NOWY ROZDZIAŁ ACHAI
Każda popularna seria, czy to filmowa, książkowa czy komiksowa, musi w pewnym momencie doczekać się spin-offu. Wystarczy, że jej popularność trwa, a tak jest w przypadku „Achai”, rodzimego fantasy, które powstało jako trylogia, by w chwili obecnej liczyć już osiem części – a na tym oczywiście nie koniec. Dlatego też na rynku już za chwilę pojawi się „Virion”, pierwsza część „Imperium Achai”, która przywraca serii klimat znany z pierwszych i zarazem najlepszych tomów.
Samobójstwo to nie coś, co się planuje. To kwestia chwili. Niewolnicy pracujący w Kopalni Śmierci częściej giną jednak przypadkiem. Na trasie platformy do transportu kamiennych bloków nie liczy się bowiem człowiek – tych Luan, dzięki toczonym wojnom ma pod dostatkiem – a zadanie do wykonania. Jeśli ktoś nie zdąży uskoczyć przed zjeżdżającym transportem, nikt się tym nie przejmie. Wszyscy więc pilnują się, jak tylko mogą, żeby na czas opuścić tor, ale nie Virion. On czeka, a kiedy nadjeżdża platforma, rzuca się pod jej koła.
Czy tak właśnie skończyło się jego życie? Ta kwestia musi na razie zaczekać. Przenosimy się bowiem w przeszłość, by obserwować początki losów Viriona. Widzimy jak przychodzi na świat w maleńkiej wiosce położonej niedaleko miasta Mygarth, poznajemy jego ojca, właściciela wielu wsi i handlarza niewolników, i wpływ, jaki miało to na naszego bohatera. Dowiadujemy się skąd wzięło się jego imię i w jaki sposób odkrywano zdolności chłopaka. I śledzimy przemianę, jak z dziecka z dobrego domu stał się bezlitosną maszyną do zabijania, która z dwudziestoma straceńcami była w stanie pokonać legion tysiąca doświadczonych weteranów.
Cieszę się, że Ziemiański powrócił do starej, dobrej „Achai”. Nie mam nic do „Pomnika…”, bo to także była udana seria, jednak zmiana klimatu nie do końca mnie kupiła. Tymczasem „Virion” wraca do tego, co było na początku. Znów mamy więc mniej lub bardziej czyste fantasy z solidną dawką niewymagającego humoru. Wydarzeń jest mniej, akcja jest więc bardziej spójna i wartka, a całość czyta się po prostu znakomicie.
A co jest w „Virionie” najlepszego? Właściwie ciężko wybrać. Akcja jest znakomita, podobnie zresztą jak styl. Nie ma tu zbyt dużych zaskoczeń, to można zaliczyć in minus, podobnie zresztą jak fakt, że Ziemiański stosuje wiele prostych, oczywistych zabiegów. Ale wcale nie przeszkadza to w lekturze. Całość napisana jest lekko, z humorem, ciętością i pewną wulgarnością – czyli to, do czego autor przyzwyczaił nas przez lata. Przede wszystkim jednak jest dobrze pomyślana i tak samo poprowadzona. Jako uzupełnienie „Achai” sprawdza się znakomicie, dobrze też radzi sobie jako samodzielne dzieło, od którego można zacząć przygodę z tym światem. Ja ze swej strony polecam, bo warto jest po „Viriona” sięgnąć – to po prostu dobra książka rozrywkowa.
Recenzja opublikowana na moim blogu: http://ksiazkarnia.blog.pl/2017/10/09/virion-wyrocznia-andrzej-ziemianski/
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2017-10-11
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 512
Język oryginału: Polski
Ilustracje:Eryk Górski/Robert Łakuta/Paweł Zaręba/Piotr Cieśliński/Vlamidir Neonov
Dodał/a opinię:
wkp
Osiem lat przyszło czekać fanom świata księżniczki Achai na kontynuację ich ulubionego cyklu. Kontynuacja jest o tyleż sensacyjna, co... zaskakująca -...
Pomnik cesarzowej jest potężny i wzbudza strach. Nadchodzi czas silnych kobiet i równoległych światów. Ziemiański jak nikt inny zderza...