki takich zdarzeń. Jednak im dalej brnęłam w opowieść, zdawałam sobie sprawę, że autorka chyba zgubiła się w morzu własnych pomysłów. O ile pierwsza połowa była naprawdę niezła, druga pozostawia wiele do życzenia. Fabuła zaczęła stawać się coraz bardziej przekombinowana, zostały wprowadzone wątki jakiegoś dziecinnego zakładu oraz ciąży osoby nastoletniej (tak na marginesie, szesnastolatka z dzieckiem w brzuchu w ogóle nie jest sprawą niepokojącą, szczególnie lekarza...). Do tego jeszcze nastąpił gwałtowny rozwój lukrowej miłostki Amber i Liama. Jak dla mnie, autorka zbyt szybko poprowadziła akcję i chyba chciała też wcisnąć w książkę jak najwięcej wątków naraz. Później, bez zupełnego wyczucia, zwaliła w jednym momencie wszystkie problemy bohaterów na ich głowy, a całość podsumowała jednym wielkim happy endem. Interesujące, prawda? Kirsty Moseley chyba nie jest za pan brat z realnością w swoich książkach. Przypadł mi do gustu wątek przemocy domowej, ale został on poprowadzony w tak zły sposób, że szansa na uratowanie książki spłonęła żywcem. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, że dziewczyna, która była kiedyś molestowana, może spać w jednym łóżku z facetem, niedługo potem związać się z nim i wkrótce przejść od przytulania do czystej uciechy cielesnej. Wybaczcie, może znawcą takich spraw nie jestem, ale łatwo też nie dam się nabrać. Zachowania Amber, jej postawa i podejmowane decyzje świadczyły jednogłośnie o tym, że autorka nie jest do końca konsekwentna w tym, o czym pisze. To w końcu ona wykreowała bohaterkę tak irytującą, że aż szkoda mówić. Bohaterkę tak nawiną i nierzeczywistą, że ręce opadają. To dziwne, że Amber w jednej chwili biadoliła o tym, jak to każdy dotyk przywołuje złe wspomnienia, a chwilę później całkowicie o tym zapominała. Bała się ojca, ale i tak, jakimś cudem, pchała się do jego domu, nawiązała przyjaźń z przyrodnim bratem i w końcu uratowała swoich bliskich. Wybaczcie, ale tak sprytna i silna to ona nie była. "Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno" to niestety książka, z której mile wspominam jedynie prolog, kilkanaście następnych stron, lekki język i szybkie czytanie. A może chęć jak najszybszego skończenia tej przekombinowanej historii? Nie jestem do końca pewna, wiem jednak, że opowieść Kirsty Moseley bardzo mnie rozczarowała, w szczególności swoją nierzeczywistością, irytującą główną bohaterką, źle zaprezentowanym wątkiem przemocy i cukierkowym związkiem głównych bohaterów. Jeśli nie chcecie się zawieść, nie czytajcie. Bo może ta książka i jest przeznaczona dla młodzieży, ale nawet nastolatkowie nie są aż tak naiwni.

Informacje dodatkowe o Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno:

Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2016-03-30
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN: 9788327619372
Liczba stron: 352
Dodał/a opinię: gabolek000

więcej
Zobacz opinie o książce Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno

Kup książkę Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Inne książki autora
Zdobyć Rosie. Początek gry
Kirsty Moseley0
Okładka ksiązki - Zdobyć Rosie. Początek gry

Poznaj losy najlepszego przyjaciela bohaterów powieści „Nic do stracenia”.Nate Peters, niepoprawny podrywacz i łamacz serc, lubi swoje...

Nic do stracenia. Wreszcie wolni
Kirsty Moseley0
Okładka ksiązki - Nic do stracenia. Wreszcie wolni

Ojciec Anny Spencer zostaje wybrany na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Od tej pory Anna przestaje być anonimową nastolatką i coraz trudniej chronić jej...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Paderborn
Remigiusz Mróz
Paderborn
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Zagraj ze mną miłość
Robert D. Fijałkowski ;
Zagraj ze mną miłość
Ktoś tak blisko
Wojciech Wolnicki (W. & W. Gregory)
Ktoś tak blisko
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
The Paper Dolls
Natalia Grzegrzółka
The Paper Dolls
Słowa wdzięczności
Anna H. Niemczynow
Słowa wdzięczności
Zranione serca
Urszula Gajdowska
Zranione serca
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy