"Ukarać bezkarnych" to reportaż, który wciąga jak najlepsza literatura faktu, a jednocześnie wywołuje ten rodzaj moralnego dyskomfortu, który długo nie pozwala o sobie zapomnieć. Crawshaw - dziennikarz i działacz, który większą część życia spędził na dokumentowaniu łamania praw człowieka, zabiera nas w podróż przez najciemniejsze miejsca współczesnej historii. Od gruzów Buczy i ulic Gazy po sądowe korytarze Hagi. Na mapie tej książki znajdziemy i Norymbergę, która wszystko kiedyś zaczęła, i Londyn, gdzie zatrzymanie Pinocheta otworzyło nowy rozdział w myśleniu o odpowiedzialności przywódców.
Największą siłą tej książki jest jej podwójna perspektywa. Crawshaw pisze zarówno jako obserwator, który widział rzeczy, o jakich większość z nas czyta tylko w nagłówkach, jak i jako rozmówca ludzi stojących po obu stronach historii. Z niezwykłą naturalnością przechodzi od wspomnień fotografa z syryjskich katowni do zimnych, wymijających rozmów z politykami, którzy zbrodnią próbowali zarządzać tak samo, jak budżetem państwa. Ale nie jest to opowieść o okrucieństwie dla samego okrucieństwa. Dziennikarz skupia się na tym, jak rodzi się pragnienie sprawiedliwości, czasem u jednego świadka, czasem u całej społeczności, i jaką drogę musi ono przejść, by stać się aktem prawa.
Autor nie tworzy typowego eseju o prawie międzynarodowym. Zamiast tego buduje wielogłosowy reportaż, w którym osobiste historie funkcjonują obok globalnej polityki. Każdy rozdział jest jak osobny dokument. Narracja jest dynamiczna, ale nigdy nie traci wiarygodności. Crawshaw ma rzadki dar: potrafi pisać jednocześnie emocjonalnie i trzeźwo. Nie epatuje drastycznością, lecz ufa faktom, a te bywają bardziej przejmujące niż jakikolwiek publicystyczny komentarz.
Autor nie unika niewygodnych tematów. Z ogromną konsekwencją pokazuje, jak często prawo międzynarodowe pozostaje zakładnikiem polityki. Zadaje pytania, które nie każdemu się spodobają: czy Zachód naprawdę chce sprawiedliwości dla wszystkich? Dlaczego jednym przywódcom zakłada się kajdanki, a innym dyplomatyczne uściski dłoni? I czy naprawdę doczekamy dnia, w którym najpotężniejsi, obojętnie, czy będą nazywać się Putin, Asad, czy Netanjahu, zasiądą na ławie oskarżonych? Nie chodzi o stawianie łatwych tez. Crawshaw nie ocenia, on domaga się konsekwencji. I w tym tkwi siła tej książki.
Choć tematyka jest wyjątkowo mroczna, „Ukarać bezkarnych” nie przytłacza. Wręcz przeciwnie: daje poczucie, że świat mimo wszystko nie stoi w miejscu, że procesy w Hadze, choć często spóźnione, mają znaczenie, że aresztowanie jednego polityka w Londynie może mieć skutki odczuwalne lata później w zupełnie innym zakątku globu. Autor pozostawia czytelnika z przekonaniem, że nawet jeśli sprawiedliwość działa powoli, to jednak działa, pod warunkiem, że ktoś stale jej pilnuje.
„Ukarać bezkarnych” to książka, obok której trudno przejść obojętnie. Jest rzetelna, poruszająca i potrzebna, nie tylko dla osób interesujących się polityką czy prawem, ale dla każdego, kto chce zrozumieć, dlaczego wojny i zbrodnie dzieją się nie tylko tam, gdzie broni brakuje, ale też tam, gdzie brakuje odpowiedzialności. To jedna z tych publikacji, które poszerzają horyzonty, choć czasem robią to w sposób bolesny. Jednocześnie pokazują, że walka o sprawiedliwość nie jest utopią, lecz procesem, długim, trudnym, ale możliwym. To lektura na nasze czasy i na te, które dopiero nadejdą.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2025-10-29
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 480
Dodał/a opinię:
natalia6202