No i stało się. Niniejszym Piotr Borlik dołączył u mnie do grona ulubionych pisarzy. Książka ta jest pierwszą tego autora która wpadła mi w ręce, ale na pewno nie ostatnią. Zachwyciło mnie tu wszystko. Styl, język jakim posługuje się autor, przedstawiona historia, a przede wszystkim świetnie wykreowane postacie.
Głównym bohaterem jest prywatny detektyw Hubert Czarny. Zostaje on zaproszony przez bogatą i wpływową rodzinę Potockich do ich rezydencji na Wzgórzu Trzech Dębów. Zadaniem Huberta jest rozwiązanie zagadki morderstwa Marka Potockiego. Zaproszenie przyszło od seniora rodu, Alfreda ale wydaje się że nikt, łącznie z nim samym, nie jest zainteresowany odnalezieniem mordercy. Nie dziwne więc, że Hubert napotyka same przeszkody. Nikt nie chce z nim współpracować, nikt nie chce udzielić mu żadnych informacji, wydaje się że każdemu zależało na śmierci Marka i nikt nie przeżywa żałoby. Rodzina Potockich jest typem wielopokoleniowej rodziny o patriarchalnych tradycjach, gdzie rolą kobiety jest wydanie potomków i piękny wygląd. Do tego z rodziną i Jej siedzibą związana jest legenda. Rezydencja postawiona jest na wzgórzu, na którym rosną wyłącznie trzy wiekowe dęby i żadne inne drzewo nie jest w stanie się zakorzenić. W dodatku tylko najstarszy syn jest w stanie spłodzić męskich potomków i zawsze jest ich trzech. Intryga zagęszcza się ze strony na stronę i do końca zastanawiamy się co tak naprawdę dzieje się w rodzinie Potockich.
Już widzę że Hubert Czarny będzie jednym z moich ulubionych bohaterów, których losy będę śledzić na bieżąco. No i koniecznie muszę sięgnąć po wcześniejsze książki Pana Piotra.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2021-08-03
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 456
Dodał/a opinię:
Ksiazkolandia
Gdy Tomasz Jasiński znajduje odręczny rysunek labiryntu wsunięty za wycieraczkę samochodu, przeczuwa najgorsze. Nie może odmówić zaproszenia do rozwiązania...
Obietnice zobowiązują. Nawet te niewinne mogą stać się narzędziem manipulacji i pchnąć nas do czynów, o jakie nigdy byśmy się nie podejrzewali. Była...