Morfina uderza, dusi i rozstraja jaźń. A potem robi się lekko i rozmywa spojrzenie. Kac po morfinie zostawia mdły i gorzki posmak na języku; odchodzi falami i falami wraca. A potem robi się lekko i trzeźwieje spojrzenie.
Morfina? A może jednak ,,Morfina"? Szczepan Twardoch w swojej powieści oferuje czytelnikom narkotyk najczystszej wody. Wzięcie tej blisko 583 stronicowej działki na jeden raz może zaowocować śmiercią. Złoty strzał złożony ze słów może zabić, ale gdy się go rozłoży na porcje - z pewnością odurzy. Nie oczekujcie, że trzeźwienie będzie łatwe. Nie będzie.
Ból głowy, skołowaciały język i umysł próbujący okiełznać myśli. Konstanty Willemann po raz kolejny budzi się na kacu. Budzi się do rzeczywistości, której nie chce i nie rozumie. Jest rok 1939, październik. Pół Polak, pół Niemiec, szuka swojej tożsamości w zgwałconej Warszawie, w ramionach kobiet i w narkotykach. Życie bon vivanta w czasach pokoju znieczulało rozterki, ale wraz z wybuchem wojny ,,wypadało się określić". Określił się, bo żona poprosiła. Decyzje podjęła matka. Rozkazali konspiratorzy. Marionetkę przekazano z rąk do rąk. Godzenie się z narzucanymi rolami doprowadzi Konstantego na skraj, gdzie spotka osobę, która zapoczątkuje jego przemianę. W ślad za nim podąża cień o kobiecym głosie, znający los każdego.
W ,,Morfinie" obok fabuły duże znaczenie ma też język, który trzeźwieje wraz z głównym bohaterem i wraz z nim popada w deliryczne majaki. Wchłonięcie tego strumienia świadomości przez czytelnika i w nim wywoła odurzenie. Język bywa dosadny, wulgarny, odmalowując kolejne sceny upodlenia i przemocy. Jednak ma i swoją drugą twarz - tworzy drobiazgowy obraz Warszawy. Jest niesamowicie plastyczny, kreując namacalną codzienność.
Pisarz spisał się na medal, dbając o każdą płaszczyznę powieści - warstwę językową, sylwetki postaci, świat przedstawiony oraz tło historyczne. Tutaj nie ma bohaterów, wybawicieli i heroizmu. Nie spodziewajcie się podniosłych mów, łza w oku też wam się raczej nie zakręci. Jest za to życie niezwyczajnie zwyczajne, osoby z przywarami, o jakich nie nawykło się mówić o kontekście walki o ojczyznę. Twardoch podążył nieutartym jeszcze szlakiem, zamiast hasła ,,Bóg. Honor. Ojczyzna.", ustami Konstantego Willemanna zadając pytania: Co to jest honor? Co to jest ojczyzna?
Informacje dodatkowe o Morfina:
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2012-10-23
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
9788308050118
Liczba stron: 624
Dodał/a opinię:
Tagi: bóg
Sprawdzam ceny dla ciebie ...