Młodość równa się marzenia. Mając naście lat, wielu z nas uważa, że kiedyś podbije cały świat. Znajdzie rewelacyjną pracę, wybuduję ogromny dom i w spokoju oraz dostatku dożyje starości. To są cele naturalne, egzystencjalne i pełne nadziei. Jest również część ludzi posiadająca marzenia irracjonalne, dla których będą musieli poświęcić wiele, a czasem nawet wszystko. Po trupach do celu? Nie zawsze się sprawdza, często przynosi skutek odwrotny od zamierzonego.
I tak właśnie przenosimy się do świata stworzonego przez Łukasza Orbitowskiego. ‘Szczęśliwa Ziemia’ pozwala nam wkroczyć do miejscowości Rykusmyku, położonej w okolicy Legnicy. Zaczynamy patrzeć na rzeczywistość oczami Sikorka, DJ Krzywdy, Trombka, Blekota i Sedesa. Młodzi, gniewni, zdolni, nie zbyt dojrzali, po części naiwni. Łączy ich przyjaźń, będąca filarem ich marzeń. Nierozłączni? Jeszcze nie wiedzą, że ciekawość, która prowadzi ich w stronę opuszczonego zamku, na zawsze zmieni ich podejście do życia, a przede wszystkim do ich samych.
Łukasz Orbitowski stworzył powieść odzwierciedlającą zarówno życie młodzieńcze zmieniające się z upływem lat w dojrzałe, pełne odpowiedzialności egzystowanie. Polska rzeczywistość z czasów PRL-u idealnie wprowadza klimat tamtych lat, a czytelnicy, którzy wychowywali się w przedziale lat 70-90 będą mieli możliwości porównywania swoich wspomnień, ze wspomnieniami bohaterów. Oczywiście muszę napomknąć, że czeka nas wycieczka po Warszawie, Krakowie a nawet Kopenhadze. Akcja dynamiczna z wieloma zawiłościami.
Jeśli chodzi o bohaterów, jestem jak najbardziej pozytywnie zaskoczona. Szara polska rzeczywistość kształtuje ich charaktery, dzięki temu zostają głęboko w pamięci czytelnika. Co przyniosło im życie? Kim są teraz ? Te pytania pozostawię bez odpowiedzi. Jakie odczucia mi towarzyszyły w trakcie czytania? Do szpiku kości odczuwałam rzeczywistość bohaterów. Szara, pusta, bez perspektyw, momentami, aż za bardzo przypominająca naszą codzienność. W dzisiejszych czasach bardzo ciężko żyć marzeniami. Realne myślenie pozwala na osiągniecie jakiegokolwiek sukcesu. Żyjący marzeniami, bujający w obłokach są zepchnięci na margines. Życie równa się walka, naturalistyczna walka, bez różowych okularów.
Co zawdzięczam Orbitowskiemu? Przede wszystkim magiczny, a zarazem przenikliwie prawdziwy obraz życia zarówno naiwnie młodzieńczego, jak z upływem lat dojrzałego. Powieść to twór wyjątkowy, zaszczepiający w czytelniku niepokój, grozę, realizm oraz troski i pragnienia.
Pamiętajcie, że czasem marzeń nie warto wypowiadać na głos.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2013-10-23
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 384
Dodał/a opinię:
kjakksiazka
Piewca tematyki osiedlowej powraca do korzeni. Tym razem w blokach nie zagnieździły się diabły ani duchy, a drugie osiedle. Urzeczeni mieszkańcy porzucają...
Miasto. Zniszczone, obdrapane i brudne kamienice. Zmęczeni ludzie w ubłoconych, wiecznie spóźnionych i zatłoczonych autobusach. Przygnębienie i pustka...