Okładka tej książki wpada w oko, przynajmniej w moje. Widzimy dwoje ludzi - mężczyznę i kobietę, szczęśliwych, uśmiechniętych - przynajmniej kobietę. Gdzieś w tle majaczy jezioro. Delikatna kolorystyka chyba częściowo przekonała mnie do zaryzykowania po sięgnięcie lektury. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy fragment książki, a na drugim kilka słów o autorce. Duża czcionka, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Mamy tutaj kremowe strony i brak literówek. Wydawnictwo spisało się świetnie.
Przechodząc z kolei do autorki, jest to moje pierwsze spotkanie z nią, ale jakże cudownie udane. Nie spodziewałam się, że aż tak ta lektura przypadnie mi do gustu. Cieszę się ponieważ wciągnęłam się od pierwszych stron i już na samym początku poczułam, że historia Margaret utknie mi w głowie na dłużej. I tak się stało. Niektóre strony przewracałam z ogromną trudnością, jakby były przeładowane emocjami i wszystkim innym. Autorka posługuje się lekkim piórem, przystępnym, dzięki czemu czyta się powieść jednym tchem. W dodatku nie napotkałam jakichkolwiek barier, które uniemożliwiłyby mi czytanie tej książki. Myślę, że i Wy bez problemu polubicie się z piórem pisarki i wręcz go pokochacie, tak jak ja. W sumie ja już tęsknie za tą historią. Trafiłam na jedną z niewielu pięknych lektur, które przeczytałam w całym swoim życiu. A miała być to na pierwszy rzut oka nic nieznacząca, niewyróżniająca się z tłumu książka obyczajowa...
Pokochałam Maggie od samego początku. Od razu rozumiałam ją bardzo dobrze i z niektórymi kwestiami się z nią zgadzałam. Gdy trafiła do szpitala, czułam się jak jej anioł stróż, jakbym koczowała przy jej łóżku. Naprawdę. Tak się z nią zżyłam, że gdy nie mogłam akurat w danej chwili czytać książki, myślami obstawiałam, co się może wydarzyć. Jest to naprawdę dzielna i silna dziewczyna jakich mało. Uwierzycie, jak sami ją poznacie.
Ian. Nie wiem dlaczego, ale na samą myśl o nim, miękną mi kolana. Mimo swojego początkowego charakteru, uporu i słodkiego - akcentu - i tak go polubiłam. Chyba nawet bardziej niż Maggie? Przepraszam kobieto, ale sama rozumiesz... Ten akcent - który mogłam sobie tylko wyobrazić... Jestem pewna, że skradnie on Wam wasze serca. Świetny facet, tylko kilka razy pacnęłabym go w głowę, żeby zastanowił się co mówi i co robi. Ale gdy tylko wkraczał na strony powieści - moje serce biło zdecydowanie mocniej i szybciej.
Emocje, które pojawiły się w tej powieści były na tyle wyczuwalne, że gdy tylko miałam w ręce "Milion nowych chwil" wiedziałam, że dany rozdział będzie trudny, bądź kipiący uczuciami - które odczuwałam, a to nie dzieje się zbyt często. Uwierzcie mi, że to, co czułam naprawdę był prawdziwe i wydawać by się mogło, że sama to wszystko czuję, przeżywam... Tak silne, że aż niemożliwe. Dlatego jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona, że sięgnęłam po tę historię. Jest naprawdę piękna i bolesna, ale i prawdziwa. Nikt nie może sprzeciwić się i powiedzieć - nie, nieprawda. To nie mogło się wydarzyć. A jednak, mogło, i kto wie, jak wiele jest takich przypadków?
Historia o życiu, które jest prawdziwe, którego autorka nie koloryzowała. Pokazała nam skutki lekkomyślnych decyzji osób. Osób, które nie do końca zdają sobie sprawę z tego, co mogą spowodować... Widzimy drogę, którą przebywa nasza Margaret. Drogę usłaną kolcami, ciągłymi upadkami i brakiem wiary w siebie i lepsze jutro. Jednak gdzieś tam pojawia się iskierka nadziei, która rzuca nam koło ratunkowe na pomoc. Usiłuje pokazać, że jeśli tylko zawalaczymy, będziemy w stanie zdziałać wiele, lecz musimy wierzyć i chcieć, nic więcej. Wiadomo, że nie w każdym przypadku jest szansa by wyjść cało, ale zawsze nadzieja umiera ostatnia.
Książka ma odpowiednie tempo. Nie mknie zbyt szybko, ale też nie toczy się powoli. Doprawdy bardzo się cieszę, że się zdecydowałam ją przeczytać, nie żałuję, a wręcz jestem szczęśliwa, bo to jedna z niewielu tak pięknych i prawdziwych historii, która mogłaby przydarzyć się również i nam.
Reasumując brakuje mi słów, jak mogłabym jeszcze Wam polecić tę powieść. Po prostu musicie ją przeczytać. Jest wyjątkowa. Polecam z całego serca. 💓
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2019-07-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: How To Walk Away
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Anna Rajca-Salata
Dodał/a opinię:
Karmelek3
Pełna uroku, podnosząca na duchu opowieść o poszukiwaniu radości w obliczu tragedii. Bije z niej kojące ciepło. Kirkus Powieść Katherine Center...
Nowa książka autorki powieści: Milion nowych chwil, To, co bliskie sercu, To, czego pragniesz Hannah Brooks przypomina raczej przedszkolankę niż kogoś...