Często zdarza mi się narzekać na książki, które kupię, skuszona „polecajkami” instagramowymi, ale tym razem cieszę się, że dałam się skusić i zapomniałam o swojej obietnicy „Nigdy więcej” 😊 „Dobra-noc” Sabiny Wasznut to opowieść, która snuje się powoli, ale ma tak niezwykły nastrój, że żal się rozstawać z bohaterami.
Do lektury zachęciła mnie już sama okładka i tekst: „Kiedy budzą się uśpione tajemnice, ożywają zapomniane opowieści…” – byłam zaintrygowana i chciałam wejść w ten świat. I nie żałuję!
Podobało mi się, choć tak naprawdę historia jest dość przewidywalna i prosta – ale czy to wada? Mamy tutaj bardzo ciekawy obraz dawnej polskiej wsi – widzimy, jak stopniowo wkracza pod strzechy „nowoczesność”, ale zarazem – wciąż świetnie się mają dawne zabobony. I te właśnie zabobony sprawiają, że w spokojne dotąd życie Jadwigi i Michała wkrada się zmartwienie i troska. Mają sześć córek, a kiedy rodzi się siódma – ludzie we wsi zaczynają przywoływać dawne wierzenie, które mówi, że siódma córka staje się zmorą i dusi ludzi nocami. To wierzenie determinuje życie Krysi – sama wierzy w to, co o niej mówią, więc trzyma się z daleka od mieszkańców Dobrej, potwierdzając tym samym, że jest „inna”. Autorka w bardzo ciekawy sposób pokazuje nam więc, że to, jak sami siebie postrzegamy i w co wierzymy – przekłada się na nasze relacje z innymi.
Życie w Dobrej toczy się niespiesznie, upływa na ciężkiej pracy w gospodarstwie, w polu i sadzie, ale do czasu do czasu pojawiają się odstępstwa od rutyny: święta, chrzciny i wesela. To ostatnie wydaje się dla Krysi niedostępne – bo jak miałaby znaleźć kawalera, skoro wszyscy chłopcy we wsi są uprzedzeni o jej przypadłości i trzymają się z daleka? A może jednak trafi się ktoś, kto zauważy w niej wartościową dziewczynę? O tym przekonacie się, jeśli sięgniecie po książkę Sabiny Wasznut 😊 Autorka daje nam wiarygodny obraz polskiej wsi – towarzyszymy mieszkańcom w ich pracach, obserwujemy trud żniwiarzy, widzimy przygotowania do nabożeństw, poznajemy wierzenia i obyczaje, które niewiele mają wspólnego z oficjalną religią. Nie jest to obraz sielankowy – wiele tu kłótni, zadawnionych nieporozumień, zawiści i gniewu, ale nie jest to też „polskie piekiełko”. Po prostu – mała wioska, w której wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą, są gotowi nieść pomoc sąsiadowi, ale też – potrafią rzucić kamieniem…
Ale „Dobra-noc” to także opowieść o skrywanych przez lata sekretach, sięgających czasów drugiej wojny światowej, a także o tym, jak zmieniają życie rolników kolejne wynalazki i udogodnienia. Jednak przede wszystkim – to opowieść o uprzedzeniach, strachu przed innością i zabobonach, które są w nas zakorzenione tak głęboko, że żadna logika nie ma do nich dostępu. I jeśli tak dobrze się zastanowimy – to wiele z nich jest w nas do dzisiaj…
Powieść napisana jest bez stylizowania języka na gwarę – i myślę, że to dobrze. To sprawia, że wydaje się uniwersalna i łatwiej jest czytelnikowi wejść w tę krainę i wczuć się w jej klimat.
Powieść powinna spodobać się miłośnikom obyczajówek, takich typowych – bez wielkich dramatów i pędzącej akcji. Jeśli chcecie miło spędzić czas, przeżyć trochę emocji i popatrzeć na rodzące się uczucia – polecam.
Podsumowując: moje pierwsze spotkanie z twórczością Autorki i na pewno będą kolejne, bo spodobał mi się klimat i styl pisania.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2018-10-03
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Dodał/a opinię:
Joanna Tekieli
Powieść o Obozie na Zgodzie. O poczuciu niesprawiedliwości i o tajemnicy, którą skrywało kilka pokoleń Ślązaków Styczeń 1945. Rodzina Karola Plocha z...
Ola Kies w ciągu jednego, pechowego tygodnia traci pracę i rozstaje się z partnerem. Te wydarzenia sprawiają, że postanawia przyjąć niespodziewany ...