„Dom Babci” to jedna z tych książek, które od pierwszych stron otulają Cię ciepłem, a jednocześnie budzą niepokój, jakbyś wchodził do miejsca pełnego wspomnień, w którym coś wciąż czeka, by je odkryć 🌙🕯️
Główna bohaterka wraca po latach do rodzinnego domu, by uporządkować sprawy po zmarłej babci. To, co miało być krótką wizytą, zamienia się w emocjonalną podróż do przeszłości — tej, o której próbowała zapomnieć. Wśród zapachu starych książek 📚, skrzypienia podłogi i znajomych zdjęć na ścianach zaczynają odżywać wspomnienia, ale też wychodzą na jaw sekrety, które mogą zmienić wszystko… 🪞💔
Beata Agopsowicz w niezwykle subtelny sposób łączy realizm z nutą tajemnicy. Jej styl jest przyjemny, pełen emocji i detali, które budują klimat — od ciepłego światła lampy w kuchni po cichy szum deszczu za oknem ☕🌧️ To właśnie ten klimat sprawia, że „Dom Babci” czyta się z zapartym tchem, jakby samemu odkrywało się ukrytą historię rodziny.
To książka o więziach, które nie kończą się wraz z odejściem najbliższych. O wspomnieniach, które czasem bolą, ale też leczą. I o tym, że czasem musimy wrócić do miejsca, od którego uciekaliśmy — by zrozumieć, kim jesteśmy naprawdę 🩵
„Dom Babci” to idealna propozycja na jesienno-zimowe wieczory — pełna emocji, refleksji i nostalgii. Jeśli lubisz historie z duszą, w których przeszłość splata się z teraźniejszością, a dom staje się niemym świadkiem ludzkich losów, ta książka na pewno Cię poruszy 🍂📖
Moja ocena: 8.5/10 🌟
Ciepła, wzruszająca, tajemnicza — idealna do czytania pod kocem, z kubkiem gorącej herbaty i migoczącymi światełkami w tle🕯️🍵✨
Polecam gorąco!
BRUNETTE BOOKS
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2025-10-24
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 272
Dodał/a opinię:
brunetkabooksrec
Jola ma pracę, którą lubi, zdjęcia z egzotycznych podróży i udany, choć niesformalizowany związek z fantastycznym mężczyzną. Jednym słowem – prowadzi...
Opowieść o tym, jak historia potrafi splątać ludzkie losy i zadrwić z tych, którzy próbują nią manipulować. W 1924 roku mała ormiańska dziewczynka, Marysia...