„Najpiękniejsze kwiaty potrafią stać się chwastami,
kiedy nieodpowiednio się o nie dba.”
Powyższy cytat doskonale pasuje do tego, co dzieje się na kartach książki „Ogrodniczka znad leśnego jeziora”. Nie jest jednak poradnik o uprawianiu kwiatów, lecz ujmująca ekspresyjna historia o miłości, w którym ogród jest jej cichym bohaterem.
Oliwia od zawsze słyszała, że jest silna i może wszystko — dziś spełnia się zawodowo jako architektka krajobrazu w warszawskiej firmie, prowadząc oddział po fuzji z konkurencją. Jej życie wydaje się stabilne: narzeczony, przyjaciele, zawodowy sukces. Wszystko jednak rozpada się, gdy Marcel niespodziewanie zrywa zaręczyny. Oliwia, zdeterminowana, by go odzyskać, ignoruje fakt, że planuje on ślub z inną kobietą. Kieruje nią nie tylko uczucie, ale i obietnica złożona samej sobie — że nigdy nie pozwoli odejść komuś, kogo pokocha.
Powrót do rodzinnego Osadowa staje się punktem zwrotnym. Tam spotyka Dominika — swoją pierwszą miłość, która mimo upływu lat wciąż ją kocha. Spokojny, czuły, nienarzucający się, stanowi wyraźny kontrast wobec jej emocjonalnego chaosu. Choć narracja prowadzona jest wyłącznie z perspektywy Oliwii, subtelność w kreacji Dominika pozwala czytelnikowi samodzielnie odczytywać jego uczucia.
Po debiutanckiej dylogii „Jedna dobra rzecz” i „Jedna dobra chwila”, którą przeczytałam 3 lata temu, byłam bardzo ciekawa, jak autorka rozwinęła się literacko — i muszę przyznać, że „Ogrodniczka znad leśnego jeziora” spełniła moje oczekiwania, a nawet je przeskoczyła, a to za sprawą wielu złożonych emocji i subtelnych portretów psychologicznych, jakie można dostrzec w jej najnowszej powieści. Nie jest to jednak powieść psychologiczna, a romans z elementami obyczajowymi, ubrana w kilkuwątkową sieć złożoną z uczuć, poczucia zawodu, pogoni za mrzonkami i relacji rodzinnych.
Pani Aleksandra Rupińska nie tworzy bohaterki idealnej, lecz prawdziwą, złożoną, pełną sprzeczności. Narracja prowadzona jest wyłącznie z perspektywy Oliwii, więc nie mamy bezpośredniego wglądu w myśli Dominika. Zabrakło mi narracji z dwóch perspektyw, która pozwoliłaby lepiej zrozumieć jego emocje, ale autorka tak subtelnie kreśli jego postać, że z łatwością można się domyślić, co on czuje i jak reaguje na wydarzenia. Z drugiej strony, obserwując wszystko oczami Oliwii, możemy wyciągać własne wnioski. Często nie popierałam jej decyzji, zwłaszcza gdy na siłę próbuje odzyskać Marcela chcąc zapobiec ceremonii ślubnej.
Jednym z mocnych atutów powieści jest sposób, w jaki autorka buduje postacie drugoplanowe, które dopełniają tę historię. Zuza, najbliższa przyjaciółka Oliwii, to postać, która wnosi do historii humor i urozmaicenie swoimi perypetiami, mimo że nie zawsze o wszystkim chce z Oliwią rozmawiać. Jest lojalna, szczera, czasem bezkompromisowa, ale zawsze pomocna. Mam nadzieję, że drugi tom bardziej odsłoni tę bohaterkę, bo jej historia nie osiągnęła w tej części finałowych rozstrzygnięć.
Ojciec Oliwii to kolejna postaci, która zasługuje na uwagę. Przez lata odsunięty przez córkę, okazuje się być tym, który rozumie ją najlepiej. W przeciwieństwie do matki — chłodnej, wymagającej, egoistycznej, oferuje akceptację, ciepło, wsparcie i mądrą obecność.
Pani Aleksandra Rupińska potrafi pisać o miłości tak, że nie brzmi to banalnie. Nakreśla wydarzenia i przeżycia z wyczuciem, ale bez zbędnego rozpisywania się. Jej styl naznaczony jest dramatyzmem ukazującym stan mentalny bohaterki, a to pozwala czytelnikowi wejść głęboko w świat bohaterki. Dzięki precyzyjnemu językowi, odpowiedniemu doborowi słówi emocjonalnej wrażliwości potrafi oddać wewnętrzne przeżycia bohaterów tak, że niemal intuicyjnie odczuwamy ich wahania, tęsknoty i chwile zwątpienia. Emocje są wyraźne, świetnie nakreślone, przekazane bardzo naturalnie i realistycznie.
Autorka nie boi się pokazać słabości swoich bohaterów, ich błędów, ich ślepoty i determinacji. Oliwia jest pełna sprzeczności, nie raz zachowująca się jak dziecko, któremu odebrano ulubioną zabawkę. W tej wersji nie wzbudzała mojej sympatii, gdyż posługiwała się manipulacją, perfidnym zachowaniem i obsesyjnym gonieniem za tym, co straciła. Przekonuje się, że czasem warto przestać walczyć, by zacząć żyć a powroty do miejsc, które kiedyś opuściła mogą pomóc zrozumieć, kim naprawdę jest i co jest dla niej ważne. Tłem są pasje, jakie fascynują bohaterów: Oliwia uwielbia ogrodnictwo, a Dominik robi rewelacyjne, urokliwe zdjęcia. Ten motyw dodaje fabule romantyczności, piękna i klimatu.
„Ogrodniczka znad leśnego jeziora” to opowieść o kobiecie, która musi zrozumieć, że nie wszystko da się odzyskać i nie można nikogo zmusić do miłości. Bohaterce kilka lat, zajęło dostrzeżenie, czego naprawdę pragnie i kogo. Z wyczuciem i literacką elegancją przedstawia historię uczucia, które przez lata pozostawało w ukryciu, by w odpowiednim momencie ujawnić swoją siłę. Dzięki temu postacie stają się autentyczne — nawet jeśli nie zawsze budzą sympatię.
Ta powieść jest niczym ogród, w który mieni się wieloma zachwycającymi barwami, który coraz bardziej odkrywa nam swoje sekrety, gdy coraz bardziej się w niego wgłębiamy. Wypełnia ją subtelna, emocjonalna energia zaglądając w głąb kobiecego serca, w której przeszłość splata się z teraźniejszością, a miłość — ta dawna i ta niedokończona — staje się siłą napędową zmian. Autorka zwraca w niej uwagę na to, że czasami miłość potrzebuje czasu, by dojrzeć, niczym kwiaty w ogrodzie, które ukazują swoje piękno, jeżeli należycie o nie dbamy, usuwają chwasty przeszkadzające w ich rozwoju.
Książkę przeczytałam, dzięki współpracy z wydawnictwem WasPos.
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 2025-07-24
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 294
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Mirosława Dudko
Gdy koszmary przeszłości ściągają cię na dno, chwyć się tego, co porwie cię do góry. Nadia i Hrabia żyją w dwóch zupełnie różnych światach, a jednak wiele...
Gdy zadręczasz się przeszłością, możesz nie doczekać nagrody, którą przygotowała dla ciebie przyszłość.Po latach w życiu Alexandra ponownie pojawia się...