Okładka książki - Gliny z innej gliny

Gliny z innej gliny


Ocena: 4.8 (10 głosów)
opis
Inne wydania:

NIE NA GLINIANYCH NOGACH

Kryminałem Polska stoi. Takie przynajmniej można odnieść wrażenie, kiedy patrzy się na półki w pierwszej z brzegu księgarni. Kryminałów pisze się u nas tak dużo, jakbyśmy chcieli w tym wyścigu dogonić, a może i przegonić Szwecję.  Męskie, kobiece, z wątkiem romansowym i bez niego, na serio i z przymrużeniem oka, słowem – dla każdego czytelnika coś się znajdzie. Ja upodobałam sobie kryminały historyczne. Zaczęło się – jakżeby inaczej – od Marka Krajewskiego, a zacząć się od niego musiało, bom ja prawie spod Wrocławia. Potem zaś odkryłam Marcina Wrońskiego i jego cykl o Zygmuncie Maciejewskim. Krajewski i Wroński, Mock i Maciejewski, zachód i wschód naszego kryminału retro. Wykwintny, inteligencki Wrocław i będący jego antytezą pszenno – buraczany Lublin. I dwóch policjantów, tak różnych, a przecież podobnych…

Cały cykl, mający za bohatera Zygę Maciejewskiego, liczy sobie dziewięć tomów. „Gliny z innej gliny” to tom dziesiąty, pożegnanie autora z postacią, która przyniosła mu sławę i popularność. Tom inny od poprzednich, bo stanowią go opowiadania, na dodatek trzy z nich napisali Robert Ostaszewski, inny z tuzów polskiego kryminału – Ryszard Ćwirlej oraz Andrzej Pilipiuk,  ojciec osławionego już Wędrowycza Destylatora. Nie jest chyba trudno się domyślić, co łączy wszystkie te opowiadania. Ano Zyga Maciejewski oraz jedyny jego potomek, syn Olo, ubek niedoszły, za to jak najbardziej „doszły” oficer Milicji Obywatelskiej. Podoba mi się samo uszeregowanie tych opowiadań – pierwsze zaczyna się jesienią 1926 roku, ostatnie- zimą roku 1982. Mamy więc przekrój przez prawie cały wiek i ładny kawałek polskiej historii, od odzyskania niepodległości, przez pierwsze dni drugiej wojny światowej, aż po sam środek stanu wojennego. Zbrodnie, jak to zbrodnie, też są różnorakie; mamy więc wyjątkowo bezczelne, głupie albo  sprytne kradzieże, mamy morderstwo w afekcie, a nawet szatana i wiejskie czary. Czyli-  dla każdego coś miłego. Na dodatek opowiadania samego Wrońskiego przeplatane są opowiadaniami jego kolegów po piórze, co stanowi miłe urozmaicenie, bo chociaż bohater ten sam, to i styl pisania inny, i miejsca różne, i podejście do tematu takoż (znacznie lepiej będą się bawili ci, którzy znają i czytają Pilipiuka czy Ćwirleja, piszę to jako wierna czytelniczka obu panów, a więc mająca porównanie.)

Opowiadanie to wyższy level pisarstwa, zawsze to powtarzam. A te są po prostu świetne. Garściami czerpią z uniwersum Zygi:  znawcy tematu od razu rozpoznają nawyk wkładania wypalonej zapałki do pudełka, złote loczki Róży Marczyńskiej, notes i ogryzek ołówka Fałniewicza, brylantynę na włosach Zielnego, a nawet pognieciony garnitur i złamany nos byłego boksera Zygi. Dla stałych czytelników, starych wyjadaczy co to niejeden tom czytali, będą to miłe ich sercu szczegóły, nowi czytelnicy mogą  czerpać frajdę z odkrywania świata jak ze starej pocztówki. A do tego ten styl, język, jakim dzisiaj mało kto mówi. Te zdania, które skrzą się od niewymuszonego dowcipu. Jak choćby to, samego Wrońskiego: „Mógłby to przysiąc na kodeks karny z komentarzem, Biblię, Torę, nawet na Sienkiewicza. Nie był bibliotekarzem i miedzy grubymi książkami w twardej oprawie nie widział większej różnicy”. Albo to, tym razem od Pilipiuka: „Ale że glina to niemal ustawowo  szczególnie mądry być nie może. Tam nie biorą takich, którzy umieją myśleć”.  Jest w tych opowiadaniach kryminalna zagadka, jest kawał porządnie udokumentowanej historii, jest prawda czasu i jest w końcu nostalgia za światem i ludźmi, którzy już nie wrócą. A szkoda, bo przed wojną to byli ludzie z innej gliny. Gliny też.

Nie ma się co smucić, że „Gliny” są zapowiadane jako ostatni tom. W końcu tych tomów jest jeszcze dziewięć.  Znawcy tematu i wielbiciele Zygi (razem z jego nosem i zapałkami) mają co czytać, w końcu do każdej książki można kiedyś wrócić. A ci, którzy Maciejewskiego personalnie nie znają, mogą od tych opowiadań zacząć. Jest tu wszystko to, co w reszcie tomów, ale niejako w pigułce. Nie spodoba się – trudno. Spodoba – hej, dziewięć tomów do nadrobienia, sama radość! Czytajcie „Gliny z innej gliny” Wrońskiego, to kawałek porządnego kryminału. A może to będzie początek pięknej przyjaźni?

Więcej ciekawych książek na portalu czytam pierwszy.pl.

Informacje dodatkowe o Gliny z innej gliny:

Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2018-04-04
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788328050341
Liczba stron: 320
Dodał/a opinię: Renata Kazik

więcej
Zobacz opinie o książce Gliny z innej gliny

Kup książkę Gliny z innej gliny

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Inne książki autora
Skrzydlata trumna
Marcin Wroński0
Okładka ksiązki - Skrzydlata trumna

Czyta Tomasz Sobczak Czwarty tom cyklu kryminalnego Marcina Wrońskiego! Lublin w odcieniach retro, przedwojenne i powojenne losy Zygi Maciejewskiego...

Kwestja krwi
Marcin Wroński0
Okładka ksiązki - Kwestja krwi

Rok 1926, malaryczny, brudny Zamość. Zostaje zgłoszone zaginięcie Anny Wołkońskiej, panny z ziemiańskiego rodu, uczennicy miejscowego gimnazjum. Młody...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy