Okładka książki - Perły rzucone przed damy

Perły rzucone przed damy


Ocena: 5 (2 głosów)
opis

Odcienie starości
„ Starość nie radość , młodość nie wieczność „

Starość się Panu Bogu nie udała – bardzo często takie słowa słyszy się z ust starszych osób, gdy pamięć już nie ta a zdrowie niedomaga. Zdrowym, silnym i młodym fajnie być, ale to szybko mija i choćby nie wiem jak zaklinać czas, starzejemy się. Zmienia się wygląd, skóra zaczyna szarzeć, wiotczeją mięśnie, a kości stają się kruche. Mimo wszystko starość może być pięknym okresem jesieni życia pod warunkiem, że jest się w miarę sprawnym fizycznie i nie zawiedzie umysł. Jeżeli stanie się inaczej trzeba szukać wsparcia u innych. Tradycyjnie przyjęło się, że opieka nad osobami starszymi w Polsce jest głównie w gestii rodziny. W sytuacji, gdy bliski zmaga się z chorobą i zaczyna wymagać wzmożonej opieki Polacy znacznie częściej wybierają samodzielne objęcie pieczy nad seniorem niż korzystanie z profesjonalnych usług. Związane to jest między innymi z podejściem kulturowym do tych spraw, bo okazanie wdzięczności dla naszych bliskich jest postrzegane, jako obowiązek a druga prawda jest taka, że profesjonalnych opiekunów osób starszych w Polsce brakuje.

Niemcy natomiast mają zupełnie inne podejście do opieki nad osobami starszymi. Gdy w naszym kraju 85% opiekunów osób starszych stanowią bliscy w Niemczech większość to opiekunowie zawodowi, niespokrewnieni z osobą starszą. Ze względu na starzejące się społeczeństwo jest duże zapotrzebowanie na tego typu profesję, dlatego bardzo często nasze rodaczki wybierają pracę za granicą, ze względu na dużo lepsze pieniądze. Ale taka praca na obczyźnie ma swoje blaski i cienie. Są niejednokrotnie ogromnym wyzwaniem, ciężką pracą wyczerpującą nie tylko fizycznie, ale także psychicznie.

I właśnie taką prawdę pozbawioną wszelkich ozdobników bez zbytecznego koloryzowania pokazała w swojej książce Barbara Bereżańska. „ Perły rzucone przed damy „ czyta się bardzo dobrze, bo mimo trudnej tematyki książka wciąga od pierwszych stron. Nie da się odmówić autorce zdolności pisarskich, dzięki którym wchłaniałam treść niczym gąbka wodę. Momentami zdawać by się mogło, że zaistniałe sytuacje są bliższe fikcji literackiej, ale przecież wiadomo, że to dokument przedstawiający prawdziwe przeżycia autorki podczas pracy nad osobami dotkniętymi demencją. Dzięki tej książce dowiedziałam się, co przeżywają polskie opiekunki w obcym kraju, w obcym domu, zmagające się nie tylko z tęsknotą za krajem, ale także z chorobą swoich podopiecznych, którzy bardzo często nie akceptują w swoim otoczeniu osoby nieznanej sobie wcześniej. Dochodzą do tego zbyt wygórowane wymagania rodzin, które wynajmując opiekunkę wyobrażają sobie, że zatrudnili niewolnika do pracy 24 godziny na dobę.

Książka a zwłaszcza jej początek to niejako podręcznik, w którym autorka udziela bardzo cennych informacji, wskazówek i fachowych porad. Książka, która powinna być obowiązkową lekturą dla tych wszystkich, którzy planują wyjazd za granicę i chcą podjąć tego rodzaju pracę. Pokazuje wszystko, co najistotniejsze w pracy z chorym człowiekiem z otępieniem starczym i jak się nim opiekować.

Barbara Bereżańska przedstawiła smutny obraz życia bogatych schorowanych osób, wyładowujących swoje frustracje na polskich opiekunkach, ponieważ ich dzieci powierzyły opiekę nad nimi osobom obcym. Dzięki autorce nabrałam podziwu i szacunku dla ludzi, którzy poświęcają się tej pracy, wykazując się dużą cierpliwością i oddaniem. Potrafią oddać serce i pracować z dużym zaangażowaniem, chociaż nie zawsze mogą liczyć na wdzięczność podopiecznych.

