"Taka tragedia w Tałtach" to druga już historia kryminalna z rodziną Ginterów i kotką o męsko brzmiącym imieniu - Burbur oraz ich znajomymi. Dość dobra kontynuacja, lecz przybywa zagadek, te z pierwszej części przeplatają się z nowymi. A dzieje się bardzo dużo.
Wczesną wiosną w trakcie prac budowlanych w Tałtach zostaje wykopane ciało mężczyzny. Okazuje się, że to deweloper budujący luksusowe osiedle, którego nikt nie widział od Sylwestra. A spędzał go w gronie starych znajomych ze Śląska właśnie w Tałtach, w willi obok której znaleziono jego zwłoki...
Policja musi ściągnąć na Mazury znanego piosenkarza, do niego należy dom a właściciel przebywa tu tylko latem lub okazyjnie w weekendy. Zaczyna się żmudne śledztwo. W trakcie dochodzenia okazuje się, że niemal wszyscy znajomi nieboszczyka mieli i motyw i okazję aby go zlikwidować.
Bardzo dobra i przemyślana zagadka kryminalna, super dialogi poczucie humoru autorki oraz nowe pamiętniki kotki to atuty tej książki. Przez długi czas uśmiech nie schodził mi z ust. A nawet wybuchałam głośnym śmiechem.
Chociaż Rozalia Ginter nie ma zbyt dużo powodów do śmiechu, ma na głowie problem z ubiegłego roku, nowe kłopoty z mężem oraz słowne utarczki z bliźniaczkami, które są coraz bardziej niesforne i kłótliwe. Na dodatek brak poprawy zdrowia syna i do tego żadnych perspektyw w tej kwestii. Na dodatek to nie koniec jej problemów, jakby starych było zbyt mało - pojawiają się nowe. Ktoś poznał jej sekret i próbuje ją szantażować.
Śledztwo w sprawie śmierci teściowej Rozalii prowadzą nowi śledczy z Mrągowa i dokonują bardzo rewelacyjnego odkrycia.
"Rozalia spoglądała przez okno, ale nie rejestrowała widoków."
Kotce Burburce nie brakuje inteligencji o czym sama często przypomina. Ma ona również świetny zmysł obserwacji i jak każdy kot potrafi odróżnić dobrego człowieka od złego. Wszystkie swoje przemyślenia opisuje w tajemniczym pamiętniku, gdyż poprzedni Rozalia odkryła i zniszczyła doszczętnie.
Chociaż kotka jest typowym kotem salonowym, to nie zawsze udaje się jej zachować klasę. I jej zdarzają się wpadki.
"Zeskoczyłam z huśtawki dość niefortunnie, dowodząc kłamliwości powiedzenia, że kot spada zawsze na cztery łapy.
No na pewno nie ja.
Ja - wstyd się przyznać - spadłam raczej na ryło."
Niemal wszyscy bohaterowie maja coś na sumieniu, i mimo tego, że nie są kryształowi a może właśnie dlatego są tacy niecodzienni, nieidealni, nietuzinkowi. A na dodatek, żeby chronić swoich często mrocznych sekretów są zrobić wszystko aby nie wypłynęły one na światło dzienne. Z pewnością nie cofną się przed niczym w zachowaniu swoich tajemnic. Lecz przecież każdy ma jakąś w sobie mroczną stronę.
Zauważyłam, że pani Marta wprowadziła już dwie osoby z poprzedniego cyklu z pieskiem Guciem. Dobrze jest poczytać co nowego u znajomych postaci.
Jak potoczą się losy bohaterów? Czy komisarzowi Pawłowi Ginterowi uda się znaleźć zabójcę znalezionego mężczyzny? Czy Rozalia pozbędzie się kłopotów? Czy posterunkowy Radek Romaniuk poradzi sobie z bliźniaczkami?
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2022-03-09
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 304
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Myszka77
Wszak każdy szanujący się kot powinien spać czterdzieści dwie godziny na dobę.
Rozalia Ginter prowadzi gabinet weterynaryjny w Mikołajkach. Wiedzie w miarę szczęśliwe życie rodzinne. Aż do pewnego wieczora, który zmienia wszystko...
Detektyw Szymon Solański jest gościem na weselu w Zdrojowicach. Znudzony wymyka się z uroczystości i trafia na teren budowy nowego skrzydła hotelu. W świeżo...
Ale ciała (…), mają to do siebie, że prędzej czy później wypływają na powierzchnię.
Więcej