„Miłość i koloratka” Wiolety Klimkiewicz to nie jest słodka opowieść, ale to piękna historia zakazanej miłości. Czy jednak na pewno zakazanej? Przecież kochać wolno każdemu, nikt nie wybiera sobie miłości, miłość tak naprawdę sama staje na drodze ludziom bez względu na ich wiek, pochodzenie, wykształcenie, płeć czy status społeczny i materialny. Niemal zawsze pojawia się nagle, najczęściej wtedy, gdy się jej nie spodziewamy. I może właśnie ta nieprzewidywalność jest piękna...
Myślę, że w Małgorzacie, która jest tu jedną z głównych postaci, niemal każda kobieta znajdzie coś znajomego, jakąś cząstkę siebie, swoich marzeń, swoich wspomnień. Bo każda kobieta marzy o prawdziwej miłości, a ukochanym nie musi to być przysłowiowy książę z bajki, ale o czułym i ciepłym mężczyźnie, który potrafi być zawsze, kiedy go potrzebujemy, wspierać oraz trwać z dobre i złe...
"Matko, jak on ją kochał! Wręcz ubóstwiał. Nie był może typem nadmiernie czułym, nie ściskał i nie całował jej na każdym kroku, nie uznawał publicznego okazywania uczuć, nie mówił jej codziennie, że ją kocha, ale powiedziała mu kiedyś, że dzięki temu, iż jest właśnie taki, jego słowa mają większą wagę."
Małgorzata jest szczęśliwa mężatką i matką kilkuletniej córeczki. Gdy postanawia ponownie podjąć pracę, nie spodziewa się, że w jej życiu niespodziewanie zajdą ogromne zmiany.
Małgorzata zaczyna pracę w biurze parafialnym, w którym pomocą służy jej ksiądz Dawid. Zna go z wielu mszy, na które chętnie chodzi również ze względu na niego. Podoba jej się nie tylko sposób prowadzenia nabożeństwa przez niego, ale w ogóle on sam ją do siebie niejako przyciąga. Nie potrafi tego zrozumieć, bo przecież bardzo kocha swojego męża, lecz ksiądz Dawid ją mocno fascynuje, przyciąga do siebie. Lecz czym innym było patrzenie na niego z daleka w kościele, mając obok siebie rodzinę, a czym innym będzie teraz wspólna praca, przebywanie razem blisko, czy Małgosia podoła takiemu wyzwaniu?
"Bijące od niego ciepło zawsze przyciągało ją jak magnes, był takim dobrym człowiekiem... a ona czuła się jak najgorsza lafirynda. Wiedziała, że nie jest mu obojętna, jednak nie było to dobre dla żadnego z nich: dla niej, mężatki, a już na pewno dla niego, księdza."
Żeby było jeszcze trudniej, to Dawid również jest zafascynowany Małgorzatą, i chociaż zdaje sobie sprawę z tego, że nie powinien, to wystarczył jeden jego delikatny gest, żeby poruszyć w niej struny, o których nawet nie chciała myśleć..., ale było to dość przyjemne.
Małgorzata sama nie może zrozumieć, jak to jest możliwe, że kochając swojego męża, tak bardzo również uwielbiała innego mężczyznę, na dodatek księdza. Chociaż wydawało jej się, że właśnie to jest najmniejszy problem.
Już tytuł wskazuje na treść tej książki, lecz tak naprawdę nie do końca tylko o tym jest ta historia. Wzruszająca i piękna opowieść, która zaskakuje już od samego początku. I chociaż fabuła płynie spokojnie i powoli, to trudno odłożyć tę książkę na późniejszy czas. Nawet nie spodziewałam się, że tak mnie ta książka zaskoczy.
W trakcie lektury i po jej przeczytaniu nasuwały mi się różne pytania. Zastanawiałam się, jak ja bym postąpiła w takiej sytuacji? Czy jest w ogóle jakieś dobre wyjście w takim przypadku? Czy tak naprawdę nie wolno podkochiwać się na przykład w księdzu? A czy jemu wolno kochać?
Zakończenie jest może trochę zaskakujące, lecz przecież nawet nie wszystkie bajki kończą się szczęśliwie...
"Najłatwiej się pogubić, idąc tropem własnych myśli."
Czytajcie, bo naprawdę warto. Cieszę się, że miałam możliwość poznania nowej polskiej autorki.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2025-02-11
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 282
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Myszka77
Ale główny problem był taki, że ona miała już męża. Dobrego męża, wspaniałe dziecko i tworzyli szczęśliwą rodzinę - dopóki w jej życiu nie zjawił się on. Zastanawiał się, dlaczego Bóg pozwolił im na to, dlaczego postawił ich na swojej drodze. Chciał go sprawdzić, to jasne.
Więcej