"Dla triumfu zła wystarczy tylko, aby dobrzy ludzie nic nie robili."
Edmund Burke
Ciarki przechodzą po ciele, kiedy zagłębiamy się w książkę. Wyjątkowo intrygująca fabuła, uwzględniająca wiele perspektyw, ciekawych rzutów na fikcyjną rzeczywistość uwzględniającą cechy realności. Świadomie przejaskrawiono i zniekształcono pewne aspekty, ale dzięki temu udało się naświetlić sprawy związane z sytuacją kobiet, trendami panującymi sto lat temu, walką teoretycznej słabszej płci o szeroko rozumianą wolność, i tym, co obecnie dostrzegamy w społecznych nurtach, a co niekoniecznie przyjmuje zgodne z kobiecymi wyobrażeniami brzmienia. Jak wiele trzeba jeszcze zdziałać na płaszczyźnie równości płci, swobody wypowiedzi bez przyszywania łatek stereotypów, pogrążania w sferze wyrzutów sumienia i krytyki, jeśli nie spełni się wyznaczonych przez fanatyków fałszywych kryteriów jedynie słusznych wzorców?
Powieść przemyślana, za pierwszorzędnym pomysłem na fabułę podąża frapujące przyciąganie uwagi odbiorcy, intrygujący scenariusz zdarzeń podszyty niepewnością i napięciem, a także ciekawy materiał do przemyśleń i refleksji. Zwłaszcza pierwsza część książki zrobiła na mnie duże wrażenie, później już wchodzi się w efektowną sensację, której choć nie można odmówić zwrotów akcji, to jednak cechuje się lekką pobieżnością, wybieganiem od rdzenia interesującej koncepcji, szkoda mi tego zmarnowanego potencjału, który w miarę zbliżania się do finalnej odsłony nieco się rozmywał. Ale i tak podobało mi się, trudno było oderwać się, chętnie stawiałam się na miejscu bohaterów, bez względu na ich płeć i wiek. Jasno wybrzmiewają przesłania zawarte w przybliżanej historii, trudno przejść obok nich obojętnie, bo dotyczącą każdego aspektu i stylu życia. Atrakcyjnie prowokuje i pobudza do intelektualnego buntu, dostarcza interesującej rozrywki. Chciałoby się krzyknąć, że to czysta fantastyka zbliżająca się do thrillera, ale czy faktycznie we wszystkim przedstawiona dystopijna wizja świata imaginuje? Nie ma co brać książki zupełnie na poważnie i zasadniczo, wiele w niej wyolbrzymień i koloryzacji, a jednak sympatycznie drażni wyobraźnię i skłania do zastanowienia, a to pożądane cechy w przygodach czytelniczych.
Amerykańskie kobiety tracą prawo do wykonywania zawodu, dostęp do wykształcenia, możliwość decydowania o ścieżce kariery, wybór sposobu życia, posiadania lub nie dzieci. Mają być ślepo posłuszne partnerowi, zajmować się domem i dziećmi, a co zatrważające i upodlające, dziennie wolno wypowiedzieć im tylko sto słów. Limit słów dotyczy również dziewczynek, co oczywiście wypacza system wartości, odbiera radosne dzieciństwo, skazuje na niesprawiedliwość. Jean McClellean, kiedyś światowej słowy naukowiec, doktor neurolingwistyki, dziś gospodyni domowa, nie odnajduje się w nowej rzeczywistości, widzi szkodliwe konsekwencje rządowego dekretu, któremu musi podporządkować się cała rodzina, jak niszczy relacje z bliskimi, odmienia synów i ogranicza umysłowy rozwój córki. Jednakże nie ma mowy o buncie, są bezwzględnie tępione, kary zaś brutalne i bezlitosne. W następstwie nieszczęśliwego wypadku brata urzędującego prezydenta, Jean wcielona zostaje do zespołu pracującego nad nowym lekarstwem mającym pomóc pacjentom z problemami mowy po urazach mózgu. Czy można w jakikolwiek sposób zawrócić cofanie się świata, zejść ze ścieżki skrajnie prawicowego fundamentalizmu, zapomnieć o wiktoriańskim kulcie ogniska domowego, wykreślić religię ze szkolnego programu nauczania, przywrócić kobiety do sfery publicznej? Jak oddać siedemdziesięciu milionom kobiet wypracowane wcześniej prawa, zakończyć koszmar i wyniszczający obłęd doktrynerstwa?
bookendorfina.pl
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2019-02-27
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: Vox
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Izabela Pycio
W tej grze nie ma powtórzeń Nowe prawo ma na celu wyeliminowanie orzekania kary śmierci. Prokurator, który jej się domaga, stawia na szali własne życie...