"W imię miłości" jest czwartą przeczytaną przeze mnie powieścią Katarzyny Michalak i utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że autorka pisać nie potrafi. A przynajmniej nie tak, by jej książki miały choćby niewielką szansę przypaść mi do gustu. Cóż - wraz z liczbą przeczytanych powieści, rosną też moje oczekiwania co do kolejnych pozycji. Jeśli książka ma być wzruszająca, to nie za sprawą taniego sentymentalizmu, ale naprawdę chwytających za serce sytuacji. Jeżeli ma się ją dobrze czytać, to dzięki ładnemu, plastycznemu językowi, nie na poziomie przystającemu przedszkolakowi, przesyconemu kolokwializmami. Tymczasem autorka, osiągnąwszy swój target, nie ma najwyraźniej ambicji, by polepszać pisarskie umiejętności, zwiększając przy tym szanse na poszerzenie grona odbiorców swoich książek. Próbując porównać dwa tomy serii owocowej, "Bezdomną" oraz właśnie "W imię miłości" - nie zauważam żadnej progresji w stylu autorki, umiejętności kreślenia bohaterów czy konstruowaniu fabuły.
Powieść o Ani z Jabłoniowego Wzgórza jest pełna niewiarygodnych sytuacji, niecodziennych zbiegów okoliczności oraz skomplikowanych koligacji rodzinnych, a to wszystko autorka nasyciła tragizmem, dodała zdarzenia i historie mające na celu wyciskanie łez z czytelnika, sentymentalizm, koszmarnie wykreowane postacie, a co parę rozdziałów wplotła przesadną słodkość czy też przebłyski słońca na burzowym niebie, żeby przypadkiem osoba, która po tę książkę sięgnęła, nie zdołowała się zbytnio. Kreacja bohaterów? Wszyscy targani emocjami, do reszty pozbawieni zdroworozsądkowości, niektórzy okrutni, bezwzględnie wykorzystujący innych, pozostali krystalicznie czyści, bez żadnych wad. W tej książce króluje czerń i biel, co sprawia wrażenie, jakby autorka nie znała innych barw poza monochromatycznymi, wszystko jest albo całkowicie dobre, albo zupełnie złe, nie ma niczego "pomiędzy". Jakby tak wyglądało prawdziwe życie - cóż za żałosna logika. Całość jest zwyczajnie absurdalna i odrealniona, autorka chyba faktycznie lubi pisać fantasy...
W ogóle nie jestem zaskoczona, spodziewałam się, że "W imię miłości" nie przypadnie mi do gustu i tak rzeczywiście jest. Irytująca, fatalnie napisana, dla mnie prawdopodobnie najsłabsza książka, jaką przeczytałam w tym roku. Nazwijcie mnie potworem bez uczuć czy jak tam sobie chcecie, ale ja tej historii nie kupuję. Kto litościwy dla swojego zdrowia psychicznego, niech po powieść o Ani z Jabłoniowego Wzgórza nie sięga. Szkoda czasu i nerwów.
Informacje dodatkowe o W imię miłości:
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2013-08-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
9788308052051
Liczba stron: 280
Dodał/a opinię:
secretelle
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Ludzie różnie sobie radzą ze spadającym na nich nieszczęściem. Po jednych spływa to jak po kaczce, inni muszą topić smutki w alkoholu, niektórzy - jak mama Ani - popadają w depresję i otępienie, pozwalając, by wszystko toczyło sie obok nich, zupełnie obojetni na los najbliższych. Są też jednak tacy, dla których poważny problem to wyzwanie, wręcz zachęta do działania i walki.
Więcej