ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗥𝘂𝗺𝗼𝗿 𝗶 𝗭𝗴𝗼𝗻
Z ogromną przyjemnością sięgnęłam po kolejną książkę Roberta Małeckiego, bo wiedziałam, że czeka mnie uczta literacka na najwyższym poziomie. Umiejętność budowania napięcia, kreowania niejednoznacznych postaci i prowadzenia wielowarstwowej fabuły niezmiennie budzi mój podziw dla autora. 𝑅𝑢𝑚𝑜𝑟 nie jest wyjątkiem — to kolejny dowód na to, że Robert Małecki doskonale wie, jak opowiadać historie, które nie tylko intrygują, ale też zostają z czytelnikiem na długo po odłożeniu książki. Już od pierwszych stron czuć, że to coś więcej niż klasyczny kryminał — to opowieść o tajemnicach, które przez lata skrywał kurz milczenia.
𝑅𝑢𝑚𝑜𝑟 reklamowany jest jako książka inna niż dotychczasowe kryminały i powieści Roberta Małeckiego. Dla tych, którzy uważnie śledzą twórczość autora – jak ja – 𝑅𝑢𝑚𝑜𝑟, może przywołać skojarzenia z początkiem jego pisarskiej kariery i debiutancką serią o Marku Benerze. W takim przypadku ta historia nie będzie dla nikogo zaskoczeniem. Choć główny bohater powieści, Andrzej Rumowski, nie jest błyskotliwym dziennikarzem śledczym jak Marek, to podobnie jak on zostaje wplątany w ciąg wydarzeń, w które wcale nie chciał się angażować. Różnica polega na tym, że Benerowi powierzano śledztwa, a przy okazji prowadził on prywatne poszukiwania zaginionej przed laty żony, natomiast Rumowski musi działać na własną rękę – odkryć prawdę, ukrywając się jednocześnie przed wymiarem sprawiedliwości. Jeśli nie zdąży rozwiązać tej zagadki, może trafić do więzienia… lub ponieść śmierć z rąk mściwego ojca ofiary sprzed lat.
Zarówno seria o Marku Benerze, jak i najnowszy 𝑅𝑢𝑚𝑜𝑟 wyraźnie wyróżniają się na tle pozostałych książek Roberta Małeckiego – przede wszystkim tym, że są znacznie bliższe gatunkowi powieści sensacyjnej. Charakteryzuje je szybsze tempo akcji, liczne zwroty, umiejętnie budowane napięcie oraz silne, osobiste zaangażowanie bohatera. Całość osnuta jest atmosferą nieustannego zagrożenia – to elementy typowe raczej dla thrillera niż klasycznego kryminału psychologicznego, z którego autor jest najbardziej znany. W porównaniu z takimi tytułami jak 𝘉𝘦𝘳𝘯𝘢𝘳𝘥 𝘎𝘳𝘰𝘴𝘴 czy 𝘞𝘪𝘢𝘵𝘳𝘰ł𝘰𝘮𝘺, które koncentrują się na warstwie obyczajowej, psychologicznej i społecznej, 𝑅𝑢𝑚𝑜𝑟 oraz historia Benera dostarczają znacznie większej dawki adrenaliny, mocniej akcentując dynamiczną akcję i zagadkę rozwiązywaną w czasie rzeczywistym.
(...) 𝑘𝑎ż𝑑𝑎 𝑧𝑚𝑜𝑤𝑎 𝑚𝑖𝑙𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎 𝑚𝑎 𝑠𝑤𝑜𝑗ą 𝑑𝑎𝑡ę 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑑𝑎𝑡𝑛𝑜ś𝑐𝑖.
Andrzej Rumowski, od roku wdowiec, prowadzi całkiem dobrze prosperujący biznes – zajmuje się komisową sprzedażą kamperów oraz ich naprawą. Pewnego dnia na działce sąsiadującej z jego, niegdyś należącej do teścia, policja odkrywa ludzkie szczątki. Miejsce ich pochówku wskazał anonimowy informator. Rumowski jest tą sytuacją wyraźnie wyprowadzony z równowagi, a jeszcze większy niepokój budzi w nim wizyta funkcjonariuszy. Można podejrzewać, że coś wie, jednak nie zamierza zdradzać żadnych szczegółów – gra zaskoczonego.
Sprawę zwłok odkrytych na dawnym poligonie rozdmuchał słynny podkaster Marcin Zgonowicz – niegdyś bliski przyjaciel Andrzeja. Rumowski boleśnie przekonał się, ile ta przyjaźń naprawdę znaczyła dla Zgonowicza, kiedy ten nie wywiązał się z obietnicy nagłośnienia zbiórki na leczenie ciężko chorej na raka żony Andrzeja, Ilony. Zamiast tego, „na otarcie łez”, przelał na konto zbiórki zaledwie trzysta złotych. Andrzej zdawał sobie sprawę, że ich relacja już dawno przestała być czymś żywym, opierała się jedynie na przeszłych wspomnieniach – Zgonowicz nie podjął żadnych starań, by ją ożywić.
