Zdanie, które ujrzałam na tylnej okładce tej powieści bardzo mnie zaintrygowało. A brzmi ono: "Jeśli myślisz, że o wampirach wiesz już wszystko - mylisz się". Przyznam się szczerze, że nie lubię gdy obca osoba podważa moją wiedzę. Mocno mnie to ubodło. Ponadto w czasach, gdy zewsząd zalewają nas tak różne oblicza wampirów, trudno jest uwierzyć, że ktokolwiek jest w stanie czymkolwiek jeszcze zaskoczyć. Nie mogąc powstrzymać się przed coraz bardziej wzrastającą we mnie ciekawością w kwestii obiecywanej innowacyjności w tej tematyce zasiadłam do lektury. Czy faktycznie odnalazłam tu nowy, inny wizerunek wampira? A może natknęłam się na "coś" więcej? Jeśli jesteście zaintrygowani - zapraszam do przeczytania mojej poniższej opinii...
Główną bohaterką jest Victoria. Przez kilka lat trwała w toksycznym związku. Teraz wreszcie się rozwiodła i wraz z córką wprowadziła się do drewnianego domu w miasteczku Lake Falls. Jej życie powoli wraca do normalności. Zaczyna zauważać zalety dnia codziennego. Z dala od koszmarnej przeszłości zapomina o tym, że świat nie jest bezpieczny. I właśnie w momencie gdy myśli, że wreszcie ma cudowne życie - dowiaduje się o nieuleczalnej chorobie dziecka. Co więcej w niedługim czasie potem do jej drzwi puka nieznajomy i oferuje jej pomoc...
Historia zaczęła się naprawdę ciekawie. Wciągnęła mnie bardzo szczegółowo opisana przez autora relacja Victorii z jej dwulicowym mężem i jego rodzicami. Pisarz niezwykle obrazowo ukazał złożoność uczuć, jakimi kierowali się bohaterowie. Zrobił to w taki sposób, że od razu nie mając wątpliwości stanęłam po stronie krzywdzonej kobiety. Współczułam jej, a jednocześnie zastanawiałam się dlaczego tak długo zwleka z rozstaniem. Trwanie w toksycznym związku ją niszczyło od wewnątrz. Stawała się psychicznym wrakiem człowieka.
Gdy wreszcie zdobyła się na rozwód i odzyskała córkę autor zaserwował mi długie opisy. Nie powiem, że były w ogóle zbędne, ale pisarz mógł je nieco skrócić. Zapewne zrobił to w celu uśpienia mojej czujności. Momentami gubiłam wątek, odkładałam książkę na później, czułam się zirytowana powolną akcją. Napiszę wprost - nużyła mnie. Jednak nic nie jest bezcelowe i również te długie opisy miały swoje plusy. Dzięki nim poznałam piękną okolice Lake Falls, wniknęłam dogłębnie w osobowość każdego z mieszkańców. Lepiej przyjrzałam się relacji pomiędzy Victorią a nieznajomym. Pisarz bardzo dokładnie przedstawił również stosunek obcego do córki naszej bohaterki. Poświęcił też dość dużo miejsca szczegółowym opisom badań medycznych.
Ważną i bardzo wzruszającą częścią tej książki są fragmenty poświęcone walce o życie dziecka. Uczucia targające matką i jej bezgraniczne poświęcenie zostały tu ukazane bardzo obrazowo i drobiazgowo. Za te sceny należą się autorowi słowa uznania. Wykazał się tu wielką wrażliwością i empatią dla tragedii rodzica i zdołał to tak odmalować, że niejednokrotnie płakałam.
Jednak gdy dotarłam do końcowej części książki (ostatnie ok. 70 stron) wszystko nagle się zmieniło. Każdy wcześniej wspomniany opis okazał się wręcz niezbędny. Niespodziewanie elementy misternie budowanej historii utworzyły ciekawą i wciągającą całość. Akcja przyśpieszyła, a zachowanie niektórych z bohaterów bardzo mnie zaskoczyło. Szczególnie postępowanie wampira. Jednak nie zdradzę czy odkryłam jego nowe, nieznane oblicze - jeśli jesteście ciekawi - sami przeczytajcie. W największe zdumienie wprawiło mnie zakończenie. Jest tak zaskakujące, że nie sposób wyrazić tego słowami. Powiem krótko - ciężko mnie zadziwić, ale Arturowi K. Dormannowi to się udało. Polecam.
Wydawnictwo: Prozami
Data wydania: 2012-11-01
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 370
Język oryginału: Polski
Dodał/a opinię:
Agnieszka Chmielewska-Mulka
„Najpierw pojawiła się ciemność, z niej wyłonił się ból – pierwszy sygnały nadciągającej rzeczywistości. Ocknęła się z głębokiego, pełnego...
Kiedy podczas kataklizmu jesteś jedyną osobą, która go przeżyła, a wspomnienia wyraźnie mówią, że czas się wtedy zatrzymał – jak to wytłumaczysz...