Na fali popularności sfilmowanej powieści „ Zanim się pojawiłeś „ w 2016 roku i jej kontynuacji, „ Kiedy odszedłeś „, wydawcy prześcigają się we wznowieniach starszych książek tej autorki, dając im drugą młodość lub mają premiery kolejne utwory, które dotychczas nie były znane na naszym rynku. Nie inaczej ma się rzecz w przypadku powieści „ Ostatni list od kochanka „ wydanej w Anglii w 2010 roku. W Polsce po raz pierwszy ukazała się w 2011 r., a następnie w 2014 r. Obecnie mamy kolejne wydanie tej książki, która święci tryumfy popularności na naszym rynku. Sama tej popularności doświadczyłam, oczekując sporo czasu na możliwość wypożyczenia, ale czy warto było?
To moje trzecie spotkanie z twórczością tej autorki. „ Razem będzie lepiej „ mnie zachwyciła, z kolei „ We wspólnym rytmie „ rozczarowała, natomiast „ Ostatni list od kochanka „ znalazła swoje miejsce gdzieś pomiędzy.
Już na wstępie książka poraziła mnie swoją objętością ( ponad 500 str. drukowane drobną czcionką).
Pomimo pochlebnych opinii, czytałam i zastanawiałam się, co w tej historii wyjątkowego? Owszem podobał mi się styl pisania Moyes, ale autorka snuje swoją opowieść bardzo powoli i nie ukrywam, że zdążyłam się nieźle wynudzić zanim lektura mnie wciągnęła. Im bardziej zagłębiałam się w historię, tym bardziej chciałam dowiedzieć się, jaki będzie finał tej niebanalnej i oryginalnej skądinąd historii miłosnej. Początkiem, której jest odnalezienie w archiwum gazety przez współczesną reporterkę Ellie starych listów miłosnych z lat 60- tych pisanych przez Boota do Jennifer. O tego momentu teraźniejszość pomieszana jest z przeszłością a klamrą łączącą historie dwóch kobiet są wspomniane wcześniej listy. Jednak czytałam bez jakiś wielkich emocji, przynajmniej nie takich jak oczekiwałam. Owszem w jakiś sposób trzymałam stronę bohaterek i chyba oczekiwałam szczęśliwego zakończenia. Miałam natomiast ogromne dylematy moralne, bo czy miłość chociażby najprawdziwsza pod słońcem usprawiedliwia ranienie drugiego człowieka, rozbijanie czyjeś rodziny? Czy można być szczęśliwym wiedząc, że swoim postępowaniem skrzywdziło się inne osoby?
Trochę zdziwił mnie fakt, że szczęśliwa żona i matka pisze o zdradzie małżeńskiej, romansie z żonatym mężczyzną. A może jednak nie jest to takie dziwne, właśnie po to powstała ta powieść, aby wystawić na próbę zasady moralne czytelnika i każdy sobie mógł odpowiedzieć na pytania, które zadałam wcześniej?
Nie chcę bynajmniej zniechęcać do lektury, ale wprost przeciwnie polecam, bo warto przeczytać nie tylko ze względu na opowieść o wielkiej miłości, napisaną pięknym językiem, ale także, aby wyciągnąć wnioski i zastanowić się, że trzeba ponieść konsekwencje za swoje wybory i decyzje.
Już tak na koniec dodam, że lektura książki uświadomiła mi jedną rzecz, jak uboga jest nasza współczesna komunikacja. Kto dziś pisze tak piękne listy, jeżeli w ogóle pisze? Nawet zwyczaj pisania pocztówek świątecznych zanika, wysyłamy bezosobowe maile i smsy często jeszcze kopiowane z Internetu. Ech łza się w oku kręci.
"Powiadają, że namiętność zawsze wybucha z ważnego powodu, jeśli zaś chodzi o romanse, cierpią nie tylko ich bohaterowie..."
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2017-01-10
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 512
Dodał/a opinię:
Dobry jeździec wie, że ma tylko jedną szansę, aby zaskarbić sobie szacunek konia. Wie też, że przez jeden wybuch gniewu może na zawsze stracić jego zaufanie...
Josh ma spojrzenie zupełnie jak Will. Ten sam uśmiech, ten sam kolor włosów. Lou zaniemówiła, kiedy zobaczyła go po raz pierwszy. Czy to możliwe, że istnieje...