Sięgając po „Masz babo Święta!”, spodziewałam się lekkiej, inteligentnej komedii kryminalnej z klimatem świątecznym w tle. Niestety, książka Joanny Wtulich okazała się rozczarowaniem pod wieloma względami. Zamiast zabawnej i wciągającej historii dostałam chaotyczny zlepek wątków, przewidywalnych gagów i mało spójnej fabuły, która bardziej męczy niż bawi.
Na początku zapowiada się intrygująco – kradzież pieniędzy przeznaczonych na wycieczkę do Turcji, tajemnicze zniknięcie zwłok pani Ali oraz zagadkowi „mikołaje” krążący po okolicy. Problem w tym, że te wszystkie elementy zamiast tworzyć napięcie i wciągać w kryminalną intrygę, zostają potraktowane powierzchownie. Akcja rozwija się w sposób nierówny, a każdy zwrot fabularny wydaje się być dodany tylko po to, by sztucznie przedłużyć opowieść. Nie czuć tu konsekwencji ani porządnie zbudowanego suspensu.
Humor, który miał być najmocniejszą stroną książki, niestety zawodzi. W dużej mierze opiera się na powtarzalnych żartach, stereotypach dotyczących starszych pań i nadużywaniu motywu alkoholu (nalewka wiśniowa powraca tak często, że momentami staje się bardziej główną bohaterką niż same gospodynie). Zamiast lekkości i błyskotliwości mamy ciężkawy slapstick i żarty rodem z kabaretów sprzed dekady. Po kilku rozdziałach czytelnik odnosi wrażenie, że autorka próbuje na siłę być zabawna, a to skutecznie zabija naturalność dialogów i scen.
Postacie również nie bronią książki. Bohaterowie są przerysowani i sprowadzeni do kilku prostych cech charakteru – krewka seniorka, nieco nieporadne policjantki, wiecznie kłócące się gospodynie. Brakuje im głębi i rozwoju, przez co trudno się z nimi utożsamić albo im kibicować. Nawet tajemnicza pani Ala, której nagłe zejście mogłoby stanowić punkt wyjścia do interesującej intrygi, zostaje potraktowana powierzchownie i szybko znika w tle.
Świąteczna atmosfera, która mogła być atutem, jest tu jedynie dekoracją. Choinka, opłatek i Wigilia Seniora pojawiają się jako rekwizyty, ale nie tworzą prawdziwego klimatu Bożego Narodzenia. Zamiast ciepła i magii świąt, mamy raczej zamieszanie i chaos, które sprawiają, że lektura nuży zamiast wprawiać w pogodny nastrój.
Styl autorki jest prosty, momentami aż nazbyt. Zdarzają się powtórzenia, dialogi bywają nienaturalne, a opisy rozwleczone. Wydaje się, że książka celuje w lekką rozrywkę, ale nawet w tej kategorii nie spełnia oczekiwań – bo żeby była to dobra komedia kryminalna, musi być albo naprawdę zabawna, albo choć trochę wciągająca. Tutaj niestety nie ma ani jednego, ani drugiego.
Podsumowując, „Masz babo Święta!” to powieść, która obiecuje dużo, a dostarcza niewiele. Zamiast świeżego spojrzenia na gatunek dostajemy przewidywalny, momentami wręcz banalny kryminałek z doczepionym humorem. To książka, którą można odłożyć po kilku rozdziałach i nie mieć poczucia straty – bo tak naprawdę niczego ważnego się nie przegapi. Jeśli ktoś szuka nastrojowej i zabawnej lektury na święta, lepiej poszukać gdzie indziej.
Wydawnictwo: Lira
Data wydania: 2024-10-21
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 304
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Beata Zielonka
Poruszająca opowieść o zranionej i odtrąconej miłości, niszczącej sile zemsty, a także o tym, że od przeszłości nie można się odciąć… Grzegorz Rachwał...
Członkinie najbardziej znanego koła gospodyń wiejskich w Polsce postanawiają zorganizować bal sylwestrowy. Tymczasem tuż przed Bożym Narodzeniem w Stupsku...