„Cymanowski młyn”. Jak ja czekałam na tę książkę! Kiedy tylko zobaczyłam zapowiedź na stronie wydawnictwa, wiedziałam, że muszę ją mieć! Twórczości Magdaleny Witkiewicz co prawda, nie znałam, ale cykl o Wyrębach Stefana Dardy był wystarczającym impulsem do tego, żeby poczuć wielką chęć na tę lekturę. Zamówiłam w przedsprzedaży i zaczęło się czekanie… Raz po raz gdzieś pojawiały się reklamy – coraz bardziej obiecujące. I mój apetyt wzrastał. Później pojawiły się pierwsze recenzje – zachwyty blogerek i recenzentów, entuzjastyczne opisy, same superlatywy. Okładka zapowiadała mocną, mroczną historię, od której trudno się oderwać… A potem dostałam tę książkę, zaczęłam czytać i… rozczarowałam się. Pierwszych kilkadziesiąt stron mnie wciągnęło – było napięcie, był ciekawy pomysł – i nawet zaczęłam się trochę bać. Odrobinkę. A potem wszystko się rozmyło. I choć nie przepadam za powieściami obyczajowymi, przyznam, że bardziej mnie zaciekawiła właśnie część obyczajowa – perypetie małżeńskie Macieja i Moniki – niż cała ta warstwa grozy, po której obiecywałam sobie najwięcej.
Nie mogę powiedzieć, że książka zupełnie mi się nie podobała – aż tak źle nie było. Ale też – w ogóle mnie nie wciągnęła. Nużyły mnie te rozmowy przy kominku, dialogi śniadaniowo – obiadowe, przemyślenia. No i moim zdaniem autorzy nie wykorzystali potencjału tego miejsca – można było zrobić z tego prawdziwy horror, taki, po którym człowiek bałby się zasnąć, a tak wyszło trochę mdło. Zabrakło mi też efektu zaskoczenia – wszystko raczej przewidywalne. Szkoda.
Najmocniejszą częścią tej książki był – moim zdaniem – jej początek: przyjazd do pensjonatu, tajemnicze odgłosy, dziwny właściciel, opowieść o duchu z bagien, trudna relacja małżeńska Moniki i Macieja. Wtedy czuło się grozę, napięcie, oczekiwało się, że zaraz wydarzy się coś strasznego, że będzie wzrastał niepokój i że będziemy się naprawdę bać. Dalej niestety, było już znacznie gorzej.
Nie umiem powiedzieć, czego zabrakło – bo na pewno nie talentu. Książka jest spójna, nie widać różnić w poziomie ani w stylu. Może właśnie nie zabrakło, tylko czegoś było za dużo? Za dużo pomysłów upchniętych do jednej powieści?
Komu może się spodobać „Cymanowski młyn”? Na pewno bardziej miłośnikom powieści obyczajowych, i to z wyraźnym wątkiem romansowym, niż tym, którzy lubią thrillery. Mnie nie przypadła do gustu – i gdybym z twórczości Stefana Dardy znała tylko ją, to nie sięgnęłabym po inne powieści autora.
Podsumowując: dla mnie duże rozczarowanie. Bez nastroju, w którego kreowaniu był dla mnie – jak dotąd – Stefan Darda. Bez wielkiej grozy, bez strachu i bez zaskoczenia. Ot, taka rozrywka na dwa, trzy wieczory, nie do wielkich przemyśleń i raczej do zapomnienia od razu po zamknięciu ostatniej strony.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2019-02-13
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 420
Dodał/a opinię:
Joanna Tekieli
Nowa ekscytująca powieść Magdaleny Witkiewicz, jednej z najpopularniejszych polskich pisarek. ,,Wizjer" to znakomity, trzymający w napięciu thriller, który...
Nowa powieść bestsellerowej autorki! Dziś wiem i widzę już nieco więcej. Nauczyłam się patrzeć, ale umiem też przymykać oczy. Ze strachu, że popełnię błąd...