Małżeństwo Eliany po zdradzie męża zaczyna się rozpadać. Kobieta mimo prób wybaczenia mężowi czuje, że niedługo nie będzie czego ratować. Jedynie ich synek trzyma to wszystko w ryzach, dla niego jest się ona w stanie poświęcić. Jednak sam Augustin nie ułatwia jej tego, wiecznie zajęty pracą, nawet nie próbuje się do niej zbliżyć, naprawić tego, co zepsuł. Eliana chce, by w końcu ich małżeństwo zaczęło normalnie funkcjonować, więc gdy nadarza się okazja, za namową przyjaciółki zapisuje siebie i męża na prywatny kurs tańca. Liczy, że dzięki temu poczuje się lepiej, spędzi czas z Augustinem i być może odświeży uczucie, które ich połączyło. A jaki taniec wydaje się do tego najlepszy? Gorąca i namiętna salsa. Wystarczy tylko się do tego przyłożyć, a może z czasem pojawi się przyciąganie, tylko co się stanie, jeśli ten namiętny taniec przyciągnie do siebie nie te osoby, które powinien?
Na wstępie powiem Wam, że momenty w książce, gdy bohaterzy tańczyli, były wręcz cudowne! Czułam się tak, jakbym sama z bliska obserwowała to wszystko. Czułam tak silne przyciąganie, że gdyby istniała taka możliwość, to wkroczyłabym do książki i zaczęła się uczyć tej salsy, zwłaszcza, że nauczycielem był bardzo przystojny mężczyzna. Kiedyś uwielbiałam taniec, więc takim wątkom w książkach nie jestem w stanie odmówić, a zwłaszcza gdy są napisane przez Autorów, których pióro lubię.
Bardzo polubiłam bohaterów, choć zachowanie Eliany czasami sprawiało, że byłam na nią wściekła. Naprawdę rozumiem, że chciała być z mężem ze względu na dziecko, jednak jeśli on się ani trochę nie starał, by w jakikolwiek sposób wynagrodzić jej zdradę, która nie powinna mieć miejsca, to na co dłużej to ciągnąć? Myślenie typu "on się zmieni", jest jak dla mnie czerwoną flagą. Tak mówią kobiety, które żyją w toksycznych związkach, są zapatrzone w swoich "ukochanych" i nie widzą, że to je powoli niszczy. Także w tym przypadku Autorka poruszyła bardzo delikatny temat, który dotyczy wiele par, nie tylko mężczyzn, bo powiedzmy sobie prawdę, nie zawsze mężczyzna jest tym złym. Dlatego bardzo cieszy mnie to, że w "Tancerzu" Nany Bekher można zobaczyć coś, co w prawdziwym życiu rzadko się zdarza, mianowicie próba odejścia od partnera, który jedyne co potrafi, to krzywdzić. Niezależnie czy chodzi tu o zradę, przemoc fizyczną, czy też psychiczną, bo każda z tych rzeczy rani tak samo, jednak nie wszystkie rany będą widoczne na pierwszy rzut oka.
Cieszy mnie to, że mogłam poznać tę książkę, poczuć rytm salsy, oczami wyobraźni zobaczyć te wszystkie rozpalające ruchy. Wczuć się w historię bohaterów, którzy nie mieli łatwo w życiu, którzy z dnia na dzień starali się je zmienić. Nie była to nie wiadomo jak cudowna historia, gdyż nie do końca uderzyła we mnie emocjonalnie tam, gdzie powinna, jednak czuję, że warto było ją poznać. Czytało mi się ją naprawdę przyjemnie, pomimo nerwów na zachowanie bohaterki w stosunku do jej męża. Także tu z mojej strony duże uznanie dla Autorki, że poruszyła temat, z którym zmaga się wiele osób, a nie do końca chce o tym mówić. Mam nadzieję, że ten tytuł trafi w ręce kogoś takiego i pokaże, że zawsze znajdzie się wyjście. Wiadomo, że nie żyjemy w luksusach i nie mamy willi w Hiszpani, jak nasza bohaterka, ale to nie znaczy, że mamy się poddawać, bo w końcu życie mamy tylko jedno i jakie ono by nie było, warto przeżyć je po swojemu, nawet jeśli miałoby to się zrobić samemu, bez toksycznego partnera.
Dziękuję serdecznie Autorce oraz wydawnictwu za egzemplarz recenzencki! Polecam zapoznanie się z tym tytułem, gdyż jest wart uwagi.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2022-09-28
Kategoria: Inne
ISBN:
Liczba stron: 296
Dodał/a opinię:
Patrycja Obycz
"Kiedy wychodziłam za niego za mąż, myślałam, że zesłał mi go Bóg. Dziś wiem, że zesłał mi go sam diabeł i zamiast do raju trafiłam do piekła. Jego piekła…” Laura...
Czy miłość naprawdę istnieje? Czy za pieniądze można kupić wszystko? Alexander Powell, to młody, bogaty przedsiębiorca. Życie nauczyło go, że najważniejsze...