Marcin Zgonowicz, niegdyś gwiazda telewizji, stał się bohaterem tabloidów i skandalu po tym, jak porzucił żonę dla znacznie młodszej kobiety. O całej sprawie Andrzej dowiedział się przypadkiem – od córki Marcina. Telewizja nie zamierzała tolerować takiego zachowania w swoich szeregach i bez skrupułów zakończyła z nim współpracę. By nie zniknąć w czeluściach zapomnienia, Zgonowicz założył kanał na YouTubie pod nazwą „Sigma”. Rumowski podejrzewał nawet, że cały skandal mógł być starannie zaplanowaną ustawką, mającą na celu wypromowanie nowego projektu. Andrzej był przekonany, że to właśnie dawny przyjaciel wskazał policji miejsce, gdzie powinni kopać. W jego oczach Zgonowicz to przykład zdeprawowanej gwiazdy, chcącej za wszelką cenę znów zabłysnąć – nawet kosztem tragicznej przeszłości. Tworząc kryminalny podcast, manipulował faktami i podsycał ciekawość słuchaczy, nie bacząc na konsekwencje. Po latach Marcin jawił się Rumowskiemu jako zachłanny idiota, człowiek pozbawiony skrupułów i moralnego kręgosłupa, który próbował zyskać rozgłos, bezczeszcząc dobre imię jego zmarłej żony.
Rumowski nie mógł przestać przeklinać Zgonowicza, dnia, w którym go poznał, i tej przeklętej nocy w lesie, która przewróciła jego życie do góry nogami. Myślał, że byli najlepszymi przyjaciółmi, że łączyła ich prawdziwa więź, ale jak się okazało, to była tylko iluzja — kłamstwo, które zniszczyło wszystko, w co wierzył.
Zgonowicz rozpoczął grę o wszystko, ale Rumowski nie zamierzał być biernym uczestnikiem tej rozgrywki. Nie wiedział, kiedy jego życie się skończy – i czy zdąży zobaczyć tyle samo wschodów, co zachodów słońca. Andrzej wie, że właśnie rozpoczęło się na niego polowanie – nie tylko ze strony policji, ale również kogoś, kto kieruje się zasadą „oko za oko, ząb za ząb”. Nieszczęsny podkast uruchomił reakcję łańcuchową, której nie dało się już zatrzymać. Wszystko zaczęło się walić jak kostki domina. A on… nie ma już gdzie się schować. Nie ma komu zaufać. I nie ma czasu, by żałować.
Całą prawdę Rumowski wyjawił tylko Ilonie, a ona zabrała tę tajemnicę ze sobą do grobu. Wciąż pozostał lojalny wobec dawnego przyjaciela, choć ich relacja już dawno się skończyła, a Zgonowicz o lojalności nawet nie pomyślał. W swoim podkaście ujawniał prawdę stopniowo, jakby układał puzzle. Rumowski nie miał już wątpliwości, że wkrótce Zgonowicz opowie wszystko swoim słuchaczom. Nie potrafił jednak pogodzić się z tym, że całą winą za to, co się wydarzyło, obarczał jego zmarłą żonę oraz teścia — człowieka dotkniętego chorobą Alzheimera, który nie był w stanie się obronić.
Amanda Wajnert, doświadczona policjantka, raz jest przekonana o winie Rumowskiego, innym razem znów zaczyna wątpić. Chce go dopaść — tylko wtedy, jak wierzy, pozna prawdę. Rumowski doskonale wie, że znajduje się na celowniku zarówno policji, jak i bezwzględnego człowieka, który wiele lat temu stracił syna i teraz pragnie zemsty. Coraz częściej zaczyna myśleć, że może lepiej byłoby dać się zamknąć i zaznać wreszcie ulgi… albo po prostu pozwolić się zabić. Nie miał już nic do stracenia. Czym bowiem było jego życie? Nie miał nikogo oprócz Ilony i jej chorego ojca, który traktował go jak syna. Żona odeszła, a teść znikał na raty, zagubiony we mgle choroby, nieświadomy tego, co się z nim dzieje. Rumor pogrążał się w coraz głębszej samotności.
Zgonowicz sprytnie prowadzi swoje podkasty i choć być może udało mu się nabrać swoich słuchaczy, nie tak łatwo było oszukać Amandę Wajnert. Doszukała się w jego opowieściach zbyt wielu szczegółów, które mógł znać tylko ktoś, kto od początku znał prawdę. Wyczuwała w tym wszystkim fałszywą nutę. Zgonowicz, kierując się pragnieniem sławy i chęcią bycia na świeczniku, uruchomił lawinę wydarzeń, która zebrała krwawe żniwa.
