Kolejny raz chciałabym powiedzieć coś odpowiedniego i poprawnego, ale jedyne, co przychodzi mi na myśl to... że Nesbo po prostu zgwałcił mój mózg tą książką. Myślałam, że już osiągnął szczyt swoich możliwości i pomysłów w poprzednich częściach, ale... teraz już rozumiem, dlaczego ta książka jest tak dobrze oceniana i odbierana przez czytelników (mimo, że zazwyczaj nie zwracam aż takiej uwagi na opinię innych osób). Po prostu majstersztyk! Jestem rozłożona na łopatki i nie znajduję w sobie siły, żeby wstać i zanegować jego geniusz i genialność. I nawet ze smutkiem przyznam, że nie mam się do czego doczepić... nawet wzrost Harry'ego w tej części się unormował i nie doczekałam się nowej zaskakująco (jak na moje standardy) wysokiej wartości.
Jak można w prosty sposób podsumować zachowanie Harry'ego w tej części? Jego nieustępliwość z małej kulki śniegowej zrobiła prawdziwą lawinę, która zalała całe Oslo i okolice. I już nie ma tutaj tylko tego przerażającego bałwana (ciekawe... nigdy ich nie lubiłam - podobnie jak niektórzy nie lubią clownów i teraz przynajmniej mam dobrą wymówkę, żeby wytłumaczyć komuś dlaczego!), teraz jest całe mnóstwo bałwanów, powstałych z zapomnianych i nierozwiązanych spraw.
To, w jaki sposób Nesbo połączył wszystkie wątki i postacie (Katrine, jej ojciec, Idar, ofiary Bałwana i ten głupi Mathias), przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Wiedziałam, że będzie plątanina faktów, fałszywe tropy, nowe poszlaki, kolejni podejrzani i że na sam koniec Harry jak zawsze wyskoczy z kosmicznym pomysłem na rozwiązanie sprawy, jednak ciągle nie potrafię zrozumieć, jak można podnieść poprzeczkę tak wysoko? Jak ja mam czytać inne kryminały, skoro tutaj czytelniczo sięgnęłam wręcz ideału? A najgorsze w tym wszystkim jest to, że zapewne czytając kolejne (i chyba niestety ostatnie) tomy o Harrym będę w podobnym stanie, bo znając moje szczęście, również i tam będę miała papkę zamiast mózgu. Powinnam poważnie zastanowić się, czy Nesbo aby na pewno nie pisze tych książek na jakimś wspomagaczu!
I dziękuję Stwórcy, że raczej nie mam zdolności do wyobrażania sobie twarzy głównych bohaterów (zazwyczaj to jakieś przebłyski ogólne - coś jak sny, gdzie mamy świadomość jakiejś sytuacji czy obecności innych, ale nie jesteśmy w stanie tego uchwycić), bo nie mam pojęcia jaki obraz Harry'ego pojawiłby się w mojej głowie po kolejnym genialnym i poniekąd prześmiewczym tekście Nesbo, który tutaj przybrał taką formę: "Borre spojrzał na zdjęcie jeszcze raz i pomyślał, że powinien był uważniej przyjrzeć się temu identyfikatorowi, bo facet bardziej niż na policjanta wyglądał na ćpuna z rodzaju tych wałęsających się po okolicy".
No i znalazła się kolejna cecha wspólna z Harrym (powinnam się bać?), po której czytaniu prawie płakałam ze śmiechu, bo tak idealnie oddaje moje podejście do ludzi i znajomości. Mianowicie: "Na razie Katrine mu sie podobała, ale oczywiście pozostawał otwarty i w każdej chwili mógł zmienić zdanie. Zawsze był skłonny dać ludziom kolejną szansę trafienia na czarną listę".
Informacje dodatkowe o Pierwszy śnieg:
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2010 (data przybliżona)
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
978-83-245-8926-5
Liczba stron: 427
Tytuł oryginału: Snomannen
Język oryginału: norweski
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Ilustracje:Mariusz Banachowicz
Dodał/a opinię:
Marta Olszewska
Tagi: bóg
Sprawdzam ceny dla ciebie ...