Poznałam już pióro Magdaleny Majcher, więc wiem, iż stać ją na dużo - więcej niż otrzymujemy w powieści "Port nad zatoką". Tym razem zabrakło jakiejś iskry. Tego wow, które nie pozwoliłoby mi się oderwać od czytania, chociaż i tak czytało mi się ją dobrze. Emocje niby są, ale nie udzieliły mi się zupełnie, a raczej powinny. Przecież nagła śmierć ukochanej osoby, rozpacz, odrzucenie przez własne dziecko, wywrócenie życia do góry nogami, by zacząć wszystko od nowa, to przeżycia bardzo emocjonalne. Wbrew okładce nie jest to także książka wakacyjna, pełna romantyzmu, zakończona happy endem.
Mimo wszystko nie czuję się całkowicie rozczarowana, ponieważ autorka ponownie (z czego jest znana), oparła fabułę na ważnych tematach społecznych, z którymi zapewne jakaś grupa odbiorców może się utożsamiać. Losy bohaterów mogą okazać się latarnią morską w czyimś sztormie, kotwicą ratującą od zatonięcia, bądź wiatrem w żagle. Podsumowując "Port nad zatoką" to po prostu jedna z wielu powieści obyczajowych o nieprzewidywalności życia, problemach oraz ludziach, którzy jak morze, czasem są łagodni i przyjaźni, a czasem burzliwi i zdradliwi.
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 2020-06-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 400
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
patrycjadyrda
Polscy policjanci Jacy są, kiedy zdejmują mundur, czego się boją, o czym rozmawiają po pracy i jaką cenę płacą za codzienną służbę oni i ich rodziny...
Wielka miłość, wspaniały ślub, narodziny córki - nic nie zapowiadało nadchodzącej tragedii. Ania miała wszystko to, o czym marzyła i do czego dążyła...