Iwona Banach po raz kolejny udowadnia, że potrafi łączyć elementy klasycznego kryminału z pełnokrwistą komedią, tworząc nietuzinkową mieszankę, która rozbraja czytelnika humorem, absurdem i celnością obserwacji społecznych. „Trup z recyklingu” to książka, która wciąga od pierwszych stron i do końca nie pozwala się nudzić.
Akcja powieści toczy się w Boligłowie, fikcyjnym, acz boleśnie realistycznym miasteczku, na osiedlu o wdzięcznej nazwie „Radość”. Radości jednak mieszkańcom nie dostarcza wiadomość, że za niewłaściwą segregację śmieci mogą zapłacić wysokie kary. Na czele ruchu oporu stają dwie niezwykle charakterystyczne emerytki: Stefania i Waleria. Zdecydowane nie dopuścić do bałaganu i mandatu, powołują do życia… straż śmietniskową.
Tu zaczyna się właściwa komedia pomyłek. Starsze panie niczym samozwańcze detektywki rozpoczynają inwigilację sąsiadów. Nocne warty, teleskop z noktowizorem i podejrzliwość większa niż u agenta CIA – wszystko to w imię segregacji. Ich działania są równie zabawne, co absurdalne, a język narracji podszyty ironią i groteską sprawia, że trudno nie wybuchać śmiechem.
Kulminacyjnym punktem historii jest znalezienie… ludzkiej nogi w śmietniku. To właśnie wtedy na scenę wkracza Żaklineta – lokalna piękność, która do policji trafiła bardziej z buntu wobec matki niż z powołania. Jej obecność tylko podsyca groteskowy klimat powieści, bo trudno traktować ją jako profesjonalistkę, ale jako barwny element lokalnej układanki sprawdza się znakomicie. A kiedy jedna z emerytek znika bez śladu, napięcie wzrasta – choć cały czas z przymrużeniem oka.
Siłą „Trupa z recyklingu” jest nie tylko wartka akcja i oryginalni bohaterowie, ale też satyryczne spojrzenie na polską rzeczywistość. Banach obśmiewa biurokrację, sąsiedzkie konflikty, obsesję na punkcie przepisów i nieustające plotki. Robi to z wyczuciem i dużym dystansem, nie przekraczając granicy dobrego smaku.
Styl autorki jest lekki, zabawny i pełen celnych ripost. Dialogi – szczególnie między starszymi paniami – błyszczą humorem i ironią. Czytelnik szybko zaczyna kibicować tym „złośliwym staruszkom”, nawet jeśli ich metody są dyskusyjne. Banach świetnie buduje nastrój: trochę jak w kryminale, trochę jak w farsie teatralnej.
Choć trup (czy raczej jego część) sugeruje zagadkę kryminalną, to fabuła opiera się przede wszystkim na komicznych interakcjach i absurdach codzienności. Nie jest to więc kryminał sensu stricto, ale bardziej komedia z trupem w tle, co wcale nie jest minusem – wręcz przeciwnie, to właśnie lekkość i absurdalność wyróżniają tę książkę spośród innych.
Podsumowując: „Trup z recyklingu” to znakomita rozrywka z dużą dawką czarnego humoru, przerysowanych, ale niepozbawionych prawdy postaci i intrygującą, choć zabawną zagadką. Idealna lektura dla tych, którzy lubią kryminały z przymrużeniem oka i nie boją się śmiać z własnych sąsiadów.
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2025-05-21
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 336
Dodał/a opinię:
Beata Zielonka
Guśka, Ptyś i Leonek spędzają wakacje u ciotki w Bolesławcu. Ciotka z racji wieku (około trzydziestu lat) zaczyna cierpieć na reumatyzm. A może to romantyzm...
Emilię Gałązkę ogarnia szał świątecznych przygotowań. Dzielna prepperka za pomocą spawarki i lutownicy usiłuje wykonać niezniszczalną choinkę z... ostrzy...