„ Perły rzucone przed damy „ , publikacja napisana tak sugestywnie, że wraz z autorką przeżywałam jej trudy w pracy, byłam świadkiem absurdalnych zachowań podopiecznych czasem zabawnych a czasem przerażających. Agresji słownej i fizycznej zaniedbywanie higieny osobistej, posądzanie o kradzież. Czytałam uważnie każde kolejne opowiadanie, chwilami robiłam przerwy na swoje rozważania i refleksje. Starość jest smutna, ale na starość każdy człowiek pracuje przez całe swoje wcześniejsze życie. Czas zatacza koło. Rodzimy się bezbronni i zadni na opiekę innych i odchodzimy w ten sam sposób. Drugi człowiek jest nam niezbędny, aby przeżyć.

Podsumowaniem moich rozważań a zarazem myślą przewodnią tej książki jest ostanie zdanie, które autorka napisała na zakończenie : "Naoglądałam się starości w bogactwie, która mnie przeraża. O starości w ubóstwie boję się myśleć." Nic dodać nic ująć.

Bardzo dziękuję Autorce za egzemplarz recenzencki z autografem.

Informacje dodatkowe o Perły rzucone przed damy:

Wydawnictwo: Poligraf
Data wydania: 2018-08-01
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN: 978-83-7856-781-3
Liczba stron: 254
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:

więcej
Zobacz opinie o książce Perły rzucone przed damy

Kup książkę Perły rzucone przed damy

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Po długiej dyskusji Katarzyna zostaje z podopieczną. Mąż Katarzyny bierze nas na spacer na cmentarz. Cmentarz znajduje się na końcu naszej ulicy. Okazuje się, że to nie spacer, tylko wizyta u dyrektora na dywaniku. Stoimy jak dwie niegrzeczne dziewczynki i słuchamy. Jak Helga rano schodzi, to w salonie ma grać radio. Mamy nie rozmawiać przy Heldze po polsku itd. To była moja pierwsza wizyta na dywaniku. Dwanaście lat szkoły i nic, a tu dwa dni opieki i dywanik. Pan dyrektor niemal w moim wieku. Wykształcenie raczej niższe niż moje. Poczucie wyższości sięga zenitu. Przytakujemy grzecznie główkami. Skruszone. Chociaż bardziej chyba zaskoczone. Pan dyrektor wraca do domu. My zostajemy na cmentarzu, by ochłonąć, dojść do siebie, wyjść z szoku. Pochowałam przy okazji swoją dumę, dojrzałość, wiedzę, swoje wykształcenie i wracam jako mała, niegrzeczna, skruszona dziewczynka zająć się Helgą. Być może kiedyś tu wrócę. Odkopię to, co ważne, co moje. Tymczasem jestem maluczką perełką na salonach damy. Pchełka drepcze za mną. Trochę się śmiejemy, póki jeszcze można. Teraz już wiemy, że w domu jest to zabronione. Helga, słysząc śmiechy, snuje przypuszczenia, że to z niej się śmiejemy.


Więcej

Gdy zabrakło Pchełki, powoli zaczynałam zdawać sobie sprawę z powagi mojej pracy i odpowiedzialności, jaka na mnie ciąży. Problemem nie było przygotowanie posiłku, posprzątanie domu. Kłopot stanowiła podopieczna i jej choroba. Moja prawdziwa praca zaczynała się tuż po śniadaniu. Bywały nawet dni, gdy szaleństwo zaczynało się już przed pierwszym posiłkiem. Czasami seniorka schodziła i pytała, gdzie jest jej mąż. Jej mąż nie żył już od dziesięciu lat. Krótka odpowiedź: „Nie wiem” i prośba, by pomogła mi nakryć do stołu, najczęściej załatwiały sprawę. Chwilę panował spokój.


Więcej
Więcej cytatów z tej książki
REKLAMA

Zobacz także

Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy