"Koniec zawsze oznacza nowy początek. Początek nowej historii. Bo nawet po największej, najbardziej bolesnej porażce, tragedii czy stracie, życie toczy się dalej..."
"Oddałeś mi siebie" Moniki Mality-Bekier to książka, w której natkniemy się na wiele poruszających fragmentów, o czym świadczy chociażby powyższy cytat. Znajdujemy w nim przemyślenia dotyczące śmierci i pewnej nieustępliwości życia, które nie zatrzymuje się nawet wtedy, gdy naszym udziałem staje się największa strata.
Po prostu pędzi dalej...
Książka zaczyna się zupełnie niepozornie. Po tajemniczym prologu poznajemy główną bohaterkę Luizę, która wspólnie ze swoim partnerem Dawidem postanawia udać się nad jezioro. Od pewnego czasu dziewczyny nie opuszczają wątpliwości, co do zasadności związku, w którym się znajduje. Wrażenie to potęguje przypadkowe spotkanie byłego chłopaka. Od tego czasu kobieta nie potrafi znaleźć sobie miejsca, wciąż na nowo rozpamiętuje okoliczności rozstania z Michałem. W tym momencie my również je poznajemy, gdyż w kolejnej części autorka przenosi nas w czasie i jesteśmy świadkami następujących po sobie etapów miłości Luizy i jej poprzedniego partnera. Dowiadujemy się, co było przyczyną ich rozstania.
Mówi się, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
Czy Luiza również będzie tego zdania?
Przypadkowe spotkanie z Michałem wyzwala w bohaterce falę wspomnień, skłania do refleksji nad własnym życiem. Dziewczyna dochodzi do wniosku, że nie była ze sobą szczera.
Ile razy my tak mamy, że decydujemy się na coś, by w ten sposób zapewnić sobie substytut tego, co naprawdę chcemy? Warto się zastanowić, czy nie krzywdzimy w ten sposób kogoś innego. Miłość wymaga wrażliwości i subtelności, naprawdę bardzo łatwo można kogoś skrzywdzić.
Innym, ważnym tematem, który porusza autorka, jest kwestia pogodzenia się ze śmiercią kogoś bliskiego. Bez względu na to, kiedy ma ona miejsce, zawsze stanowi dla nas trudne doświadczenie. Uczucia, która nam wtedy towarzyszą sprawiają, że zamieramy. Niestety, świat wcale nie zatrzymuje się razem z nami, tylko nieubłaganie pędzi do przodu, a my musimy za nim nadążyć. To niezwykle trudne, a przy tym naprawdę ważne, by umieć przejść do porządku dziennego nad traumatycznymi wydarzeniami, kształtującymi naszą rzeczywistość. Warto mieć w takich chwilach kogoś, kto, niczym kotwica, będzie nas trzymał, by fale życia nie zniosły nas na nieznane wody.
Nie ma żadnych zastrzeżeń co do fabuły powieści, która wywołała we mnie wiele emocji. Niestety, samo jej przedstawienie widziałabym momentami trochę inaczej. Jest to jednak indywidualna kwestia autorki, ja jedynie zwrócę uwagę na pewien fragment, który w znaczący sposób zwrócił moją uwagę. Mam tu na myśli opis nowego domu Dawida, który pojawił się, jak dla mnie, w niestosownym momencie. Nie chciałabym tu wchodzić w szczegóły, jednak uważam, że niepotrzebnie odciąga on uwagę czytelnika od tego, co naprawdę istotne. Sprawia, że ważne kwestie schodzą na dalszy plan. W moim odczuciu śmiało mógłby on znajdować się w innym, bardziej stosownym miejscu.
Mimo drobnych uwag, uważam że "Oddałeś mi siebie" to książka, która wywołuje w czytelniku wzruszenie, zwracając przy tym jego uwagę na przemijalność życia. Nic nie jest nam dane na zawsze i powinniśmy być tego w pełni świadomi.
Moja ocena 7/10.
Wydawnictwo: BookEnd
Data wydania: 2025-03-28
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Dodał/a opinię:
Katarzyna Jabłońska
Czy w sercu pełnym nienawiści jest jeszcze miejsce na miłość? Poukładane życie Zuzy diametralnie się zmienia, kiedy po śmierci ojca wraca w rodzinne strony...