Okładka przedstawiona jest w pastelowych kolorach, widzimy również mężczyznę. Nie posiada skrzydełek, które chroniłyby przed uszkodzeniami mechanicznymi. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Literówek brak. Podzielona została na rozdziały, które nie są ani za długie ani za krótkie. Zarówno Promyczek, Gus jak i Franco pasują do siebie okładkami i świetnie się prezentują na półce.
Moje kolejne spotkanie z piórem autorki przebiegło pomyślnie. Czytało mi się szybko, lekko i przyjemnie. Bardzo przyjemnie. Chłonęłam stronę za stroną, byłam tak zaaferowana losami bohaterów, że nawet nie wiem, kiedy ją skończyłam. Nie mogłam się oderwać, a nawet i po prostu nie chciałam. Historia, jaką napisała Kim jest ogromnie... PRAWDZIWA. Takie problemy jak oni mamy również i my i może też przez to człowiek od razu inaczej też patrzy na powieść. Wie, że to, o czym czyta jest prawdziwe. A gdy dochodzą emocje, to już w ogóle pozamiatane...
Franco i Gemma to główni bohaterowie. Na samą myśl o nich robi mi się cieplej na sercu, czuję wzruszenie. Takich ludzi jak oni to... ze świecą szukać. Podejmują różne decyzje, nie każda z nich jest dobra, bo wielokrotnie ja bym zmieniła ich bieg. Jednak wszystko jest po coś i tutaj też miało to sens.
Franco wzbudził we mnie wzruszenie w wielu sytuacjach, nie spodziewałam się, że jeszcze oprócz mojego męża (serio mówię) istnieje taki ktoś. :) A poza tym coś czuję, że dla wielu czytelniczek to taki książkowy "crush". Jest to taki mężczyzna idealny jako facet, ojciec dzieci, przyjaciel, kochanek... Ideał, po prostu.
Zaś jeśli chodzi o Gemmę, to też dziewczyna, która ma poukładane w głowie. Co prawda poznajemy ich w nietypowej scenie, ale to nie jest aż tak ważne. Każdy z nas ma prawo do robienia głupot, a oni je sobie dawkują. Przecież... I tak stan rzeczy nie potrwa długo. A przynajmniej tak im się wydaje.
Uważam, że postacie wykreowane w tej pozycji są naprawdę mocne. Każdy z nich jest inny, ma swój charakter. I zdecydowanie są to postacie, które polubiłam i za nimi tęsknię. Nie są płascy i nijacy. Zapadają w pamięć.
Z kolei jeśli chodzi o wątek marzenia Gemmy - nieco się zdziwiłam, ale... Jest też to takie mocno realne. I to, jak postrzega go ona jak i Franco... Czuję naprawdę ogromne wzruszenie! To bardzo wrażliwy temat, który Kim Holden naprawdę w lekki sposób opisała, a jednocześnie dosadny.
Emocji czułam tutaj sporo, bowiem wszystkie rozterki głównych bohaterów były tak jakby moje. Stąd to ogromne wzruszenie, przyspieszone bicie serca. A serce w ogóle wyskoczyło mi niemal z piersi, gdy napotkałam nawiązanie do Maybe someday - czyli mojej ulubionej jak dotąd powieści Hoover! 💓
Reasumując uważam, że warto sięgnąć po ostatni, najspokojniejszy tom z tej trylogii. Znajdziecie tutaj relację, która uzależnia, prawdziwe uczucia i problemy - samo życie bez koloryzowania. Przyjaźń, miłość w różnych barwach. Akcja ma odpowiednie tempo, a lektura nie nudzi. Ja byłam tak zaczytana, że nawet nie wiedziałam kiedy, a doczytywałam ostatnie zdanie. POLECAM szczerze!
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2017-05-24
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 400
Tytuł oryginału: Franco
Dodał/a opinię:
Angelika Ślusarczyk
Tajemnice. Każdy jakieś ma. Czasem większe, czasem mniejsze. Kiedy zostaną ujawnione, mogą uzdrowić. Mogą również zniszczyć. Życie Kate Sedgwick nigdy...
Każda historia ma dwie strony. Pierwszą, przedstawioną światu. I tę drugą. Prawdziwą. Tę, która ma znaczenie. Siedemnastoletni zbuntowany i gburowaty...