„Piąta pora roku” przedstawia całkowicie nowy, naprawdę wspaniale dopracowany świat Bezruchu, w którym oprócz nam znanych pór roku, jest również ta dodatkowa, tytułowa piąta pora roku. Nie pojawia się ona co roku, lecz co pewien czas, a sygnałami sygnalizującymi, że nadchodzi są wybuchy wulkanów, jakieś drgania sejsmiczne – ogólnie jakaś katastrofa. W naszym normalnym, szarym życiu również zdarzają się klęski żywiołowe, prawda? Dlatego też by zapobiegać takim wypadkom w świecie wykreowanym przez N. K. Jemisin istnieją ludzie-nieludzie zwani górotworami, czyli pewnego rodzaju istoty, które mają odpowiednie moce, by kontrolować ziemię, skały, czy ruchy płyt tektonicznych.
Tak naprawdę cały zarys świata jest skomplikowany i w pewnym momencie nie wiedziałam do końca co czytam, czy rozumiem to dobrze, poprawnie. Nawet, gdy konkretne pojęcie zostało wyjaśnione to w mojej głowie nadal były niedopowiedzenia. Zastanawiałam się czy to ze mną jest coś nie tak, że nie rozumiem czy po prostu autorka chciała, by było z przytupem, ale przerosło ją opisywanie. Pomimo tego, że wielu kwestii do tej pory nie potrafię rozszyfrować, to jestem pod ogromnym wrażeniem stworzonego świata, jego dopracowania, szczegółów, wymyślenia czegoś od podstaw. To jest plus.
Przechodząc do fabuły to na początku poznajemy Essun, która wraca do domu i zastaje tam martwego syna. Co się okazuje? Mąż zamordował synka, porwał córkę i uciekł w niewiadomym kierunku. Fajnym pomysłem przy rozdziałach Essun jest zwracanie się per „ty”. Czytelnik staje się bohaterką, nie ma pierwszo- ani trzecioosobowej narracji, jest ona prowadzona w drugiej osobie, więc zdania zaczynają się od „wstajesz”, „myślisz”, „robisz”. Jest to innowacja, bo osobiście nie spotkałam się wcześniej z takim prowadzaniem akcji. Kolejnymi głównymi bohaterkami są kilkuletnia Damaya oraz Sjenit, kobieta górotwór podróżująca ze swym mistrzem. Te trzy kobiety coś łączy, pewna tajemnica. Jaka? Przekonajcie się sami. I o ile Essun jako główna bohaterka powinna mnie zaciekawić swą historią, swoim życiem, bardziej ciekawiły mnie jednak rozdziały poświęcone Sjenit i Damai. Bardziej skradły moje serce, choć całą historię uważam ze trochę chaotyczną i niezrozumiałą.
Podsumowując moje pierwsze spotkanie z N. K. Jemisin… nie było źle. Mam dylemat w związku z nią, bo była to fantastyka już dość wysokich lotów, przemyślana i plastyczna, ale brakowało mi w niej może trochę większego wprowadzenia. Za dużo nazw, za dużo nazwisk… panował zamęt, którego mój rozum nie ogarnął. Nie mogę całkowicie zjechać tej książki, bo autorka postarała się z fabułą i stworzeniem świata, podaniami czy legendami. Brakowało mi jeszcze choćby małej mapki, by lepiej sobie wyobrazić odległości pomiędzy wymienianymi miastami. Ogólnie myślę, że książka znajdzie się gdzieś pośrodku mojej klasyfikacji, bo nie jest ani dobra ani zła.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2016-11-23
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 440
Tytuł oryginału: Fifth Season
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Jakub Małecki
Dodał/a opinię:
Malinka94
,,Chodź, Miasto, Które Nigdy Nie Śpi. Pokażę ci, co kryje się w ciemnych rewirach, w które boją się zbłądzić nawet koszmary" Młody student wysiada z metra...
Księżyc wkrótce powróci. Czy przyniesie ze sobą zagładę? Essun przejęła moc Alabastra Dziesięciopierściennika. Dzięki niej zamierza odnaleźć...