Ani przez moment nie czułam się zmęczona czy znudzona tą książką. Lekkie pióro, różnorodni bohaterowie, wachlarz emocji i nieprzewidywalne zwroty akcji, w dodatku Julia i Ania okazały się świetnymi dziewczynami.
Autorka niczego nie przerysowuje, nie upiększa, nie przesadza. Nie rozpieszcza swoich bohaterów, ale też nie zapomina, że w życiu jest wiele pozytywów. Bez problemu można znaleźć tu sobie ulubionego bohatera lub wprost przeciwnie. Jak w prawdziwym życiu.
W zasadzie ta książka nie ma słabych stron. Nie znalazłam tu nic, do czego mogłabym się przyczepić, a to się rzadko zdarza. A mimo to ja pokochałam powieść za coś zupełnie innego.
Idealnie wkomponowane, ukryte tam, gdzie się ich nie spodziewałam. Momenty, w których moje wrażliwe serce zaczęło skakać i tańczyć. Takie, do których wracałam później jeszcze kilka razy, by ponownie przeżyć te chwile.
Okazało się, że autorka wie, jak zgrabnie poprowadzić wątki romantyczne, bym pragnęła więcej i więcej. By były one takie fajne, delikatne. A ja to uwielbiam: odpowiednio budowane napięcie, nieśmiałe podchody zamiast otwartego ataku na obiekt westchnień, kobiecą subtelność i męską wrażliwość. Utrzymywanie czytelnika w niepewności do ostatniej chwili.
Napięcie dodatkowo wzmagały przeskoki w narracji między dziewczynami a mężczyznami. Ten męski punkt widzenia sprawił, że łapałam coś, czego nie wiedziały bohaterki.
Klub Porzuconych Narzeczonych to naprawdę dobrze i pomysłowo napisana obyczajówka z urzekającymi romantycznymi wstawkami. Mnie przekonała i ja polecam tytuł każdej fance gatunku!
Więcej o książce: www.romantycznyakapit.pl
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2020-05-01
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 305
Tytuł oryginału: Klub Porzuconych Narzeczonych
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
romantycznyakapi
Kto ratuje jedno życie, jakby cały świat ratował Antonina i Tadeusz Gajewscy prowadzą w Krakowie ochronkę dla sierot. Kiedy wybucha wojna, Tadeusz z synem...
Nadzieja na lepsze jutro Mijają cztery lata od wydarzeń czerwca pięćdziesiątego szóstego roku. Ku uldze Zygmunta, Andrzej nie wspomina słowem o emocjonalnej...