,,Konan Destylator" to ósmy już tom przygód jednej z barwniejszych postaci na naszym literackim podwórku, znanej jako Jakub Wędrowycz - bimbrownik i egzorcysta. Dla tych, którzy mieli już przyjemność zetknąć się z tym cyklem i z postacią wiejskiego ochlaptusa, przed którymi drżą wszystkie poczwary, od wampirów, poprzez wilkołaki ,zombie, aż po wredny i zaciekły ród Bardaków, odwiecznych Jakubowych adwersarzy, właśnie wydany zbiór Jakubowach opowieści będzie z cała pewnością ucztą równie sycącą, co każda z poprzednich. Czy zadowoli czytelników, którzy zaciekawieni opisem na okładce, czy po prostu samą okładką, jak zwykle kapitalnie namalowaną przez Andrzeja Łaskiego, który jak zwykle perfekcyjnie oddał ducha tych opowieści w charakterystycznych ilustracjach, trudno wyrokować. Pewnie tak, bo obietnica świetnej zabawy, literackiej gry z konwencjami, kliszami i schematami, jaka zawarta jest w okładkowym blurpie czy samym spisie treści, została wypełniona do cna, do ostatniej, chciałoby się powiedzieć, kropli Jakubowego samogonu.
,,Ubranie Jakuba przesiąkło dymem, oczy poczerwieniały, zapewne od wpatrywania się ogień, a nos z nieznanej przyczyny nabrał lekko fioletowej barwy.
- Chcesz spróbować? - wyciągnął w stronę wnuka aluminiowy kubek. - pierwszy gon, siedemdziesiąt obrotów.
- Nie dziękuję. Mam dopiero dwanaście lat.
- Co, z własnym pradziadkiem się nie napijesz!? - Oburzony egzorcysta z wrażenia omal nie rozlał eliksiru."
Oto dostajemy piętnaście nowelek (plus jedna bonusowa, spoza wojsławickiego uniwersum), w których nasz wiekowy zakapior, straszy, tumani i zabawia, to ostatnie tyczy się naturalnie czytelników, ewentualnie wiernego druha, zaprawionego w bojach kozaka Semena. Pilipiuk, sam określający siebie mianem Wielkiego Grafomana, nie próbuje udawać, że w cykl kronik Jakuba Wędrowcza ofiarował nam dla szczerej, niczym nie zmąconej rozrywki. Nie taniej jednak i byle jakiej, mimo lekkości stylu, mającej w sobie sporo finezji, jest to literatura wymagająca jako takiego oczytania i obycia z dorobkiem przeróżnych tworów kultury nie tylko masowej, z uwagi na liczne nawiązania, cytaty i bardziej bądź mniej zawoalowane inspiracje. Bawić się będą świetnie miłośnicy wszelakich opowieści z dreszczykiem, praktycznie bowiem każdym opowiadaniu przyjdzie zmierzyć się Wędrowyczowi z jakąś siłą nieczystą. Czasem pokona ją fortelem, czasem prymitywnymi metodami słowiańskiej wersji legendarnego Van Helsinga, czasem w sukurs przyjdzie mu jego legenda, która zdaje się już żyć własnym życiem. ,,Konan destylator" to lektura, która świetnie sprawdza się jako przerywnik w literaturze bardziej wymagającej, jest wręcz idealna jako terapia rozładowująca napięcie, myślę, że zarówno autor, jak i sam Wędrowycz nie obraziliby się za epitet kapitalne czytadło.
Każde z opowiadań to skończona historia, mająca swój wstęp, rozwinięcie i zazwyczaj zaskakującą pointę. Mimo pozorów lekkości, czuć tu solidny warsztat zaprawionego w literackich bojach rzemieślnika. Można te nowelki smakować nie tylko na płaszczyźnie samych historii i anegdot, zwróć też trzeba uwagę, na charakterystyczny styl, na bogate słownictwo i umiejętność słownictwem tym zabawy. Wiele fraz z powodzeniem może stać się za jakiś czas kultowymi cytatami, są też osoby, które mówią Wędrowyczem, jak mówi się cytatami z ulubionych książek i filmów. Nie spodziewajmy się dzieła wybitnego, spodziewajmy się wybitnej rozrywki. Stworzonej z rozmachem dorównującym filmom o Conanie Barbarzyńcy, mającej coś z Opowieści z krypty i Akademii Pana Kleksa w jednym.
Informacje dodatkowe o Konan Destylator:
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2016-10-26
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
9788379641970
Liczba stron: 400
Dodał/a opinię:
benioff
Sprawdzam ceny dla ciebie ...