Kolejne udane spotkanie z autorem. Książki Pana Piotra biorę w ciemno, choć tu nieco się wahałam, bo czułam niechęć do samego tematu. Polityka, bleeee… to śmierdzi z daleka. Nie ma gorszej mafii i bardziej bezwzględnych przestępców niż ci, którzy dorwali się do koryta i chcą z niego wyszarpać jak najwięcej. Oni nie cofną się przed zgnieceniem kilku małych płotek stojących im na drodze, a mają do tego środki i możliwości. Już sam cytat na początku książki pokazuje z czym będziemy mieć do czynienia: „…polityka nie uznaje morderstwa, usuwa się przeszkody…”
Książka ma wielu bohaterów, których losy przeplatają się ze sobą i wiążą, jednak osobą, która scala całość jest Radosław Grot. Jest to dość stereotypowa postać, jakich wiele w kryminałach – były gliniarz, który po traumatycznych przeżyciach wpadł w alkoholizm i odszedł ze służby, stając się prywatnym detektywem. Los daje mu szansę na wyjście na prostą. Tą szansą jest sprawa odnalezienia zaginionego dziennikarza śledczego. Mężczyzna wpadł na ślad jakiejś afery prywatyzacyjnej, w którą zamieszani są politycy wysokiego szczebla i planował napisanie na ten temat artykułu. Grot podejmuje wyzwanie i wpada w sam środek nieczystych rozgrywek.
Książka jak zwykle świetnie napisana, więc czyta się fenomenalnie. Temat jaki porusza jest tak realny, że treść wzbudza w człowieku niepokój. Uświadamiamy sobie, że takie rzeczy naprawdę mogą się dziać. Nie jesteśmy bezpieczni, bo na drodze do osiągnięcia celu nikt będący u władzy nie zwróci uwagi na to kogo zdepcze.
Jak zwykle polecam i czekam na kolejną książkę.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2023-04-12
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 464
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Ksiazkolandia
Dawniej, gdy coś mu nie szło, zwykł mawiać: "Nic dziś nie idzie - powiedziała kurwa, stojąc w strugach deszczu". Tak się właśnie czuł. Jak zmokłą dziwka moknąca przy trasie w oczekiwaniu na klienta.
Kryminalny majstersztyk jednego z najlepszych polskich autorów Wrocław, szare czasy PRL- u. We wrocławskich Świniarach zaginęła młoda kobieta. Milicja...
„Przeszli do następnej sali. Spod ich stóp zaczęły uciekać szczury. Do smrodu, który wypełniał budynek, doszły jeszcze piski gryzoni...
Cieszył się, że od roku mieszka sam. Żona wyprowadziła się do matki. Od dawna im się nie układało. Uczucie wypaliło się już kilka lat temu. Odkąd poślubił politykę, żona nie podniecała go wcale. Wolał, żeby mieszkała ze swoją matką, niż kręciła się naburmuszona po domu.
Więcej