Twory o szaleństwie od zawsze mnie kuszą. Lubię niepokój, który we mnie wywołują; bałagan, który zwykle tworzy się w mojej głowie po lekturze powieści o obłąkanych ludziach i miejscach. "Dyskretne szaleństwo" jawiło mi się jako kolejna, pełna napięcia historia o kobiecie wypełnionej paranojami. Przyprawiona wątkiem kryminalnym opowieść o szaleństwie powinna smakować mi nieziemsko, a jednak zawiodła mnie ogromnie, choć zaczęła się nadzwyczaj atrakcyjnie?
Z początku powieść klimatem dorównuje lepszym, wiktoriańskim opowieściom grozy. Krzyki, drastyczne warunki szpitala, przemoc - za pomocą zgrabnej i obrazowej narracji autorka buduje napięcie i budzi w czytelniku strach. Sama główna bohaterka budzi niepokój - zamknięta w sobie, a jednak trzymająca w sobie ogromne pokłady nienawiści, gorzkich wspomnień i pragnienia zemsty. Ot, pierwsze rozdziały wypełniły mnie entuzjazmem (jakkolwiek absurdalnie to nie brzmi), zatraciłam się w wymalowanym przez Mindy McGinnis szaleństwie, miejscami nawet na mej skórze pojawiła się gęsia skórka, ale - jak to mawiają - wszystko, co piękne, nie może trwać wiecznie. Grozę pochłonął detektywistyczny wątek, mało przekonywujący i przewidywalny, sztampowy, całkowicie niszczący pierwsze wrażenie. Zupełnie, jakby autorka miała pomysł na powieść, ale nie na jej rozwinięcie i zakończenie - w pewnym momencie porzuca główny wątek na rzecz pobocznego, mniej zajmującego niźli główne - jak się wydaje - założenie. Atmosfera zwyczajnie bierze w łeb i "Dyskretne szaleństwo" przestaje być tak zajmujące, jak było na początkowych stronach; przestaje budzić niepokój i mrozić krew w żyłach, staje się przeciętnym, kryminalnym tworem (a tych pełno na rynku). Nawet główni bohaterowie, którzy poniekąd powinni być trzonem powieści, stają się z kolejnymi stronami coraz bardziej przezroczyści, a ich poszukiwania mordercy mało twórcze... Absolutnie nie potrafię zrozumieć, co się w pewnym momencie z tą powieścią stało i wciąż nie dowierzam, że można było tak bardzo popsuć coś tak obiecującego!
Mimo tej okrutnej zmiany klimatu - "Dyskretne szaleństwo" ma wiele zalet. Autorka ciekawie ujęła wizerunek XIX wieku, różnic społecznych i płciowych - m.in. tłamszenia kobiet. Niekonwencjonalnie opisuje brutalne sceny - otula powieść ich mrokiem, grozą, a jednocześnie zaskakuje czytelnika błyskotliwym humorem i ripostami w dialogach. Sam jej styl, sposób opisywania jest lekki i na swoisty sposób przyjemny, "Dyskretne szaleństwo" czyta się naprawdę dobrze. Nie mogę znieść tego, że autorka tak bardzo poległa na wątku kryminalnym, który zapowiadał się doprawdy genialnie, a ostatecznie mnie nie porwał. Powieść miała ogromny potencjał, a jednak nie został on wykorzystany... Szkoda.
"Dyskretne szaleństwo" polecam jako ciekawostkę, bo jest bez wątpienia powieścią oryginalną - w ciekawy sposób ukazuje szaleństwo, które zdaje się drzemać w każdym z nas. Niestety, jako kryminał leży, bowiem jest przewidywalna, a wątki detektywistyczne zawarte w niej przerysowane i mało oryginalne. Myślę, że warto podejść do tej powieści z przymrużeniem oka, bez większych oczekiwań.
Informacje dodatkowe o Dyskretne szaleństwo:
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2017-07-07
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
978-83-65506-78-8
Liczba stron: 386
Tytuł oryginału: A Madness So Discreet
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Dizzy
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Wszyscy jesteśmy sumą naszych doświadczeń życiowych (...) Wszystko, co się przydarzyło w dzieciństwie, począwszy od miejsca twojego przyjścia na świat do statusu społecznego rodziny da się wyczytać z twoich obecnych działań.
Więcej