Pamiętam debiut Marii Gąsienicy-Zawadzkiej, to od niego zaczęło się moje zamiłowanie do tajemniczego klimatu, ludzkich dramatów oraz co najważniejsze gór. Mam wrażenie, że nikt tak doskonale ich nie opisuje jak właśnie ta autorka. W tej książce znów nie zawodzi i wręcz czujemy wiatr na twarzy i te napięcie budowane od pierwszych stron.
To dość mroczna opowieść, pełna niewypowiedzianych emocji, które wręcz czujemy w środku. Mam wrażenie, że ta książka wchodzi jeszcze głębiej w ludzką duszę, a tytułowa ciemiężyca to nie tylko kwiat, ale traumy które duszą. Książka ta tym bardziej przemawia do czytelnika, gdyż opisy przemocy psychicznej są idealnie opisane i zapewne każdy z nas choć raz się z nią spotkał. Mogą też wyjaśniać co może sprawić, że ludzie są zdolni do prawdziwych okropności.
Mam wrażenie, że autorka coraz bardziej rozwija się w swojej twórczości (a już debiut był naprawdę świetny). Pisze tak, jakby każde słowo było przemyślane i ważne.
Książka ta wymaga skupienia, bo emocje są ukryte gdzieś pomiędzy słowami. Trzeba się im przyjrzeć. Trzeba je poczuć. To książka dla wszystkich tych którzy szukają głębi i poruszających historii. To historia, która boli i o której się myśli po przeczytaniu książki.
Ciekawym elementem są zapiski Anny, nie wiemy czy to pamiętnik czy też pomysł na kryminał. A nasza niepewność zmienia się ze współczucia po zaskoczenie.
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2025-06-18
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 400
Dodał/a opinię:
Diana Wiszniewska
Trzy historie. Dwa pokolenia. Jedno miejsce skrywające mroczą prawdę o nich wszystkich. Hotel Rysy położony głęboko w lesie, na polanie Zgorzelisko...
Grażyna i Janusz, małżeństwo z Warszawy, przyjeżdżają na długi weekend do Zakopanego. Grażyna popada tam w obłęd, który ostatecznie doprowadzi do tragedii...