To były czasy...
Mówcie, co chcecie, ale mimo, iż Edward koło Draculi nawet nie siedział, stał się częścią popkuktury, której echo ponownie rozniesie się w niektórych domach. Panie i Panowie, jesteście gotowi na "Słońce w mroku"?
Poczułam się, jakbym była nieśmiertelna. Poważnie. Przykładowo, scena, którą można opisać trzema słowami, została rozciągnięta na stronę, a czasem i kilka stron. Edward, to obserwator, który nie szczędzi szczegółów. Masy szczegółów. Szczegółów szczegółów.
Nie ukrywam, że nastawiałam się na coś zupełnie innego. Wiedziałam, że w "Słońcu w mroku" spojrzymy na wydarzenia z pierwszego tomu, jego oczami. Chciałam więc więcej dowiedzieć się o nim i o jego bliskich. I co? I nico. Chcieć to ja sobie mogłam. Owszem, pojawiają się wzmianki z jego wcześniejszego życia, o których nie miałam pojęcia. Ale było ich tak mało, że zatonęły w gąszczu jego przemyśleń, które były dość nużące.
Jego zachowanie doprowadzało mnie czasem do szału. I zastanawiam się czy umknęły mi jego pewne niepokojące zachowania, gdy czytałam sagę jako nastolatka? Czy może jako dorosła czytelniczka nie patrzę już na świat przez różowe okulary?
Moja sentymentalna część cieszy się, że to przeczytałam. Ta bardziej praktyczna się wynudziła.
annrecenzuje
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2020-11-04
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 572
Tytuł oryginału: Midnight Sun
Język oryginału: angielski
Dodał/a opinię:
annrecenzuje
STEPHENIE MEYER, jedna z najciekawszych pisarek ostatnich lat, autorka megabestsellerowego cyklu Zmierzch, który ma miliony fanów na całym...
Wspaniałe encyklopedyczne wydanie w twardej oprawie, które pozwoli czytelnikom powieści Stephenie Meyer jeszcze głębiej poznać niezapomniany świat ZMIERZCHU...