Ostatnie słowa
Miles jest outsiderem. Dzisiaj to bardzo popularne słowo i każdy chciałby widzieć siebie jako społecznego buntownika, odludka a nawet artystę chodzącego własnymi ścieżkami. Każdy z nas ma również chęć, żeby zmienić diametralnie swoje życie, bo uważa je za zbyt nudne. Dlatego zmienia szkołę, rzuca pracę, wybiera się samotnie w podróż, albo też, co ma miejsce najczęściej, nie robi nic. Trwa w swoim nudnym życiu i żyje wciąż niespełnionymi marzeniami.
Nasz główny bohater okazał się być bardziej odważny niż większość z nas. Wybrał się na poszukiwanie “Wielkiego Być Może”*, co diametralnie zmieniło jego życie. Chłopak, który większość swoich 16 lat na tym padole spędził w samotności, doprowadzając swoich rodziców do zmartwień, podjął naukę w szkole z internatem w Alabamie, gdzie zdobył przyjaciół, po raz pierwszy się zakochał i przeżył pierwszą tragedię w swoim życiu.
Nie jest to jednak książka, która ma zniechęcić czytelnika do podejmowania spontanicznych decyzji, czy ryzyka w ogóle. Uczy, że wszystko w życiu ma swój skutek i cel, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć i za które nie jesteśmy odpowiedzialni. Wydaje mi się, że w pewnym sensie ta historia mogłaby pomóc niejednej osobie, która pielęgnuje w sobie żal do własnej osoby, chroniąc ją przed powolną destrukcją. Alaska, która mimo nawiązania do niej w tytule powieści, może zostać uznana za postać drugoplanową, chciała zniszczyć samą siebie właśnie z powodu żalu. Nie zrobiła czegoś, co jej zdaniem powinna zrobić. To zaważyło na jej życiu wprawiając ją w nałóg nikotynowy, czy alkoholowy, aż w końcu wyrzuty sumienia ją zniszczyły. Dlatego przesłaniem tej książki jest, żebyśmy nie byli jak Alaska.
Osobiście nie porównywałabym “Szukając Alaski” do “Buszującego w zbożu”, jak próbuje nam wmówić tył książki, jest to w dalszym ciągu literatura głównie młodzieżowa, chociaż poruszająca kwestie, które trapią ludzi w różnym wieku. Przede wszystkim bohaterami są nastolatkowie, których perypetie mogą być dla starszego czytelnika jedynie przypomnieniem czasów młodzieńczych, na które patrzy się z przymróżeniem oka a nawet nutką melancholii. Najbardziej w książkach Greena podoba mi się jednak to, że jak przystało na oczytanego człowieka, uwielbia wplatać w swoje opowieści pewne fobie, czy oryginalne zainteresowania. W tym wypadku jest to pamięć do ostatnich słów znanych osób (przede wszystkim prezydentów i dyktatorów), czy uczenie się na pamięć nazw państw, stolic, czy liczby ludności. Jego bohaterowie wyróżniają się również poczuciem humoru, nawet w sytuacjach kryzysowych, co sprawia, że po lekturze nie znajdujesz się w kompletnej rozsypce, a zakończenia pozostawiają pewną naukę, a może nawet odrobinę nadziei (?).
*“Udaję się na poszukiwanie Wielkiego Być Może” - prawdopodobnie są to ostatnie słowa François Rabelais przed śmiercią. [patrz: https://pl.wikiquote.org/wiki/Fran%C3%A7ois_Rabelais].
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 2013-10-09
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 320
Dodał/a opinię:
Anna_Valerious
Antropocen jest epoką geologiczną, w której obecnie żyjemy i w której wywieramy tak przemożny wpływ na naszą planetę. Ta książka to zbiór wyjątkowych opowieści...
Miliony sprzedanych egzemplarzy, adaptacja filmowa, nagrody i rzesze wiernych fanów - popularność Johna Greena już dawno wyszła poza USA i stale rośnie...