"Świadek śmierci nad Śniardwami" to czwarta już część z serii "Kryminał z Pazurem" Marty Matyszczak. I chociaż warto czytać serię zgodnie z kolejnością, to właściwie każda część ma swoją odrębną fabułę, w której autorka wspomina najważniejsze fakty z poprzednich tytułów, więc można również czytać każdy tom niezależnie od znajomości poprzedniego.
Bez dwóch zdań najważniejszą postacią w tym cyklu jest oczywiście kot. A właściwie to kotka, o imieniu nieco dziwnym, bo brzmiącym bardziej po męsku, lecz czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Burbur uwielbia pisać, swoje pamiętniki i różne przemyślenia skrobie gdzie się da i na czym się tylko da. I chociaż stara się jak może, to zawsze jej pani (lub służąca) znajduje zapiski i niszczy. Dlatego Burburka (nie mylić z Barbórką) ciągle musi pisać w ukryciu...
"Moje cenne kaligrafy nie są dla byle kogo. Kiedyś je wydam w twardej oprawie i z barwionymi brzegami. To dopiero będzie bestseller. Remigiuszu Mrozie, drżyj!"
Tuż przed andrzejkami udało się Rozalii zarezerwować dwa miejsca w pensjonacie w Trzonkach. Planowała wraz z mężem i tak udać się w tamtą okolicę, więc przy okazji tej imprezy być może uda im się również pozałatwiać swoje sprawy. Nastoletnich bliźniaczek nie zabierają, poradzą sobie na miejscu, w Mikołajkach. Tym bardziej, że wścibska sąsiadka będzie miała na nie oko. Ze sobą zabierają w podróż kotkę Burbur i jej syna Pedra, którzy nie są zbytnio zadowoleni z tego. Rozalia i Paweł Ginterowie byli do pewnego momentu zgranym
małżeństwem. Rozalia ma dobrze prosperującą klinikę weterynaryjną w Mikołajkach, Paweł jest policjantem. Łączy ich wiele sprzeczności. Paweł jest bałaganiarzem, zaś jego żona wręcz perfekcyjną panią domu. Potrafią jednak dojść do pewnych kompromisów. Gdy jednak dochodzi do zdrady, to już zupełnie inna para kaloszy...
Jednak i Paweł i Rozalia chcą za wszelką cenę odkryć prawdę dotyczącą wypadku ich syna. Hubert w czasie szkwału wypadł z żaglówki, lecz okazuje się, że nie był to wypadek.
Tropy prywatnego śledztwa Ginterów prowadzą właśnie w okolice Trzonków nad jeziorem Śniardwy.
W pensjonacie, który był kiedyś dworcem kolejowym, małżeństwo Ginterów spotyka chorzowskiego detektywa Solańskiego z Różą i Guciem. To dopiero niespodzianka! Oczywiście dla nas, bo oni się przecież nie znają. Burburce nie podoba się to, że jakieś psy się tu znajdują a Gucio myśli całkiem podobnie o kotach...
"Aż mnie zatrzęsło ze złości, gdy wreszcie do mnie dotarło, że Rozalia uznała, iż dworzec kolejowy (były czy obecny - jeden czort - będzie stosownym miejscem do nocowania dla mnie. Czy ja komu wyglądam na jakiego menela, żeby spać na dworcu?"
Zawsze tak się składa, że gdziekolwiek pojawią się Szymon z Różą i Guciem, to musi być i zbrodnia... Tym razem też się nie obędzie bez tego. Już w trakcie zabawy andrzejkowej zostanie popełnione morderstwo... A w okolicy hotelu Wiatrak, który przypomina dom Muminków, kręcą się trzy czarne kotki...
Czy pies z kotem (kotką) dojdą do porozumienia? Czy detektyw będzie współpracował z policjantem w czasie imprezy andrzejkowej?
Narracja prowadzona jest dwutorowo, obecnie jak również w czasie II wojny światowej i tuż po niej. Dzięki temu poznajemy tajemnice sprzed lat, które mają wpływ na bieżące wydarzenia.
Teraz z niecierpliwością czekam na część kolejną, mam nadzieję, że nie trzeba będzie długo czekać.
Ja jestem wierną czytelniczką Marty Matyszczak. Otrzymałam kiedyś w prezencie gwiazdkowym kilka części "Kryminału pod psem" i tak się to zaczęło...
Jeśli lubicie zwierzęta, dobry humor i lekką kryminalną zagadkę powiązaną z przeszłością, to lektura tej książki jest dla Was.
Polecam.
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2025-07-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 288
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Myszka77
Róża i Szymon Solańscy jadą w podróż poślubną do Sopotu. Jednak zamiast cieszyć się urokami kurortu, trafiają w sam środek afery kryminalnej. Ktoś zamordował...
W Tałtach, małej mazurskiej wiosce, w willi znanego piosenkarza pięciu starych przyjaciół świętuje Nowy Rok. Niestety, jeden z nich nie doczeka pokazu...
Cień postaci padał na plakat zapowiadający imprezę andrzejkową w pensjonacie w Trzonkach. Do samej imprezy nie dotrwał - jego żałosna połówka zwisała z przybitej do drzewa tablicy ogłoszeń, podrywana podmuchami listopadowego wiatru.
Więcej