NIE SĄDŹMY PO POZORACH
"Cisza w mazurskim lesie" to już moje kolejne, udane spotkanie z piórem Sandry Podleskiej. Trzeba przyznać, że autorka zaskakuje na plus swoją kreatywnością i każda jej książka jest jedyna w swoim rodzaju. Oryginalna fabuła i pomysłowość co do kierunku prowadzenia zdarzeń czynią powieści pani Sandry interesującymi i niebanalnymi.
Tym razem główna bohaterka to dziennikarka śledcza poczytnego tygodnika, która otrzymuje zlecenie napisania artykułu na temat kulisów śmierci swojej koleżanki po fachu. Ów reportaż jest dla niej szansą na awans, więc Laura bez zastanowienia podejmuje się tego zadania. Wyjeżdża do małej wioski na Mazurach wraz z towarzyszącym jej współpracownikiem. Arek już od jakiegoś czasu zabiega o względy Laury, więc pod pretekstem spraw zawodowych upatruje dla siebie szansę na zacieśnienie znajomości. Na miejscu okazuje się, że okoliczności śmierci owiane są tajemnicą, a hermetyczna miejscowa społeczność nie jest skora do ujawniania swoich wspomnień z przeszłości...
Muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona niebanalną fabułą tej powieści. "Cisza w mazurskim lesie" zawiera dość zaskakujące połączenie romansu i kryminału ubranych w obyczajową otoczkę. Całość pełna jest zawirowań i wypada naprawdę interesująco. Umiejętnie budowlane napięcie nie słabnie aż do ostatniej strony. Mamy elementy zaskoczenia i kilka scenariuszy dotyczących wcześniejszych zdarzeń.
Zaciekawiły mnie sylwetki bohaterów. Każda z postaci nie jest oczywista - ma swoją drugą twarz. Wnikliwa i drobiazgowa Laura świetnie czuje się w swojej roli. Wydaje się być do niej po prostu stworzona. Kobieta zostaje postawiona przed trudnymi wyborami, które mogą diametralnie zmienić jej dotychczasowe życie. Arek trochę desperacko stara się wkupić w łaski swojej koleżanki, choć chwilami sprawia wrażenie, jakby przebywał w Olszynach Czarnych na siłę. Nie wzbudził we mnie w zasadzie żadnych emocji. Najbardziej zaintrygował mnie natomiast tajemniczy Erni. Intuicja mi podpowiadała, że opinia jaką wydają o nim mieszkańcy wsi daleka jest od prawdy.
Będąc przy bohaterach chcę zatrzymać się na moment przy dialogach, które wywołują zgrzyt w tej opowieści. Sprawiają wrażenie nienaturalnych, wyniosłych, wręcz pompatycznych. W konwersacjach pojawia się sporo zbędnych elementów i detali, które nie wnoszą nic istotnego do treści, a wprowadzają niepotrzebną sztuczność.
Autorka skupia się przede wszystkim na ludziach i ich problemach. Kreuje obraz małej, hermetycznej społeczności, której postępowanie wywołuje określone emocje. Pochopna ocena często jest błędna i niesprawiedliwa, a pozory mogą mylić. Sandra Podleska stara się zwrócić naszą uwagę na popularne stereotypy oraz na zaściankowość małomiasteczkowej społeczności. Mamy zatem całą gamę emocji od niezrozumienia, zawiści, nienawiści, aż do sympatii, przyjaźni i miłości. Co ciekawe, przeszłość, która stopniowo wyłania się z mazurskiego lasu wpływa bardziej destrukcyjne niż uzdrawiająco. Pozytywnie zaskoczył mnie wątek dotyczący ekologii, który świetnie wkomponował się w całą historię, choć osobiście oczekiwałam, że będzie miał mocniejszy wydźwięk.
Lekki styl sprawia, że książkę na pewno świetnie i szybko się czyta. Ja natomiast z prawdziwą przyjemnością wysłuchałam audiobooka w ciekawej interpretacji Agnieszki Postrzygacz, który dostarczył mi sporo wrażeń. Liczne opisy przyrody, miejsc i nastrojów odpowiednio przeczytane wywoływały dreszczyk emocji. Poznałam już wszystkie powieści autorki i z niecierpliwością czekam na kolejne piękne i zaskakujące historie
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2025-04-16
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 464
Dodał/a opinię:
Poczytajka
Agata jest nieśmiałą fotografką, która nie potrafi zaufać żadnemu mężczyźnie. Przemek, właściciel firmy wynajmującej samochody, szuka wyłącznie niezobowiązujących...
Spontaniczność to słowo, które nie istnieje w słowniku Ingi. Dziewczyna zmaga się z perfekcjonizmem oraz nadmierną potrzebą kontroli, a w jej poukładanym...