Koszmary zasną ostatnie


Tom 3 cyklu Marek Bener.
Ocena: 5.17 (18 głosów)
opis

Dziś nie będzie felietonistycznych wstępów. Dzisiaj przeklinam i rwę włosy z głowy. Leczę ślady po paznokciach i usta przygryzane przez kilka godzin. Próbuję opanować złość. Nie, nie złość – wściekłość. Próbuję też opanować drżenie rąk, które suną po klawiaturze w zupełnie przeciwne strony niż bym chciała. Dobrze, że przynajmniej ta łza z oka zniknęła…

Przed chwilą skończyłam czytać Koszmary zasną ostatnie Roberta Małeckiego. Dosłownie kilka minut temu zamknęłam książkę. Ta recenzja powstaje w przypływie tak ogromnych emocji, że musicie wybaczyć każdy błąd, bo nie zamierzam tego tekstu poprawiać w nieskończoność. Dziś przeczytałam, dziś napiszę i dziś to opublikuję.

Na ostatnią część trylogii o Marku Benerze czekałam z niecierpliwością od momentu, w którym przeczytałam Porzuć swój strach. Już wtedy Małecki pokazał, że związanie życia z pisaniem nie było tylko wymysłem, a po prostu dobrym wyborem – szczególnie dla czytelników. Chwaliłam wówczas postać Benera oraz cudownie przemyślaną historię. Pisałam o mapowaniu myśli i sprytnej zabawie z czytelnikiem. Jednak to, co Małecki zaserwował tym razem, przeszło moje oczekiwania i czuję, że dzisiaj to ja zasnę ostatnia, bo to, co podziało się w mojej głowie podczas czytania tej książki, zostanie ze mną na długo.

Marek Bener, redaktor naczelny jednej z toruńskich gazet, po raz kolejny prowadzi śledztwo w sprawie zaginionego mieszkańca miasta. Tych, którzy nie mieli okazji przeczytać poprzednich części trylogii, uspokajam: Małecki tak je skonstruował, że nie musicie nadrabiać (choć ja polecam!). Jednak, jeśli to jest rzeczywiście Wasze pierwsze spotkanie z pisarzem, to musicie wiedzieć, że Bener już tak ma – do rozwiązywania kryminalnych zagadek nadaje się lepiej niż niejeden policjant. Wątkiem łączącym trzy książki jest zaginięcie jego żony i właśnie na nim skupia się autor w Koszmarach….

Żeby była jasność: uważam tę część za ewidentnie najlepszą ze wszystkich. Choć wydawało mi się, że poprzednia była bardzo dobra, to podczas lektury niezmiennie nachodziła mnie myśl, że Małecki dokonał wręcz niebywałego postępu. Tempo, którego nie brakowało wcześniej, teraz narzuciło szalony pęd. O ile w recenzji Porzuć swój strach pisałam o zakończeniu, które wywołuje tachykardię, o tyle tutaj mogę mówić o hiperwentylacji przez co najmniej sto ostatnich stron. Gdyby można było tracić kalorie i spalać tłuszcz poprzez szybkie oddychanie, to po upływie dwóch dni byłabym szczuplejsza o jakieś dziesięć kilogramów! Do tego dochodzi fakt, że dobrze skonstruowane postacie stały się jeszcze lepsze. Nie ukrywam, że kreacja głównego bohatera podobała mi się już wcześniej, jednak teraz miałam wrażenie szczególnie pogłębionego rysu psychologicznego tej postaci. Czułam się bardzo blisko jego tragedii, miotałam się razem z nim, cierpiałam i klęłam na cały świat. A klęłam sporo – nie tylko na losy bohaterów, ale i na samego Małeckiego. Dlaczego? Bo bardzo umiejętnie stosowane przez niego cliffhangery nie pozwalały ugotować obiadu, zająć się dziećmi czy choćby zaparzyć kawy. Zdradzę Wam nawet sekret (bo wierzę, że nikomu o tym nie powiecie): czytając tę książkę miałam w głowie gotowe zakończenie. Jedno, jedyne i absolutnie konieczne. I wiecie co? Autor udowodnił mi, że mieć to ja sobie mogę, ale rządzi tutaj on. Efektem jego rządzenia jest stan, o którym napisałam na początku tej recenzji. Właściwie to ja wszystko rozumiem. Akceptuję, że celem pisarza jest zadziwić, zainteresować, wciągnąć do zabawy, podsuwać tropy, zwodzić. Jest to dla mnie jasne. Ale żeby łza się zakręciła w oku w trakcie czytania kryminału? To chyba jakiś żart, Panie Małecki!

Na koniec powiem Wam jedno: żal mi. Tak strasznie mi żal, że to już koniec! Marek Bener osiągnął swój cel, trylogia to trylogia. Zawsze mówię: jak cykl, to tylko trzyczęściowy, bo potem robi się telenowela. Chyba pierwszy raz miałabym ochotę przeczytać tetralogię… Ale nic to! Małecki jest coraz lepszy, a ja jestem cierpliwa. Poczekam na kolejną jego książkę – nie mam wątpliwości, że mnie nie zawiedzie.

Informacje dodatkowe o Koszmary zasną ostatnie:

Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2018-04-18
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788379769025
Liczba stron: 424
Dodał/a opinię: Spadlomizregala

więcej
Zobacz opinie o książce Koszmary zasną ostatnie

Kup książkę Koszmary zasną ostatnie

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Inne książki autora
Zmora
Robert Małecki0
Okładka ksiązki - Zmora

W świecie, w którym wszyscy kłamią, nikt nie słyszy prawdy. Kama Kosowska, niespełniona dziennikarka, wraca do Torunia i otrzymuje propozycję udziału...

Wiatrołomy
Robert Małecki0
Okładka ksiązki - Wiatrołomy

Nic tak nie łamie życia jak dążenie do prawdy. Pierwszy tom nowej serii kryminalnej Roberta Małeckiego.   Zbrodnia doskonała nie istnieje. Przestępcę...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Paderborn
Remigiusz Mróz
Paderborn
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Zagraj ze mną miłość
Robert D. Fijałkowski ;
Zagraj ze mną miłość
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Ktoś tak blisko
Wojciech Wolnicki (W. & W. Gregory)
Ktoś tak blisko
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
Olga
Ewa Hansen ;
Olga
Zranione serca
Urszula Gajdowska
Zranione serca
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy