Jestem kobietą. Jak każda kobieta uwielbiam sukienki. Tak powinien brzmieć wstęp do recenzji książki Agaty Kołakowskiej "Szczęście na miarę". Jednak niestety muszę napisać, że w mojej szafie sukienek jest naprawdę mało. Można je policzyć na palcach u ręki. Niestety. Na co dzień ulubionym strojem są dżinsy, wygodna bluzka i sportowe buty. Nie byłby z tego zadowolony Leonard Kittay.
Kim jest wspomniany przeze mnie mężczyzna? To główny bohater powieści.
Pan Leonard jest właścicielem zakładu krawieckiego w starej kamienicy. Szyje tylko sukienki. Są to doskonałe, spersonalizowane, idealnie dobrane dzieła sztuki, uszyte z najlepszych jakościowo materiałów, wykończone odpowiednimi nićmi, stworzone z największą starannością. Kobiety, zakładając te sukienki, czują się spełnione, atrakcyjne, wyjątkowe. Te sukienki, za sprawą jednej magicznej rzeczy, spełniają ich najskrytsze marzenia. Przynajmniej do czasu...
Pana Kittaya poznajemy w momencie, gdy właśnie żegna się ze swoją wieloletnią pomocą, bardzo zdolną krawcową, Mirellą. Niestety rynek się zmienił, większość kobiet zmieniła sposób ubierania, sieciówki dosłownie zabijają takie małe zakłady rzemieślnicze. Do tego nasz bohater jest daleki od nowinek rynkowych, reklama to dla niego coś złego, nieodpowiedniego dla tego typu dzieł sztuki, bo tak trzeba napisać o tych kreacjach. Mirella zatrudnia się w sklepie z garniturami, Leonard zostaje sam w swoim zakładzie i żadne z nich nie jest szczęśliwe.
To dopiero początek fantastycznej historii. Historii niespełnionej miłości, przyjaźni, czekania, pragnień, nadziei.
Historia ta pokazuje nam, że wypowiadając życzenie, musimy się mocno zastanowić, czy tego właśnie chcemy, czy tego faktycznie pragniemy, bo co, jeśli ono zacznie się spełniać?
Agata Kołakowska przedstawiła nam doskonałą historię, w którą wplotła mnóstwo mądrości życiowych. Ilość wątków, bohaterów jest idealna. Magia i piękny język, jakim napisana jest książka sprawiły, że wyobraziłam sobie siebie w zakładzie pana Kittaya, przymierzającą piękną, stworzoną tylko dla mnie sukienkę, która pokazuje to, co ma pokazać, zakrywa to, co ma zakrywać. Poczułam jej miękkość, zobaczyłam jej kolor. Czy spełni moje marzenie? Myślę, że jeśli jej pomogę, to oczywiście, że tak. Bo marzenia się spełniają, tylko czasem trzeba im pomóc, nie liczyć na cud.
Polecam serdecznie tą książkę. Czyta się ją szybko i z uśmiechem na twarzy. Doskonała na zimowy wieczór, z kubkiem herbaty i przy ulubionej muzyce.
Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i Ska za możliwość przeczytania książki.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2021-01-26
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 408
Dodał/a opinię:
Edyta Kyzioł
Wtedy uważał, że prawda sama się obroni. Ale prawda, wbrew temu, co się o niej mówi, jest cicha i nigdy nie wyrywa się do oświadczeń. Nie krzyczy: "To ja! To ja!". Tylko czeka. I przez to wiele psuje.
Opowieść o odważnej kobiecie, która postanowiła dać sobie jeszcze jedną szansę.Justyna zaczyna wszystko od nowa. W starym życiu była porzuconą córką...
Państwo Szulc wiodą spokojne życie. Łucja jest okulistką. Andrzej prowadzi rodzinną aptekę żony. Ona - wychuchana przez rodziców jedynaczka, on...
Zbyt często zapewniamy o uczuciach, które w nas nie wybrzmiewają. Za mało jednak mówimy o tych, które tkwią w nas od lat...
Więcej