PopKulturowy Kociołek:
Album Lucky Luke: Eliksir doktora Doxeya składa się z dwóch historii, których wspólnym mianownikiem jest tytułowy doktorek. Człowiek, którego trudno nazwać prawdziwym lekarzem, który z powołania i dobroci serca chce pomagać innym. Jest to bowiem najzwyklejszy szarlatan, dla którego liczą się tylko dolary i nic więcej. Przemierza on bezkres Dzikiego Zachodu, szukając potrzebujących i trochę naiwnych ludzi, którym sprzedaje swoje panaceum „na wszystko”. Ten niecny proceder kiedyś musi się jednak skończyć, szczególnie kiedy jego tropem podąża Samotny Jeździec Sprawiedliwości. Zawarte w albumie historie pochodzą z początkowego okresu serii. Jest to bardzo mocno zauważalne zarówno w konstrukcji samej historii, jak i oprawie graficznej.
Scenariusz jest dosyć liniowy i przewidywalny, ma on jednak kilka ciekawszych dynamiczniejszych momentów. Morris kolejne strony swojego dzieła wypełnia również całą masą gagów. Humor jest dość przyjemny, daleko mu jednak do bardziej wyrafinowanych żartów z późniejszych tomów (które często miały głębsze znaczenie). Największym problemem komiksu jest jednak stosunkowo zbyt mało wyrazisty główny bohater (Lucky Luke). Pierwsze skrzypce odgrywa tutaj Doxey (będący bardzo stereotypowym złym charakterem), często zbyt mocno jak na mój gust spychając dzielnego kowboja na dalszy plan. Sytuacja troszkę poprawia się w drugiej historii, ale nadal nie jest to ten sam rewolwerowiec, którego znamy z późniejszych albumów.....
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2023-05-17
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 48
Tytuł oryginału: Lucky Luke, tome 7: L'Elixir du docteur Doxey
Dodał/a opinię:
PopKulturowyKoci
Hej, psiapsiółko! Masz ochotę na megafantastyczną zabawę ze zwariowanymi siostrzyczkami? Użyj jak najżywszych kolorów i spraw, aby L.O.L. Surprise...
Z końcem lipca dni są długie i ciepłe. Mieszkańcy lisiej dolinki przesypiają ten leniwy czas w cieniu drzew lub w chłodnych zakamarkach swoich norek. Wszyscy...