Robert Małecki zręcznie wprowadzał zwroty akcji, które wywracały dotychczasową perspektywę i zmieniały bieg wydarzeń. Zaskakujące momenty i nieoczekiwane odsłony bohaterów powodowały, że nie mogłam oderwać się od książki. Każdy nowy wątek prowadził do jeszcze większej zagadki, a finalne rozwiązanie, choć mroczne, jest satysfakcjonujące w swojej spójności i logice. Zakończenie, które nie pozostawia miejsca na happy end, zostawiło mnie z wątpliwościami co do ceny, jaką trzeba zapłacić za własne decyzje i manipulacje innych. To zakończenie, które wstrząsa, ale jednocześnie stanowi mocny punkt całej historii.
Jak już wspomniałam na początku, 𝑅𝑢𝑚𝑜𝑟 przypomina mi słynną sensacyjną serię Roberta Małeckiego z Markiem Benerem w roli głównej — głównie przez dynamiczną fabułę i nagłe zwroty akcji. Oczywiście wprawny czytelnik dostrzeże różnice, bo od premiery debiutu autora minęło już dziewięć lat. Co więc ewoluowało w twórczości Roberta Małeckiego? Przede wszystkim język — dziś jest znacznie bardziej subtelny, dojrzalszy, zupełnie inny niż ten, którym posługiwał się w serii z Benerem. Robert Małecki udowadnia, że by napisać świetną powieść sensacyjną, nie trzeba sięgać po wulgaryzmy czy epatować przemocą. Zamiast tego, autor koncentruje się na bohaterach, co wychodzi mu znakomicie — zwłaszcza w przypadku Andrzeja Rumowskiego, mężczyzny, o którym niewiele wiadomo, ponieważ on sam wciąż nie ma pewności, kim tak naprawdę jest. Jego dzieciństwo to pasmo udręki, wspomnień, których nie potrafi się pozbyć. Symbolicznie „narodził się” na nowo w starym śpiworze, na wycieraczce w bidulu, gdzie przespał noc, tuląc do siebie wysłużonego misia bez jednego oka. Datę urodzenia i wiek ustalono na podstawie badań lekarskich. Imię i nazwisko również nadano mu odgórnie. Od momentu wejścia w dorosłość Rumowski dźwigał ciężar traumy, którą zawdzięcza… Zgonowiczowi. To wydarzenie naznaczyło go na całe lata. Kolejną zaletą powieści jest pędząca akcja — dynamiczna, ale jednocześnie spójna i przemyślana. Wszystko tu idealnie współgra — zarówno tempo, jak i psychologia postaci.
Robert Małecki doskonale balansuje pomiędzy dynamiczną akcją a subtelnym budowaniem napięcia. Pokazał, że jest mistrzem narracji, w umiejętny sposób prowadził mnie przez kręte ścieżki swojej historii, z każdą stroną coraz bardziej zagmatwanej i nieprzewidywalnej. Tempo akcji było perfekcyjnie wyważone — autor dawał mi czas na zanurzenie się w psychologię postaci, ale jednocześnie nie pozwalał na chwilę wytchnienia.
Robert Małecki mistrzowsko połączył elementy kryminału, sensacji i thrillera, tworząc powieść, która nie tylko mnie pochłonęła, ale także skłoniła do głębokiej refleksji nad współczesnym światem. 𝑅𝑢𝑚𝑜𝑟 to wciągająca historia, która pokazała, jak media, plotki i manipulacje potrafią kształtować nasze postrzeganie rzeczywistości. Autor z niezwykłą precyzją prowadził akcję, angażując mnie w ciąg nieprzewidywalnych wydarzeń, które zmuszały mnie do zadania sobie pytania o granice prawdy i moralności. To książka, która nie dawała chwili wytchnienia, skłaniając mnie do rozważań nad tym, jak łatwo można stać się ofiarą własnych wyborów i wpływów innych.
𝑃𝑜 𝑐𝑜 𝑤 𝑝𝑜𝑙𝑖𝑡𝑦𝑐𝑒 𝑤𝑦𝑚𝑦ś𝑙𝑎 𝑠𝑖ę 𝑎𝑓𝑒𝑟𝑦, ż𝑒𝑏𝑦 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑘𝑟𝑦ć 𝑖𝑛𝑛𝑒.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2025-04-09
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 200
Dodał/a opinię:
Halina Więcek
Pewne poszlaki widzą tylko ci, którzy stracili ukochanych Mąż i ojciec, Michał Arłak, brutalnie zamordowawszy żonę i córkę, wiesza się w przydomowej...
Nic tak nie łamie życia jak dążenie do prawdy. Pierwszy tom nowej serii kryminalnej Roberta Małeckiego. Zbrodnia doskonała nie istnieje. Przestępcę...